3.

207 13 28
                                    

Dominik:

Wyszedłem z domu po kłótni z rodzicami. Filip poszedł za mną i nie odstępował mi na krok mimo, że już kilku krotnie mówiłem że sobie poradzę i może wrócić do domu. Brunet był uparty, nawet bardzo. Po kilkunastu minutach dotarłem tam gdzie chciałem. Usiadłem na ławce znajdującej się na górce z której był widok na resztę miasta oraz rzekę. Mimo, że starałem się najbardziej jak mogłem ignorować osobę Filipa to nadal drażniła mnie jego obecność. To o niego pokłóciłem się z rodzicami a on jeszcze za mną polazł. Zerwał się wiatr, który potargał mi włosy ale nie zwracałem uwagi na to, siedziałem wpatrzony na widok miasta i myślałem nad tym wszystkim.

- Nie jest ci zimno? - z rozmyślań wyrwał mnie głos bruneta.
- Nie - odparłem krótko a następnie wróciłem do rozmyślań. Chłopak stał oparty o ławkę co wyraźnie czułem na swoich plecach ponieważ deska pod wpływem tego że był oparty o nią dłońmi delikatne się wyginała. Ponownie zawiało tym razem mocniej a mnie przeszedł lekki dreszcz. Zbierało się na ulewę, jak nie na burzę bo niebo aż pociemniało. Wsłuchałem się w szum drzew i zamyśliłem się na tyle, że odcięło mnie od tego co się działo wokół mnie. Ocknąłem się czując przyjemne ciepło na moich ramionach, zerknąłem na to co się dzieje i okazało się, że Filip odkrył mnie swoją bluzą.

- Mówiłem ci, że poradzę sobie - powiedziałem wstając z ławki a następnie ściągnąłem z siebie materiał i oddałem chłopakowi.
- Stój - pociągnął mnie za nadgarstek gdy zamierzałem iść dalej.
- Puść mnie - szarpnąłem ręką ale to nic nie dało.
- Ubieraj to bo widzę że ci zimno - powiedział dając mi bluzę.
- Dam radę - zabrałem swoją rękę od niego i ruszyłem dalej. Po chwili chłopak zarzucił mi bluzę na ramiona.
- Będziesz chory - powiedział.
- Daj mi spokój - rzuciłem bluzą w niego nie mając już siły na sprzeczki z nikim, byłem wyczerpany psychicznie.
- Dominik.. - usłyszałem po chwili a zaraz potem poczułem jak okrywa mnie bluza i trzyma mnie delikatnie za ramiona abym jej nie ściągnął, westchnąłem poddając się i włożyłem ręce w rękawy bluzy - Dziękuję.
- Dasz mi już spokój? - zapytałem po chwili.
- Nie - zaśmiał się cicho.
- Proszę? - mruknąłem.
- Ej, ja żartowałem. Dam ci spokój ale nadal będę szedł z tobą aby cię dopilnować - powiedział a ja tylko skinąłem głową i szedłem dalej, postanowiłem wrócić do domu więc tak też zrobiłem. Gdy tylko wszedłem do mieszkania poszedłem bez słowa do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i położyłem się na łóżku.

- Zapomniałeś mi oddać bl.. - usłyszałem głos bruneta, który właśnie wszedł do pokoju - A..zasnąłeś. No dobra.
- Nie śpię - wymamrotałem leżąc twarzą do ściany. Usłyszałem domknięcie drzwi a następnie kroki.
- Wszystko okej? - poczułem jak materac się ugina pod ciężarem.
- Mhm - mruknąłem.
- Wcześniej byłeś pełen energii aby się ze mną sprzeczać i kłócić a teraz?
- Zmęczony jestem - westchnąłem nie ruszając się z miejsca.
- Biedactwo - chciał pogłaskać moje ramię ale strzepnąłem jego dłoń ze mnie.
- Nie na aż tyle - mruknąłem.
- Ale na tyle żeby prawie spać w mojej bluzie tak? - zapytał ze śmiechem.
- Chcesz to se ją weź - powiedziałem bez zastanowienia i nastąpiła chwila ciszy - Nie to miałem na myśli..jak chcesz to ci ją oddam.
- Nie trzeba - odparł a po kilku minutach wstał i wyszedł z pokoju. Pozwoliłem sobie na sen ale jakieś 2 godziny później wzbudził mnie z niego chłopak.

- Co chcesz? - zapytałem zaspany.
- Kolacje zrobiłem bo rodzice pojechali do jakiś znajomych czy coś tam - oznajmił.
- Zaraz przyjdę - przetarłem twarz dłońmi. Filip wyszedł z pokoju a ja po kilku minutach wstałem z łóżka i potknąłem się o koc, który musiałem zrzucić podczas drzemki na ziemię.
- Dominik? - do pokoju wparował chłopak - Coś ty zrobił?
- Potknąłem się - wzruszyłem ramionami.
- I rozciąłeś sobie brew? - przyjrzał mi się.
- Nic mi nie będzie - ominąłem go i skierowałem się do kuchni.
- Może chociaż odkaź to - zaproponował idąc za mną.
- Mówię że nic mi nie będzie - powiedziałem bardziej stanowczo. Usiadłem do stołu i zabrałem się za jedzenie jajecznicy. Po chwili podszedł do mnie Filip a na stole położył wodę utlenioną i kawałek papieru kuchennego.
- Do roboty - oparł się dłońmi o stół patrząc na mnie.
- Powiedziałem coś - odparłem.
- Po pierwsze nie mówi się z pełną buzią a po drugie ja powiedziałem swoje - wyglądał bardzo poważnie jak to mówił więc postanowiłem zrobić to o co prosił. Dopóki nie skończyłem jeść stał nade mną i mnie pilnował. Wziąłem papier do ręki i nalałem na niego wody utlenionej po czym kilka razy przetarłem ranę.
- Zadowolony? - zapytałem wyrzucając papier do śmietnika a następnie odniosłem talerz do zlewu.
- Tak, dziękuję - uśmiechnął się jakby nic.
- Idiota - mruknąłem pod nosem.
- Jak mnie nazwałeś? - zapytał siadając do stołu.
- Idiotą - powiedziałem bez uczuć patrząc na niego.
- I mówi to ten co nie chciał mojej bluzy po czym poszedł w niej spać - posłał mi łobuzerski uśmieszek.
- Spadaj - fuknąłem i poszedłem do siebie. Ściągnąłem bluzę z siebie a następnie powiesiłem na krześle. Zatopiłem się ponownie w swojej kołdrze w celu kontynuowania snu ale moje zamiary przerwał dźwięk otwierających się drzwi.
- Jakby co rodzice przyjdą dopiero jutro bo napisali że rozpadało się i nie chcą wracać w taka ulewę autem - powiedział - Dominik?
- Słyszałem.
- Jakbyś coś potrzebował jestem u siebie - oznajmił a następnie przymknął drzwi. Nie zamknął jak do tej pory to robił tylko zostawił delikatnie uchylone. Wstałem z łóżka a następnie zapaliłem lampkę i usiadłem jak zwykle do rysowania wiedząc, że chłopak już raczej nie przyjdzie. Po kilku minutach mogłem wyraźnie usłyszeć że na dworze rozpętała się niezła wichura. O szybę uderzały spore krople deszczu i szumiały drzewa, gdzieniegdzie dało się usłyszeć świsty wiatru. Rysowałem starając się nie przejmować szalejąca na zewnątrz burzą. Okryłem się bluzą wiszącą na krześle i rysowałem dalej. Nagle lampka zaczęła mi mrugać, lekko się wystraszyłem co spowodowało, że się odsunąłem od biurka. Po chwili zapanowała kompletna ciemność. Nawet na ulicy nie świeciły latarnie. Chwyciłem za telefon i udałem się do pokoju Filipa. Zawahałem się ale otworzyłem delikatnie zostawione uchylone drzwi. Chłopak siedział w telefonie jakby nic się nie stało, gdy usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi uniósł wzrok znad małego ekraniku i spojrzał na mnie.

- Co jest?
- Mogę wejść? - zapytałem stojąc w progu.
- Skoro już otworzyłeś drzwi to wejdź, ale następnym razem zapukaj dobra?
- Jasne - westchnąłem po czym wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi.
- Coś chciałeś? - brunet cały czas patrzył na mnie.
- Posiedzieć z tobą jak mogę - przyznałem cicho.
- A co ci się tak na czułości zebrało?
- Mogę wrócić do siebie jak chcesz - odrzekłem standardowo.
- Nie no, chodź - przesunął się kawałek i poklepał miejsce obok siebie.
- Rysowałem a że prąd wywaliło to nie mam co robić a nie mam też ochoty na sen to przyszedłem - mruknąłem poprawiając rękawy bluzy.
- Rozumiem, chcesz jakiś film oglądnąć? - zapytał.
- Możemy - uśmiechnąłem się lekko a chłopak sięgnął po laptopa. Przykryliśmy się kołdrą i zabraliśmy się za oglądanie filmu. W połowie seansu zamknąłem oczy opierając głowę o ramię chłopaka a następnie zasnąłem.

Hejka
Jak tam wasz weekend?

My everything (DRxFK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz