POV. Oikawa
Obudziłem się wcześniej od niego. W sumie jak zawsze, zawsze lubię patrzeć jak śpi. Jest w tedy taki uroczy. Jednak tym razem jak spał dokładnie widziałem jego przedramiona. Fakt przyzwyczaiłem się już do widoku kilkuset blizn głębszych i tych mnie, ale zawsze jak na nie patrzę zadaje sobie pytanie. Czy na pewno nie mogłem temu zapobiec. Wstałem, jeszcze przed tym dałem mu buzi w czoło i zszedłem na dół. Przy stole o dziwo siedziało dwoje moich rodziców, aż niespotykany to widok.
-Hej, słuchaj, a dla Tobiusia nie trzeba zwiększyć dawki leków bo...
-Torruś słyszeliśmy dzisiaj waszą rozmowę. Jesteśmy z ciebie dumni, że nauczyłeś się z nim rozmawiać, a nie reagować krzykiem jak jeszcze jakiś czas temu. - powiedziała moja rodzicielka.
-A co z terapia?
-Dzisiaj kończę wcześniej, możemy zacząć od dzisiaj.
-Dobra on nie musi dzisiaj iść do szkoły? Słyszeliście co mówił?
-Jasne, przy jego stanie ma zostać w domu. Z ojcem doszliśmy do wniosku, że lepiej dla niego będzie jak nie pojawi się w szkole do końca tygodnia. To wpłynie lepiej na jego stan psychiczny.
-A co z siatkówka?
-Pamiętasz co mówił, słuchaj Torru z tego co on powiedział wynika, że żyje teraz tylko dla ciebie. Twoim zadaniem jest teraz znalezienie mu czegoś co sprawi mu przemienność nie, żeby zaczął się rozwijać, bo jak zacznie robić to co lubi i co sprawia mu przyjemność to to zadziała jak taki silnik i będzie miał więcej energii życiowej. Rozumiesz?
-Ta, pewnie
-Dobra ja lecę, bo się spóźnię, zawieźć cię kochanie? A zwrócił się do matki.
-Jasne, już dopijam kawę i jedziemy. A Torruś jego tabletki są na stole. Przypilnuj żeby wziął je po śniadaniu.
- Dobra przypilnuje
-No to my idziemy będziemy wieczorem hej
-Pa
Gdy rodzice wyszli z domu zacząłem robić śniadanie dla mojego kruczka. Wyciągnąłem z lodówki jajka, mleko, masło i z szafki mąkę. Z tej samej szafki wyciągnąłem tez patelnie. Dalej pamietam jak kiedyś Hinata przyszedł do nas i Tobiuś niby przez przypadek uderzył go właśnie nią. Gdy już skończyłem robić naleśniki to posmarowałem je nutellą i ułożyłem pare truskawek na wierzchu. Także z naleśnikami ustawiłem na tackę. Chwile później sięgnąłem po szklankę, wlałem tam jego ukochane mleko, a obok niego postawiłem mały pojemnik z tabletkami. Szybkim i ostrożnym krokiem ruszyłem na górę z jedzeniem dla mojego skarba. Jak wszedłem do pokój on jeszcze spał, wiec postawiłem przy nim tą całą tackę z jedzeniem i zacząłem go budzić.
-Hej Tobiuś słoneczko wstajemy. Zaczyna się kolejny piękny dzień. - on leniwie przetarł oczy w później rozczochrane włosy, które dodawały mu uroku tego poranka.
-Dzień dobry kochanie. -powiedział z uczuciem lekko zasypanym głosem.
-Nio tu masz śniadanko, zajadaj szybciutko, a potem ci wszystko wyszukane żabko. - cmoknąłem go w czoło. Uroku dodawała mu tez moja za duża bluza która miał na sobie, dałem mu ja w nocy jak widziałem, że się trzęsie z zimna.