Rozdział 3

2.6K 83 344
                                    

Michał pov.

Tylko tor i ja, w dłoniach kierownica na wyciągnięcie wzroku meta. Nigdy nie byłem dobrym kierowcą, nie jarało mnie to. Gdy koledzy rozmawiali o kolejnych flagowych modelach znanych marek, ja dłubałem w zeszycie kolejne wersy. Ich pochłaniał świat motoryzacji, mnie świat muzyki, każdemu z nas wyszło to na dobre. Oni mieli o czym rozmawiać a ja miałem dziedzinę, w której się spełniałem. Do tego idealnego życia potrzebna była mi tylko miłość, którą spotkałem na swojej drodze, w najgorszym okresie mojego życia. Nagle się pojawiła, stanęła w drzwiach i doskonale wiedziała, że prędko nimi nie wyjdzie. Czy się spodziewałem, że zostanie moją dziewczyną? Oczywiście. Byłem jedynakiem, zawsze co chciałem to dostawałem, mimo że z nią było inaczej, wiedziałem że dołożę wielkich starań aby ją zdobyć. Każdego dnia patrzyłem na nią, zakochany jeszcze bardziej, czy ona tak na mnie patrzyła? Oczywiście, że nie. Zdawałem sobie z tego sprawę jak nikt inny. Nie poznała mnie jeszcze dobrze, nie wiedziała z czego mnie uratowała, nie wiedziała w zasadzie nic o mnie. A ja wolałem, żeby nigdy się nie dowiedziała, lecz niestety los często nie lubi być nam przychylny.

- Widziałaś jak zasuwałem? - ubrany w kombinezon, nie zbyt wygodny przytuliłem ją od tyłu.

- Nie długo zostaniesz drugim Kubicą - zaśmiała się, przyłożyłem głowę do jej włosów i mimowolnie się uśmiechnąłem. Tak trudno było się przy niej powstrzymać.

- Jestem tego pewien - nie było nam dane dłużej rozmawiać, szybko zostałem odklejony od dziewczyny, aby zobaczyć efekt naszych prac z kamerą.

Każde ujęcie było coraz lepsze, i lepsze. To było moje spełnienie, aby dożyć do nieosiągalnego. Wytaczać nowe szlaki, ten teledysk mógłby figurować jako najlepszy teledysk świata. Chłopaki robili wielką robotę, a ja naprawdę czułem się przy nich szczęśliwy, bo wreszcie poznałem ludzi, takich jak ja.

Dzień był długi, powrót do domu także, dziewczyna wtulona w moje ramie, delikatnie oddychała, na tyle delikatnie, że co jakiś czas chciałem badać jej puls. 

Gdy dojechaliśmy na miejsce, zaniosłem ją na górę, a sam wróciłem do chłopaków na altanę.

- Wszystkie padły - zaczął Solar. Miał racje, żadna dziewczyna nie dotrwała do końca wszystkie zasnęły w samochodzie.

- My daliśmy radę, bo czekaliśmy na najlepsze - zaśmiał się Beteo wyciągając spod drewnianego stołu worek pełen zioła. Lanek szybko dołączył z kanistrem piwa, a zaraz za nim szedł Białas trzymając w rękach kilka butelek wódki.

Patrzyłem na wszystkie zakazane przyjemności, z śliną cieknącą po policzku, przy Dianie nie mogłem jarać z jednej strony było to frustrujące ale z drugiej rozumiałem ją.

Janek zaczął kręcić blanta, a Bialas w tym czasie rozlewał do kolejnych kieliszków alkohol, jako przepite stawiając nam butelkę piwa.

- Kto wali wiadro a kto pali blanta? - krzyknął Beteo.

- Kto wali wiadro, a kto pali blanta krzyknęła Rusałka, chciała zwabić nas do swojego akwenu lecz nam bliżej do Edenu - zaczął Łajcior.

- Czyli zaczynamy pisać kolejną nutę - zaśmiał się Solar.

Zaraz po wypowiedzeniu jego słów, zaciągnąłem się blantem i tak rozpoczął się kolejny przyjemny wieczór na niezapomnianych wakacjach.

To nasza przyszłość... || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz