7. Zapraszam na widowisko naszych Aniołków!

210 6 6
                                    

HAIDER


Wygładziłem cholerną koszulę i wyszedłem z szatni, aby dołączyć w końcu do Steve'a. Mężczyzna dobijał już pięćdziesiątki, ale nie przeszkadzały mu długie godziny pracy, bo jak to często powtarzał: "Wolę siedzieć tutaj, niż w domu z żoną." Często narzekał na kobietę, wiecznie opowiadała mu plotki z całego osiedla, na którym mieszkali i miał już tego po dziurki w nosie, czy Ursula kupiła kolejny mikser, a bliźniaki najbliższych sąsiadów spod czwórki znowu przyprowadzili przybłędę.

Bawiło mnie wiele rzeczy, o których wspominał i słuchałem go z przyjemnością. Momentami odlatywałem w przyszłość i zastanawiałem się jak to będzie ze mną i Jayą. Ona też potrafiła nawijać bez sensu i o najmniejszych pierdołach. Kobiety już po prostu tak miały albo to z nami jest coś nie tak i po prostu nie potrafiłem tego zrozumieć.

Steve większość czasu spędzał na sprawdzeniu, czy na pewno każdy kierowca wykupił miejsce parkingowe. Ja natomiast miałem stać na ochronie w jednym ze sklepów, ale od czasu, kiedy inny pracownik trafił do szpitala i nie mógł się za bardzo przemęczać, to dołączyli mnie do staruszka. Nie narzekałem. Przynajmniej nie musiałem wysłuchiwać dyskusji kobiet na temat najnowszej linii ubrań.

– Miałem nadzieję, że menopauzę to ona ma za sobą, ale ona znowu się zachowuje, jakby ją miała. – Sarknął, a ja nie mogłem powstrzymać parsknięcia. – Pamiętaj, nie popełniaj mojego błędu. Lepiej rozstać się z tymi babami, zanim zaczną wydziwiać, a nie się męczyć.

– Zapamiętam.

– Ta twoja tak nie wydziwia?

Posłałem mu uśmiech i jedynie pokręciłem głową.

Moja.

Przez tę kobietę zrobiłem się takim mięczakiem. Była dla mnie wszystkim, co najlepsze. Światełkiem w tunelu, pomocną dłonią podczas tonięcia i skrzydłami w razie upadku.

Była idealna pod każdym względem znaczenia tego słowa.

Doskonale wiedziała, jak na mnie działa i za każdym razem sprawnie to wykorzystywała. A ja nie miałem nic przeciwko, bo byłem w niej zakochany do szaleństwa. To brzmi niedorzecznie, ale każdego kolejnego dnia zagłębiałem się w naszej relacji jeszcze bardziej, a znaliśmy się od kilku lat. Czułem się jak ten nastolatek, który obserwował ją za każdym razem, kiedy stanęła na jego drodze i cicho marzył o momencie, w którym zostaną sami.

Mogłem sobie zarzucić wiele, ale nigdy nie będę żałował decyzji, kiedy zdecydowałem się przekroczyć naszą przyjacielską granicę. Tym bardziej że widziałem z jej strony zainteresowanie. Kochała mnie za to, jaki byłem, a nie kogoś, kim chciałem być. Została, mimo że wiele razy mogła odejść i uszanowałbym to, bo zasługiwała na zdecydowanie więcej.

– Dasz wiarę, że zabrakło jednego kosza i wygrałbym kupon na darmowego burgera?

– Netsi zawalili. – Przyznałem, przyjmując miętówkę, którą podał w moją stronę.

– Nadal nie dowierzam. Jak można tak zjebać. – Potrząsnął głową i opadł na krzesło.

– W kolejnym będą musieli sporo nadrobić.

Praktycznie cała zmiana zleciała mi na rozmowie z mężczyzną, bo nic ciekawszego się nie działo. Obyło się bez niepotrzebnych akcji i roztrzepanych panienek, które nie pamiętają, gdzie postawiły samochód.

Najbardziej zaskakującym momentem dzisiejszego dnia była starsza kobieta, która ewidentnie podrywała Steve'a i starała się przekonać na wspólną kawę. Nie mogłem ze śmiechu, kiedy zrobił się cały czerwony i starał się myśleć rozsądnie. Walczył pomiędzy myślą, że był żonaty i raczej nie powinien, a tym, że rudowłosa była nieugięta i nie chciał jej odmawiać.

Wounded AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz