1. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze.

623 16 12
                                    

JAKAYLA


Obserwowałam jak zaczarowana jego piękną, ale zmęczoną twarz. Była idealna, mimo paru niedoskonałości, które zostały po jego częstych bójkach. Miał mocno zarysowaną szczękę i widoczne kości policzkowe. Tego dnia był bardzo spokojny i zadowolony, chociaż dla osób trzecich mógłby się wydawać pasywny. Szczerzyłam się jak głupia, widząc, jak marszczył brwi i nad czymś opornie myślał, obserwowałam mały garbek na nosie, który dodawał mu uroku i na usta, które zaciskał w delikatny sposób. W końcu podniósł wyżej głowę i zrównał ze mną spojrzenie. Rozpromieniłam się jeszcze bardziej, zaglądając w głąb błękitnych tęczówek, dla których mogłabym zrobić wszystko. Przypominały spokojny ocean bądź idealnie czyste niebo, do którego lgnęłam. 

Byłam w tarapatach, odkąd go poznałam.

Oddałam mu całą siebie i dostałam w zamian jego.

Mój promyczek szczęścia. Mojego Anioła.

– Zamieniasz się w psychopatkę. O co chodzi, Jaya? – zapytał z wyczuwalnym rozbawieniem.

– Nie mogę się popatrzeć na swojego chłopaka? – rzuciłam z naciskiem na ostatniej słowo. 

– Możesz, ale robisz to zbyt długo i na dodatek się ślinisz.

– Jesteś okropny.

Wzruszył beztrosko ramionami, odkładając na blat telefon i opierając głowę na złączonych dłoniach. Sama odsunęłam się na krześle i założyłam ręce na piersi.

– Powiedziałem, jak jest. Jesteś dziwnie szczęśliwa, co jest, buba?

Przytrzymałam go jeszcze chwilę w niepewności, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Dopiero po chwili wstałam, aby w podskokach znaleźć się w naszym małym pokoiku i wyciągnąć pudełeczko z szuflady.

– Proszę. – Powiedziałam, wystawiając przedmiot w jego stronę i zajmując poprzednie miejsce.

– Co to?

– Prezent.

– Nie lubię prezentów.

Przewróciłam oczami, słysząc te słowa. Za każdym razem było to samo. 

– Wiem, ale ten ci się spodoba. – Zachęciłam go ruchem ręki i patrząc na niego jeszcze intensywniej. Westchnął i z ociąganiem zabrał się za rozpakowanie. Odrzucił na bok wstążkę i rozdarł papier.

Uniosłam głowę ku górze jak zadowolony z siebie paw, kiedy w końcu chwycił w ręce nieśmiertelnik i zaczął go oglądać. Widziałam, jak bardzo nie dowierzał i jak bardzo go zaskoczyłam tym małym prezentem.

Miłość zwycięża wszystko. – Wyjaśniłam, kiedy przetarł napis.

– Pewnie sporo to kosztowało.

– Trochę, ale było warto, żeby zobaczyć ten uśmiech.

– Jesteś nienormalna.

– Za to mnie kochasz. – Stwierdziłam, odwzajemniając jego szeroki i szczery uśmiech.

– Do szaleństwa. – Przyznał, przyprawiając mnie o motylki w brzuchu.

Znaliśmy się parę dobrych lat, a on dalej potrafił samym spojrzeniem, czy słowem, wzbudzić we mnie wszystko, co najlepsze. Nie wiem, jak to robił, ale działo się to z automatu. Jakby tak właśnie miało być. Od samego początku.

– Zadowolony?

– Będę, jak cię pocałuje. – Stwierdził, wywołując u mnie parsknięcie.

Wounded AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz