21. Miałem być z tobą szczery.

96 5 4
                                    

JAKAYLA





Wyrwałam się nagle z pięknego snu, gdy do moich nozdrzy doszedł zapach spalenizny. Otworzyłam szeroko oczy i w szybkim tempie wstałam. Ruszyłam biegiem w stronę kuchni, po tym, jak poprzez uderzenie obudziłam Haidera.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy ujrzałam Rastusa w kuchni, który był odpowiedzialny za cały hałas. Nie wiedziałam, czy powinnam się śmiać, czy płakać. Chłopak machał rękoma na wszystkie strony i przeklinał piszczące urządzenie. Do tego wszystkiego nieprzyjemny zapach roznosił się po pomieszczeniu. Całe zdarzenie obudziło nawet Josie, a dziewczyna miała naprawdę mocny sen.

– Pieprzę to wszystko. Jebane gówno, możesz przestać wyć? – warknął do gazówki, nie przejmując się naszą obecnością.

– Lancaster, co ty odpierdalasz? – zapytał rozbawiony blondyn, opierając się o ścianę.

– Miało być śniadanie, a mamy kurwa pożar! – rzucił rozwścieczony, wskazując na garnek.

– Zagotowałeś parówki i włączyłeś alarm – sprostowałam i jednym kliknięciem uciszyłam jazgot. 

– Co za idiota – parsknęła Josie. Miała szczery ubaw z naszego przyjaciela. Sama miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Hamowałam się wyłącznie z grzeczności i ze względu na naszą przyjaźń.

– Ten idiota odstawił ci swój pokój – wskazał na nią srogo palcem.

– No mówiłam, idiota.

Przewróciłam oczami na zachowanie dwudziestolatka, który właśnie rzucił się w pogoń za szesnastolatką. W takich momentach musiałam przyznać rację Haiderowi. Oboje zachowywali się jak pięcioletnie dzieci, za które właśnie my braliśmy odpowiedzialność.

Co za ironia losu.

Blondyn pomógł mi posprzątać nieudany posiłek Tusa i wspólnymi siłami przygotowaliśmy nowe, jadalne śniadanie. Nasza lodówka ponownie nie była w najlepszym stanie, dlatego skończyło się na tostach z serem i szynką. Nikt nie narzekał. Przynajmniej nie mówili tego głośno.

Poza tym, kto nie lubi tostów?

Mieliśmy w planach zakupy spożywcze, ale w wyjściu uprzedził nas Poveda. Zaproponował, aby tego dnia wybrać się do baru. Nie do byle jakiego baru, bo właśnie do Heaven. Dotarły do mnie małe wątpliwości, kiedy Haider spytał, co o tym sądzę. Tym bardziej, gdy wyłapałam spojrzenie własnej siostry. Ta mała spryciula próbowała na mnie wymusić zgodę na jej niemą prośbę, którą udoskonaliła, robiąc oczy kota ze Shreka. Moja odpowiedź była jednoznaczna.

– Nie.

– Kayla, no.

– Dawno z nami nigdzie nie była. – Miałam ochotę uderzyć głową o ścianę. Ponownie. Tyle że z własnej woli, tym razem. Odwróciłam się w jego stronę z mordem w oczach, który odebrał z łatwością.

– Żartujesz sobie? – zapytałam pretensjonalnie.

– Widzisz, Haidik mi pozwolił. – Odparła z dumnym uśmiechem, poklepując blondyna parokrotnie po ramieniu.

– Okej. W takim razie do ciebie należy rola niańki. Ja z chęcią się napiję – dodałam, posyłając mu uroczy uśmiechem.

– Ale...

– Hm? Masz coś do dodania?

– Skądże znowu.

– Świetnie, Haidik. – Cmoknęłam go w usta i wstałam od stołu.

Wounded AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz