Rozdział 9

1.5K 57 151
                                    

  Nasze życie toczyło się ustalonym torem, propozycja promowania związku jak na początku wydawała mi się głupia, z czasem utwierdzała mnie w przekonaniu że był to jeden z lepszych pomysłów.

Spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, wypuściliśmy swoje ciuchy, nasze twarze były na każdym banerze w Warszawie. Moja kolekcja tak spodobała bardzo podobała się ludziom, że firmy same wysyłały najlepsze kontrakty byle bym podjęła współpracę z nimi.

Mogliśmy twierdzić, iż nasze życie stało idealne, doskonale, najwyższej miary. W każdej idealnej bajce jest moment dramatyczny, przez który cała fabuła wisi na włosku.

- Impreza u Wojtka zaczyna się o 20, ale Szyman mi pisał, że może wypadlibyśmy koło 21 co Ty na to? - blondyn właśnie stał przed lustrem i przeciągał ostatni raz maszynką po swojej skórze.

- Pewnie, mi to nie przeszkadza jeżeli wyrobią się dopiero na dwudziestą pierwszą.

- Oni raczej myśleli o Tobie.

- Sugerują, że długo się zbieram?

- Po tym jak dotarliśmy na ostatnią imprezę o 24 bo nie mogłaś sobie dokładnie przykleić rzęs? Ależ niee, skąd mogliby wątpić w Ciebie.

- To zdarzyło mi się tylko raz a będzie mi wypominane do końca życia.

- Tylko raz?

- Miałam okres, oj no dobra. Tym razem wyrobie się przed czasem - z usatysfakcjonowaną miną usiadłam na kanapie.

- Jesteś pewna skarbie? Jest 18 - jego blond czupryna wychyliła się zza drzwi.

- O kurwa...

Zegarek pokazywał dwudziestą czterdzieści, na kanapie siedział Szyman z Jankiem, Michał siedział przy stole a ja pokazywałam kolejną sukienkę, która im się nie podobała.

- O co wam chodzi, zaraz przez was sie spóźnimy, żadna wam nie odpowiada.

- Kochanie, to Tobie ma ona odpowiadać.

- No tak, ale wole poznać też wasze zdanie.

Przebrnęłam przez framugę pokoju po raz ostatni, ubrana w czarny kombinezon, spodnie idealnie proste wyprasowane w kant, przód ubrania był to zaledwie pasek przykrywający połowę biustu, który został podklejony specjalnymi taśmami top był mocno zawiązany na szyji, w razie jak jakiś żartowniś chciałby pociągnąć za sznurek. Idealnie podkreślone pośladki i gołe plecy.

Mina mężczyzn wskazywała że trafiłam w sedno sprawy, Szyman otworzył buzie najszerzej jak potrafił, Michał uśmiechnął się najszerzej jak mógł, a Janek tylko patrzył, ale ten wzrok mówił wszystko.

- Okej Bogini, teraz to napewno możemy iść, Ty Janek z tylu niej ja z przodu a Michał obok, diament trzeba chronić.

Na imprezie pojawiliśmy się prawie jako ostatni, ogromna sala z pięknymi białymi dekoracjami, wprowadzała trochę klimat weselny, natomiast muzyka puszczana przez DJ nadawała bardziej vibe klubu niżeli hucznego wesela.

Usiedliśmy przy stole, gdzie znajdowali się inni artyści SBM. Każda z dziewczyn wyglądała w tamtym momencie najpiękniej na świecie, jedna stylówka wyglądała lepiej od drugiej.

- Wybaczamy tak długie spóźnienie, Twój wygląd Diana je rekompensuje - najszczerszym uśmiechem obdarowała mnie Paulina.

- Przychodzi kutas do lekarza - zaczął Borys.

- Ale jaki kutas?! - dopowiada Łajcior.

- Styl kurwa pysk przerywasz mi piąty raz.

- Bo ja nie wiem jaki kutas.

To nasza przyszłość... || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz