Po całej zerwanej nocy z moim bratem i jego kolegami nie mogłam szkole normalnie funkcjonować. Co chwilę mi się przysypiało aż w końcu nauczycielka to zauważyła.
- Panno Grealish, ale szanujmy się - westchnęła zrezygnowana - Do tablicy rozwiążesz mi ten przykład
- Przepraszam, ale się nie nauczyłam....
- Nie obchodzi mnie to, wykorzystałaś już swoje nieprzygotowania, kolejne to będzie jedynka i wezwę twoich rodziców bo odkąd zamieszkałaś z bratem strasznie obniżyły Ci się oceny, więc jestem zmuszona z nimi porozmawiać
- Proszę tylko nie to
- Zatem do tablicy Y/N
Westchnęłam cicho i wstałam z zajmowanego przeze mnie miejsca, koleżanka spojrzała na mnie z bólem w oczach. Podeszłam do tablicy i spojrzałam na równanie, zamarłam. Nie miałam zielonego pojęcia jak to rozwiązać, a ostatnio opuściłam dwie lekcje korepetycji bo Jack zrobił imprezę i siedziałam z nimi. Jaka ja jestem głupia, grozi mi zawalenie roku, a ja baluję z przyjaciółmi brata.
- Y/N wiesz jak to rozwiązać?
- nie proszę pani...
- Pomogę Ci bo nie chce żebyś miała kłopoty, lubię Cię Grealish, ale zawaliłaś sobie - poklepała mnie po ramieniu. - Jakiego wzoru musisz tu użyć?
- Skróconego mnożenia...
- Jakiego dokładnie?
- a do kwadratu plus ab do kwadratu minus b do kwadratu
- Dokładnie, a w drugim przykładzie?
- wyciągam 3 przed nawias?
- nie, robisz dwa nawiasy, trzy odjąć pięć i drugi trzy dodać pięć
Dzięki pomocy nauczycielki dałam radę rozwiązać zadanie. Dostałam naciąganą tróje i w końcu nadszedł koniec lekcji, Była to moja ostatnia tego dnia, więc od razu udałam się do domu. Przed garażem stało auto Declana, cholera jak on mi się podoba. Poprawiłam szybko włosy i weszłam do środka. Jack trzymał w dłoniach jakąś kartkę i pokazywał Rice'owi.
- Co tam panowie?
- Może ty mi powiesz? - powiedział wkurzonym głosem Jack
- o co chodzi? - nie powiem, zestresował mnie ten ton
- dlaczego nie powiedziałaś, że masz takie duże problemy z matmą? Załatwiłbym Ci więcej godzin korepetycji, ale teraz to na nic bo twój korepetytor zrezygnował bo nie chodzisz, a on nie ma zamiaru marnować na Ciebie czasu
- Ale...ale ja ich potrzebuję Jacky...
- Dlatego Dec Ci będzie pomagał z matmą, zaczynając od dziś i bez dyskusji
- Pokaż mi czego nie rozumiesz i już się bierzemy do pracy - uśmiechnął się do mnie brunet.
Z jednej strony będę spędzać z nim więcej czasu, ale z drugiej nie będę się mogła przy nim skupić, patrząc w jego piękne oczy, cudowny uśmiech, idealne ciało, mięśnie. Dobra stop. To kumpel twojego brata, nie możesz, zapomnij, nie twoja liga. Weszłam z brunetem do swojego pokoju i wyciągnęłam podręcznik od matmy. Zaczęłam pokazywać każdy temat, którego nie rozumiem, a było tego sporo. Chłopak wziął jakiś brudnopis i zaczął tłumaczyć wszystko od podstaw co bardzo mnie cieszyło. Robił to naprawdę dobrze, aż byłam w szoku, że Dec tak dobrze umie matematykę. Dał mi kilka przykładów do rozwiązania, pomyliłam się może w czterech na dziesięć podanych. Chłopak zaczął mi tłumaczyć co źle w nich zrobiłam. Siedzieliśmy tak nad matmą może z 4h? Oczywiście z przerwami na pogaduszki. Wytłumaczył mi bardzo dużo, za co jestem mu bardzo wdzięczna.