Pov. Roman
Zostałem wezwany przez czarnego pana, abym złożył raport na temat Hope. Pytał mnie głównie o to co robi, i czy czegoś nie knuję. Opowiedziałem mu o spotkaniu, oczywiście upomniałem się również, o wskrzeszenie mojej matki. Jednak czarny pan powiedział, że muszę jeszcze poczekać, kazał mi opuści sale i na razie odpocząć. Tak też zrobiłem, udałem się do domu, który swoją drogą był jakieś 10 kilometrów stąd. Wszedłem do środka po czym zdjąłem buty i płaszcz, a następnie usiadłem na fotelu. Na stoliku stało zdjęcie, wziąłem je do ręki i pogrążyłem się we wspomnieniach. Zdjęcie przedstawiało mnie, mamę i siostrę, to był dzień przed tym jak poznałem Hope. Wracaliśmy wtedy z cmentarza, odwiedzaliśmy tam grup ojca, położyliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicza. Matka uznała, że upamiętnimy ten dzień zdjęciem, nie byliśmy do tego chętni, więc na zdjęciu mieliśmy zniechęcone miny, za to matka była uśmiechnięta. Zdenerwowany odłożyłem ramkę, i wyszedłem na taras, planując tortury na Hayley Marshall i Hope Mikaelson.
Pov. Hope.
Kiedy każdy poszedł spać i zapadła cisza nocna, postanowiłam wymknąć się z Hogwartu, aby odnaleźć tego całego Voldemorta. Jednak problem był taki, że nie miałam żadnego punktu zaczepienia, więc byłam w kropce. A może by tak zmienić się w wilka i wywęszyć Romana, mogę wyczuć miejsca gdzie był. Tak to dobry plan, ściągnęłam szybko wszystko i zmieniłam się w wilka, od razu załapałam trop Romana i bez chwili czekania pobiegłam za zapachem. Noc była wyjątkowo chłodna i upiorna, ale nie przejmowałam się tym, w końcu umiem się obronić. Biegłam przez las dosyć długo, ale w końcu zobaczyłam wielki dwór który jest chyba opuszczony, gdyż jest w żadnym calu nie zadbany, a światło się żadne nie pali. Jednak to może być zwykłe zaklęcie iluzji, aby zmylić każdego, postanowiłam to sprawdzić. Za nim weszłam do środka, szybko się przemieniłam i ubrałam, po czym ruszyłam w stronę domu. Wyczułam w środku prawie 20 osób, więc będzie ciekawie. Gdy tylko znalazłam się w środku, usłyszałam jakąś rozmowę, a bardziej przemówienie.
- Malfoy, są jakieś wieści z ministerstwa? - zapytał mroczny głos.
- Niestety nic nowego, panie - usłyszałam kolejny głos.
- Panie, jeśli można? - zapytał głos.
- O co chodzi Lestrange? - przemówił znów głos.
- Dlaczego mamy bronić, tej całej Hope? - zapytał.Chwila? Czy on powiedział, że mają mnie chronić?! Przecież umiem sobie poradzić! Dobra potem o tym pomyśle, słucham dalej.
- Gdyż mam z nią umowę - odpowiedział po chwili mężczyzna.
- A ten cały Roman? Po co nam zwykły wampiry? - pytali zebrani tam ludzie.
- Cisza! - krzyknął - Chłopak jest moim informatorem, i do puki jest mi potrzebny, ma cię się do niego nie zbliżać, czy to jasne? - zapytał.
- Jak sobie życzysz, czarny panie - odpowiedzieli.Więc to jest ten cały, czarny pan.
Ciekawe czy naprawdę jest taki straszyn, jak opowiadają. Postanowiłam wyjść z ukrycia.- Więc to ty jesteś, tym całym czarnym panem? - zakupiłam widząc chłopaka mniej więcej w wieku 20 lat.
- Nie takim tonem, do czarnego pana szlamo! - krzyknęła jakaś kobieta.
- Słuchaj wariatko, jeden ruch nadgarstkiem i jesteś martwa, więc nie skacz do silniejszych - powiedziałam.
- Kim jest? - zapytał mężczyzna o białych włosach, podejrzewam, że to ojciec Lucjusza.
- Nazywam się Hope Andrea Mikaelson - powiedziałam - A z tobą miałam umowę, czyż nie? - zapytałam Voldemorta.
- Racja, wszyscy wynocha, ty zostań moją droga, musimy w końcu porozmawiać - powiedział ze szyderczym uśmiechem.Pov. Voldemort
Wczułem ją już od razu, dziwię się, że moi śmierciożercy nie wyczuli jej wielkiej mocy. Trochę zdenerwowało mnie to, jakim tonem do mnie mówiła, ale to zignorowałem. Nie mogę doczekać się, wyrazu jej twarzy gdy dowie się, że ma zabić Dumbledore. Zaprosiłem ją aby dosiadała się do mnie, co od razu zrobiłam. Zawołałem skrzata, aby przyniósł najlepsze wino, a następnie rozpocząłem rozmowę.
- A więc moja droga, jak spotkanie z rodzicami? - zapytałem.
- Cudowanie, dotrzymałeś swojej części umowy, teraz moja kolej, czego oczekujesz? - zapytała bez owijania w bawełnę, czuje, że ją po lubię.
- Od razu idziesz do sedna, lubię to, ale czy nie moglibyśmy się pierw poznać? - zapytałem.
- Dobrze w takim razie, opowiec coś o sobie - zaproponowała.
- Wiec jaki wiesz, jestem najpotężniejszym czarnoksiężnikiem w historii, mam własną armię wiernych mi popleczników, którzy wyznają tą samą idee( dop.Autorka: chodzi mi o słowo idea, ale nie wiem czy tak się odmienia ) - powiedział.
- Jaka idea? - zapytała.
- Czystości krwi - powiedziałem.
- Ja nie jestem, więc dlaczego jeszcze żyje? - zapytała.
- Gdyż w pewnym sensie, masz czystą krew, żadne z twoich rodziców nie było człowiekiem, a twoja babka Esther jest dosyć znana, dzięki niej powstała czarna magia - wytłumaczyłem.
- No tak, Esther - wyszeptała.
- Jednakże kontynuując, jestem dziedzicem samego Salazara Slytherina, więc znam wężomowe - dokończyłem - Teraz twoja kolej - powiedziałem.
- Okej, więc nazywam się Hope Mikaelson jak z resztą wiesz, jestem trybrydą pierwszą genetycznie, moim ojcem jest Klaus Mikaelson pierwotną hybrydą, a matką Hayley Marshall była alfa watachy półksiężyca - powiedziała.
- Trybryda? Jeszcze o kimś taki nie słuchałem - powiedziałem.Rzeczywiście słyszałem już o wielu stworzeniach, takimi jaki pół feniksy, wilkołaki, wampiry, banshee, hybrydy, heterycy a nawet wróżki, ale nigdy o trybrydach.
- Jestem wampirem, wilkołakiem i wiedźmą w jednym, prawdziwym mieszańcem, czego się z resztą nie wstydzę, a nawet chwale - powiedziała dumnie.
- Nigdy nie powinno się wstydzić inności, bycie innym oznacza bycie wyjątkowym - powiedziałem.
- Zgadza się, ale dalej, mam prawie 17 lat, i kilku dobrych przyjaciół, ale także wielu wrogów - dokończyła.
- Panno Mikaelson? - zacząłem, lecz mi przerwała.
- Hope, po prostu Hope - powiedziała.
- Dobrze w takim razie Hope, czy jesteś w stanie kogoś zabić? - zapytałem.
- Oczywiście, że tak, co to za pytanie? - zapytała.
- Więc zadanie które mam dla ciebie, będzie proste, musisz zabić Dumbledora - powiedziałem.
- To wszystko? - zdziwiła się dziewczyna.Naprawdę nie interesuje ją to, że musi go zabić, tylko że to wszystko? Aż sam się zdziwiłem, inni by odmówili, albo powiedzieli, że nie dadzą rady, a ona zachowuje się jakby to była najprostsza rzecz w życiu.
- Oczywiście, zostaje jeszcze kwestia dziedzica, ale to kiedy indziej - powiedziałem.
- Ta kwestia dziedzica odpada, nie mam zamiaru wydawać na świat dziecka, ale jeżeli to wszystko to w taki razie wracam do hogwartu - powiedziała i wstała.
- W takim razie, do zobaczenia niebawem, droga Hope - również wstałem, i kulturalnie się pożegnałem.
- Do zobaczenia, czarny panie - powiedziała, a następnie zniknęła.Coś czuję, że ta dziewczyna jeszcze nie raz mnie zaskoczy, ale to dobrze.
Roman jest już mi nie potrzebny, więc mnie już nie interesuje, ale jednak mam z nim pewną umowę, której dotrzymam, ale na swój sposób.Pov. Dumbledore
Dziewczyna będzie kluczem do pokonania Voldemorta, jego zagrywki ze wskrzeszeniem rodziców były żałosne. Myli tylko o władzy, nie zdaje sobie sprawy, jak wielki błąd popełnił, wskrzeszając Klausa. Nadchodzą coraz gorsze czasy, trzeba to w końcu zatrzymać, i trzeba odciągnąć młodą Mikaelson od tego potwora. A jest na to tylko jedno wyjście, jeżeli nie uda mi się jej przekonać. Czas zacząć działać, jak tylko wróci do hogwartu, wyślę jej list ze zaproszeniem.
CZYTASZ
It's my life ( To & HP )
FantasyNazywam się Hope Andrea Mikaelson, jestem córką Klausa Mickaelson, tysiąc letniego pierwotnego i Hayley Marshall, alfy watachy pół księżyca. Moje życie nie było zbyt kolorowe, jednak były momenty do których z chęcią bym wróciła, wspominam dni w któr...