Rozdział 5 ~ Niechciane wspomnienie ~

118 6 0
                                    

Doszliśmy na błonia, było strasznie gorąco i duszno, ale nauczyciela nie przegadasz, jak coś powie to tak ma być. Po chwili doszedł do nas profesor Filtwick, był to niskorosły mężczyzna, przywitał się i zaczął opowiadać nam o zaklęciach niewybaczalnych. Niezbyt słuchałam, mam nadzieję, że nie będę jutro pytana, bo mogę mieć mały problem. Postanowiłam urwać się z tej lekcji, i ruszyłam pod sale od historii magi, jednak stała tam ciocia Freya.

- A ty, co tu robisz? - zapytała zdziwiona.
- Nudziło mi się, więc poszłam - odpowiedziałam.
- Hope, będziesz miała problemy - powiedziała.
- Tak wiem, ale już od pierwszej lekcji, każdy mnie denerwuję, i przypomina sama wiesz o czym - powiedziałam.
- Oh Hope - powiedziała i mnie przytuliła.
- Ciociu? - zapytałam.
- Tak? - zapytała.
- Boję się, że się dowiedzą, że będą mnie wypytywać - powiedziałam.
- Wiem Hope, wiem - powiedziała.

Wyczułam, że mamy towarzystwo jednak mnie to nie interesowało, najwyższej użyje perswazji, i po problemie. Porozmawiałam jeszcze chwilę z Freyą i poszłam do pokoju, mieliśmy mieć godzinę przerwy i obiad. Po dotarciu do pokoju, wyciągnęłam rodzinny album, na pierwszym zdjęciu byłam z mamą, miałam może z 6 lat. Pamiętam ten dzień, mama pojechała wtedy do Nowego Orleanu, żeby porozmawiać z Freyą. Nie chciałam zostawać bez niej, więc przekonała mnie, że jak zostanę to zrobimy zdjęcia i po rysujemy. Chciałam spojrzeć na kolejne zdjęcie, ale ktoś zapukał do pokoju, wstałam i odłożyłam album, a następnie otworzyłam drzwi. Przed drzwiami stali huncwoci, zaprosiłam ich do środka, zamknęłam drzwi i rzuciłam zaklęcie wyciszające.

- Co was, do mnie sprowadza? - zapytałam.
- Chcieliśmy zapytać... - zaczął James.
- ...czy może nie zechcesz... - przyciągnął Syriusz.
- ...opowiedzieć nam historię pierwszych - dokończył Remus.
- Dlaczego sądzicie, że ją znam? - zapytałam.
- A nie znasz? - zapytał Peter.
- Znam, ale jej wam nie opowiem - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał James.
- Bo, to nie wasz interes - próbowałam ich spławiać.
- Masz coś wspólnego, z tą historią? - zapytał Syriusz.
- Dobra, chcieliśmy dowiedzieć się szybciej, ale widocznie musimy czekać do lekcji historii magi - powiedział Remus.
- Jak to?! - zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi.

Czy ciocia Freya, ma zamiar opowiedzieć o naszej rodzinie?
Zdradzić nazwisko pierwszych?
Zdradzić nas? Nasze pochodzenie?
Naszą historię? Tyle pytań, a brak odpowiedzi, to jakaś tragedia. Moje rozmyślenia przerwało kolejne pukanie, zdenerwowana poszłam otworzyć, przede mną stał Albus Dumbledore, tutejszy dyrektor. Zdezorientowana zaprosiłam go do środka, zaproponowałam herbaty, jednak odmówił, więc usiadłam na łóżku z herbatą.

- Co dusza pragnie? - zapytałam.
- Hope widzisz, wiem, że historia twojej rodziny, przypomina ci o twoim ojcu - zaczął - Jednak ustaliliśmy z dyrektorem waszej szkoły, że historia musi zostać opowiedziana, tak samo jak historia Hogwartu u was - oznajmił.
- Dobrze, ale proszę, żeby nie zdradzono nazwiska pierwotnych, imiona można - powiedziałam.
- Dobrze, przekaże to Freyi, żeby również się nie martwiła - powiedział, pożegnał się i wyszedł.
- Zajebiście, mam nadzieję, że nikt nie połączy faktów, albo ciocia nie zdradzi niechcący nazwiska - powiedziałam na głos, a następnie ruszyłam na obiad.

Znów po drodze musiałam znosić wzrok gapiów, ale cóż gdybym nie uciekała z lekcji, to bym może miała spokój, a tak to cóż. Gdy doszłam do wielkiej sali, postanowiłam usiąść do stołu Roweny Ravenclaw, usiadłam obok Jose i jakiejś blondynki, rozmawiały o tak zwanej czystości krwi. W świecie czarodziejów były grupy, czysto krwiści, czyli ci u których w rodzinie, nikt nie ożenił się z człowiekiem, tutaj nazywanym mugolem, następnie pół krwi, czyli ci u których ktoś był mugolem lub mugolakiem, a propos mugolaków, to ostatnia grupa, są to ci, których żaden z rodziny nie był czarodziejem, a sam ma moce. Trochę pokręcone, ale co poradzić, dla nich to u nas będzie dziwnie, w końcu u nas uczą nie tylko uzdolnionych magicznie. Po obiedzie na którym swoją drogą, praktycznie nic nie zjadłam, ruszyliśmy na lekcję historii magi, pod salą czekała już Freya. Zaprosiła wszystkich do klasy, a sama weszła jako ostatnia, upewniając się, że każdy jest i nikt nie biegnie spóźniony. Zamknęła drzwi i udała się do biurka, przywitała nas i kazała otworzyć na stronie 140, rozdział wampiry, super kolejna lekcja o wampirach.

- Pani profesor, ale powinniśmy omawiać to, dopiero w następnym półroczu - powiedziała jakaś ślizgonka, przez co każdy zaczął szeptać.
- Proszę o cisze! - krzyknęła ciocia - Wiem, że miało być to omawiane później, ale zostałam poproszona, aby omówić z wami tą lekcje, będę was uczyć przez tylko jeden semestr, dlatego proszę żeby na moich lekcjach była cisza i skupienie - oznajmiła spokojnie ciocia.
- Opowie nam pani, o historii pierwszych? - zapytał James.
- Po pierwsze, na moich lekcjach podnosimy ręce, i czekamy aż pozwolę zapytać, ale tak, opowiem wam - oznajmiła - Dowiecie się parę ciekawostek, na temat szkoły Salwadore, i o tym jak powstały pierwsze wampiry - dodała.
- A możemy zacząć od historii? - wypytywał dalej okularnik.
- Tak więc szkoła Salwadore, została stworzona, aby uczynić magi wiedźmy i czarowników, kontroli nad głodem wampiry, i kontroli podczas przemiany wilkołaki - powiedziała całkowicie ignorując Potter'a - U nas nie ma wymachiwania różdżką, tylko zaklęcia ręczne, Josed zaprezentuj proszę - powiedziała Freya.
- Incendia - powiedziała, w jednej ręce pojawił się ogień, a druga położyła na Kaleb'ie.
- Dziękuję, możesz już zgasić ogień - powiedziała.

Jo szybko zgasiła ogień, a każdy kto był w nim zapatrzony, szybko oprzytomniał i z powrotem zaczynał słuchać Freyi. Znów się wyłączyłam i rozmyślałam o rodzinie, ostatnio zbyt często odpływam, a potem się dziwię, że o czymś nie wiem. Ciekawe gdzie się znaleźli, czy są tam gdzieś szczęśliwi, a może cierpią, i to przeze mnie? Tak bym chciała ich zobaczyć.

- Hope? - usłyszałam ciocię.
- Przeprasza, zamyśliłam się.
- Hope, ja rozumiem, że to o czym mówię cię nudzi, bo to wiesz, ale byś przynajmniej posłuchała, może jednak dowiesz się czegoś, czego nie wiesz - powiedziała, na co kiwnęłam głową - Dobrze, kontynuując...




















































~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Poprawiony

Polsatt sorki

| 911 słów |

It's my life ( To & HP )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz