30. Nadzieja matką głupich

472 22 13
                                    

Po obiedzie pożegnałam się z moimi kosmicznymi przyjaciółmi, którzy polecieli do Wakandy.

******

Kolejna minuta minęła. Nie mam pojęcia jak długo już siedzę samotnie na dachu i wpatruję się w miasto pode mną. Z tej wysokości auta wyglądają jak kolorowe mrówki a ludzi prawie nie widać. Ludzi którzy,teraz spokojnie spacerują po chodnikach. Ludzi, którzy nie mają pojęcia co jutro ma się wydarzyć, ludzi których życie jutro będzie spoczywać na naszych barkach, ludzi którzy nie są świadomi zagrożenia, ludzi którzy nie wiedzą, że jutro ma wybuchnąć wojna między kosmiczną armią z tytanem na czele, a armią bohaterów i 16 letnią "wyzwolicielką" na pierwszym froncie. Jak to się jutro potoczy? Kto wygra? Ile osób zginie? KTO zginie? Czy ktoś PRZEŻYJĘ? Czy ja sama zobaczę jeszcze kiedyś to miasto tętniące życiem? Czy usłyszę ten zgiełk? Czy jeżeli ja zginę, moi bliscy będą wstanie podziwiać to miasto?

Zamyśliłam się tak bardzo, że nawet nie zauważyłam kiedy usiadł koło mnie mój pajączek. Jak długo tu siedział? Spojrzałam na niego, żeby odkryć, że przygląda się mojej twarzy.

- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony. Cóż za idiotyczne pytanie! Oczywiście, że nie. Jutro idziemy na WOJNĘ! W O J N Ę! Nie wiem kto jeszcze zginie. Nie wiem ile osób przeżyję i czy uda nam się wygrać. Nie wiem czy sama przeżyję i czy ON przeżyję. Nie... To jedno wiem. Zrobię wszystko, aby on przeżył. Peter Parker przetrwa tą wojnę, nawet jeżeli musiałabym zawrzeć pakt z diabłem, aby tak się stało, ale on będzie żył. Będzie żył. Mając tą myśl na uwadze odparłam cicho:

- Tak... Jest okej - widziałam w oczach Petera błysk, który dał mi do zrozumienia, że chłopak dobrze wie, że to nie prawda, ale nie naciskał. Czuł, że jak będę gotowa to mu to powiem. Na razie jednak tylko wtuliłam się w niego, chłonąc ciepło jego ciała - Jak długo tu byłeś, zanim cię zauważyłam? - zapytałam, przerywając przyjemną ciszę.

- Pół godziny - odparł cicho chłopak. Skoro on tu był aż tyle czasu, to ile ja tu spędziłam? - Minęło półtorej godziny, odkąd oznajmiłaś, że idziesz się przejść - dodał widząc moje zdumienie na twarzy. Przytaknęłam w odpowiedzi, nie wiedząc co innego miałabym odpowiedzieć.

Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy, a potem udaliśmy się do środka.

Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Możliwe, że to był mój błąd. Możliwe, że będę tego żałować. Możliwe, że to mogła być moja ostatnia rozmowa z którymś z nich, ale nie mogłam się zmusić, aby otworzyć usta. Aby wydobyć z nich jakiś sensowny dźwięk. Aby konstruować zdania. Aby wyznać co mnie dręczy. Nie... Nie chciałam z nimi rozmawiać, bo to znaczyłoby pożegnanie. Moje ostatnie słowa dla nich. A tak wcale nie miało być prawda? To nie tak miało się skończyć? Nie... Zrobię wszystko aby to się dobrze skończyło. Wszyscy wrócą z jutrzejszej walki żywi. Nie ma innej opcji. Nie ma innej możliwości. Nie pozwolę aby była. Nie dopuszczę do tego.

********

Przygotowaliśmy pole bitwy i dopracowaliśmy plan działania. Zastawiliśmy pułapki i upewniliśmy się, że Thanos złapię przynętę. Modliłam się, aby tak się stało. Aby wyczuł jutro jak Doctor Strange używa mocy kamienia w tym miejscu i żeby właśnie tu się pojawił ze swoją armią. Ale czy Thanos wie, że zastawiliśmy na niego pułapkę? Czy domyśla się, że tak może być? Czy jest na tyle arogancki i pewny siebie, że zaatakuję tam gdzie my tego chcemy? Czy jest na tyle bezmyślny, że złapię przynętę? I wreszcie najważniejsze... Czy uda nam się go pokonać, nawet jeżeli to okażę się prawdą? Czy zdołamy stawić mu czoła,  jak będzie grać na naszych zasadach? Czy podołamy? Czy JA  podołam?

Myślę, że wkrótce się przekonamy...

********

Znowu usiadłam na dachu. Tym razem jednak nie wpatrywałam się w miasto, lecz w niebo. W to piękne rozgwieżdżone niebo, za którym kryło się tyle tajemnic. W niebo, które było tak zniewalająco urzekające i jednocześnie kryło tyle okropieństw. W niebo z którego jutro na ziemie, ma nadlecieć armia Thanosa. Armia potężnego tytana, której mamy stawić czoła... Z którą mamy walczyć na śmierć i życie...

I have the power to prevent a catastrophe || Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz