JAKAYLA
– Kayla.
– Tak? – uniosłam głowę, aby zrównać spojrzenie z Maishą, która kolejny raz pojawiła się na próbie i dokładnie obserwowała nasze poczynania. Nie komentowała zbyt wiele, ale po jej minie mogłam stwierdzić, że nie było najgorzej i pokazałyśmy się z dobrej strony.
– Nie masz czasem kontaktu z Sophie? Nie mogę się do niej dodzwonić. – Wyjaśniła krótko, widząc, jak marszczę brwi.
– Nie, dawno się nie widziałyśmy. Ostatnio też jej nie było, a wolę jej nie denerwować smsami z mojej strony. – Mruknęłam pod nosem, zapinając czerwoną, nieśmiertelną torbę, która należała do Haidera. Dostał ją ode mnie i Tusa na urodziny w pierwszej klasie.
– Martwię się.
– Napiszę do niej wieczorem.
– Dziękuję.
Odwzajemniłam jej uśmiech i ruszyłam za nią. Zostałyśmy jako ostatnie, więc to do nas należało zamknięcie sali i całego budynku. Jedna para kluczy i tak należała do Maishy, więc nie było z tym problemu. Zaskoczyła mnie, gdy wyciągnęła pęk kluczy i bez wahania sięgnęła po odpowiedni. Byłam pewna, że większa część była od baru.
– A może chciałabyś zająć jej miejsce i wystąpić w solówce na najbliższym występie? – zaproponowała, przyciągając mnie pod rękę.
– Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. – Oznajmiłam niemal natychmiast.
– Lubicie się. Nie będzie mieć problemu z tym, że akurat ty zatańczysz.
– Nie i koniec tematu. Jest wiele innych dziewczyn, które mogłyby to zrobić. Solówka odpada.
– Chciałabym, abyś spróbowała.
– Nie naciskaj. Poza tym Haider. – Odparłam, zasznurowując jej usta i powodując, że przewróciła oczami.
– Myślałam, że się bardziej pokłócicie. – Rzuciła, wracając do wieczoru, kiedy miał okazję widzieć nasz występ. – Widziałam wiele akcji zazdrosnych facetów, wasza była nudna jak flaki z olejem.
– Cieszy mnie to. – Mruknęłam pod nosem, wchodząc za nią do baru Heaven.
– Mnie również mimo wszystko. Jesteś dobra i liczę, że zostaniesz w grupie jak najdłużej.
Te słowa sprawiły, że zrobiło mi się niesamowicie miło na serduszku. Może sama bym siebie nie skomplementowała, ale podniosło mnie to na duchu i dodało motywacji do pracy.
Potrafiłam tańczyć, ale nigdy to nie było udoskonalone. Nie miałam możliwości, aby uczęszczać na dodatkowe zajęcia, więc moja nauka tańca zaczynała i kończyła się na imprezach. Na nich działo się dużo. Naprawdę dużo.
Miałam w planach wrócić do domu, ale Maisha nie przyjmowała tego do wiadomości i mimo moich sprzeciwów, wróciła do stolika z dwoma piwa. Z czego jeden był ze sokiem i właśnie go skierowała w moją stronę.
– Nie chciałam.
– Nie słyszę cię. Zamówiłam tortillę, musisz ją spróbować.
– Maisha!
– Co się drzesz? – zmarszczyła brwi, patrząc na mnie z boku.
– Mogę sama za siebie zapłacić. – Rzuciłam niepewnie. – Poza tym, w ogóle nie jestem głodna.
– Tak myślałam. Dlatego tortilla będzie idealna. – Mrugnęła do mnie. – Nie mogę zaprosić koleżanki na obiad?
– To już bardziej kolacja. – Mruknęłam pod nosem.
CZYTASZ
Wounded Angel
Fiksi Remaja"Był Zranionym Aniołem, którego tylko ona potrafiła uleczyć. Była jak skrzydła, bez których nie mógłby latać." 1 CZĘŚĆ TRYLOGII "CHANGE" #changevx #trylogiachange |występuje fikcja literacka, wulgaryzmy i sceny erotyczne| Okładka wykonana przeze mni...