5. Wszystkiego najlepszego.

217 5 2
                                    

JAKAYLA


Specjalnie wstałam dość cicho i o wiele szybciej niż Haider, który nadal spał jak dziecko. Czułam się jak opętana, kiedy tak na niego spoglądałam przez dłuższą chwilę, ale nie mogłam nic na to poradzić. Był to najprzystojniejszy chłopak na ziemi i do tego MÓJ chłopak.

Założyłam białą bluzę blondyna, która była o dużo za duża na mnie, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Zamknęłam cicho drzwi i zaszyłam się w kuchni, wyciągając poszczególne składniki.

Zapach jajecznicy i cebuli roznosił się po kuchni, powodując, że sama robiłam się coraz bardziej głodna. Dosypałam przypraw, ostatni raz ją mieszając i wyłączyłam palnik. Woda w czajniku się zagotowała, więc zalałam kubki z herbatą po brzegi. Odłożyłam urządzenie i chwyciłam napoje w ręce. Tylko zrobiłam to na tyle niefortunnie, że jedno uszko mi się ześlizgnęło, tym samym wylewając część cieczy.

– Cholera. – Mruknęłam pod nosem, odstawiając przedmioty i zabierając się za wycieranie tego bałaganu.

Wzdrygnęłam się, kiedy poczułam owijające się dłonie wokół mojej talii w momencie mojego wstawania. Uśmiechnęłam się pod nosem, wyczuwając doskonale znane ciepło i widząc kątem oka twarz Haidera na moim ramieniu, który również witał mnie z uśmiechem. Najpiękniejszym uśmiechem.

– A co tu tak ładnie pachnie? – szepnął ze słyszalną, poranną chrypką, która wywołała u mnie gęsią skórkę.

– Czy ty musisz wszystko zepsuć? – mlasnęłam, próbując się wyrwać, ale zwinnie mi to uniemożliwił.

– To było niemiłe. – Stwierdził, zagryzając moją miejsce tuż za uchem.

– Chciałam ci zrobić śniadanie, przynieść do łóżka i... – Przerwałam wyliczanie, kiedy zassał moją wrażliwą skórę.

– I co dalej? – wyszeptał, doprowadzając mnie do białej gorączki.

– A dalej to zależy od ciebie, co będzie. – Wykrztusiłam, ledwo połykając ślinę.

– To może ja wrócę do łóżka? – nawet przez materiał bluzy wyczuwałam ciepły dotyk. Jego palce ściskały moją talię, a motyle w brzuchu szalały jak opętane. 

– Mhm. – Przytaknęłam, spoglądając na niego z boku i składając krótki pocałunek na jego policzku.

– Co to za zapachy?

Usłyszałam siarczyste przekleństwo ze strony Haidera, a sama się zaśmiałam. Rastus jak zawsze miał doskonałe wyczucie czasu. Blondyna to nad wyraz denerwowało, a Tusa wprawiło w widoczne zadowolenie. Uwielbiał mu robić na złość.

Trapp dalej trzymał mnie w objęciach i odwrócił w stronę naszego przyjaciela, który jeszcze w szlafroku, opierał się o framugę swoich drzwi do sypialni.

– Musiałeś, naprawdę?

– Nie na mojej warcie, dziubaski.

Odsunęłam się od blondyna, kiedy poluźnił uścisk i wróciłam do ogarnięcia bałaganu, który zrobiłam. Chłopcy w tym czasie podzielili jajecznicę na naszą trójkę i zanieśli napoje. Spojrzałam na nich zza wyspy kuchennej i mimowolnie się rozczuliłam. Lubiłam takie spokojne dni, kiedy byliśmy wszyscy w mieszkaniu i nie było niepotrzebnej, smętnej atmosfery. W takich momentach odczuwałam rodzinne ciepło, które sami stworzyliśmy.

Siadając do stołu, przeczesałam włosy Haidera i złożyłam pocałunek na jego skroni. Skomentował to uśmiechem i podsunął mi talerz pod nos.

Posiłek minął nam na słuchaniu muzyki radiowej i komentując zbędne uwagi spikera na temat rerecordingu czwartej płyty Taylor Swift. Chłopcy nigdy nie powiedzieliby tego głośno, ale byli największymi fanami artystki. Nie potrafiłam wybić z głowy ich wykonania Shake It Off ze szkolnej wycieczki. Zrobiliśmy konkurs talentów, aby zintegrować naszą klasę i to właśnie oni zrobili największą furorę. 

Wounded AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz