Pov. Josed
- Protego - powiedział szybko.
- Dobrze, to koniec na dziś, bo zaraz koniec lekcji - powiedziałam.~~~~~~~~ 1 godzinę później ~~~~~~~~
Pov.James
Mam jeszcze pół godziny na przygotowanie się, nie mogę się doczekać, jestem taki szczęśliwy że, się zgodziła. Jest taka piękna i mądra, normalnie ideał, na dodatek, po mimo tylu rzeczy jakie ją spotkały, to dalej daje radę. Ja bym pewnie już dawno nie dał rady, i bym sobie coś zrobił, albo bym popadł w depresje.
- Dobra chłopaki, idę się przygotować, trzymajcie za mnie kciuki - powiedziałem.
- Tylko, żeby nie było z tego dzieci, nie chce być tak szybko wujkiem - zaśmiał się Syriusz.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne - powiedziałem sarkastycznie.Pov.Hope
Za 10 minut mam randkę, Boże ale się stresuję.
Stoję przed lustrem i się przyglądam, stoi przede mną dziewczyna, o długich włosach, koloru lekko rudego z jasnym brązowy, ma na sobie, czarną bluzkę na ramiączka, granatowe jeansy i kurtkę typu jeans.
Nigdy się sobie tak nie przyglądałam, jeszcze parę lat temu byłam 7 letnią dziewczynką z rodziną, a teraz nie mam już rodziców i 2 wujków z czego tylko jednego poznałam.
Dobra, jeszcze tylko buty i mogę iść.
Ubrałam zwykłe czarne buty.~~~~~~~~~ 5 minut później ~~~~~~~~~
Stoję właśnie przed wyjściem na błonia i czekam na James'a, a jak nie przyjdzie, ahh na cholerę się zgodziłam. Strasznie się denerwuję, tylko dlaczego?
Moje przemyślenia, przerwał czyjś głos.- Hej, długo czekałaś - zapytał James.
O mój boże, chyba umarłam i trafiłam do nieba( NO MUSIAŁAM 😂 ), bo stoi przede mną anioł, ugh o czym ja myślę.
- No hej, nie, sama przed chwilą przyszłam - powiedziałam.
Spojrzałam mu w oczy, i normalnie zaczęłam w nich tonąć, nie, nie mogę się zakochać, nie chce znów zostać zraniona.
- To idziemy? - zapytał zdenerwowany.
- Tak jasne - powiedziałam, a on złapał mnie za rękę i poprowadził w tylko sobie znanym kierunku.Pov.James
Dobra, teraz tylko z nią pogadać, merlinie, ona wygląda jak ósmy cud świata, mój cud, mam taką ochotę ją pocałować, ale nie mogę jest jedna zasada, nie ma całowania na pierwszej randce, więc zostaje mi rozmowa.
- Więc mam pomysł zagramy w 100 pytań? - zapytałem, a ona się zaśmiała.
Merlinie, jaki ona ma cudowny śmiech, rozmarzyłem się.
- A ta gra to przypadkiem nie nazywała się 10 pytań ? - zapytała rozbawiona.
- Tak, ale co mi da 10 odpowiedzi? - zapytałem - wolę 100 - dodałem.
- Dobra zaczynaj - po powiedziała pewnie.
- Ulubiony kolor?- zapytałem.
- Niebieski - odpowiedziała.
- Ulubiony przedmiot w szkole?- zapytała.
- Zaklęcia, ale i tak wolę latanie - odpowiedziałem.
- Drugie imię ? - zapytałem.
- Andrea - powiedziała - a twojej ? - zapytała.
- Fleamont, po tacie - odpowiedziałem.
- Hobby ? - zapytałem.
- Malowanie, szkicowanie, po prostu rzeczy typu artystycznego - odpowiedziała, a więc artystka.
- Podobam ci się?- zapytała.Stanąłem jak słup soli, i co mam powiedzieć, że tak, ale okaże się że ja jej nie, czy, że nie, ale okaże się że ja jej tak, myśl James.
- Tak - odpowiedziałem po chwili, na co kłamać będzie co będzie.
- A czy ja się tobie podobam, na tyle żeby że mną być w związku ? - zapytałem, precyzyjnie, tera będę mieć pewność.
- James, znamy się od prawie dwóch miesięcy, a dalej praktycznie nic o tobie nie wiem, dam ci odpowiedź jak skończymy 100 pytań, okey? - zapytała.
- Dobrze - po powiedziałem.~~~~~~~~1 godzinę później~~~~~~~~~
- Dobra, to koniec pytań, więc proszę o odpowiedź - powiedziałem.
- Odpowiedź brzmi, Tak - odpowiedziała.Szybkim radosnym krokiem, podszedłem i ją przytuliłem, mam taką ochotę ją pocałować.
Tą chwilę przerwał nam głos, na który Hope się spięła.- Och jak romantycznie, ale żaden chłopak nie będzie przytulał mojej małej Hope - powiedział, a ja się wkurzyłem.
Hope nie jest niczyją własnością, kim on do cholery jest.
- Tata ? - zapytała Hope ze łzami w oczach.
To tylko jej tata.
Chwila, jej tata?!Pov.Hope.
Nie mogę w to uwierzyć, on stoi przede mną, mój martwy ojciec, jednak dotrzymał słowa. Więc i ja go dotrzymam ale nie to jest teraz ważne, muszę udawać zaskoczoną i zdziwioną.
- Nie to nie prawda, ty jesteś martwy - mówiłam, a udawane łzy leciały mi po policzkach.
- Córeczko moja, to ja, naprawdę - mówił.Wiedziałam,że nie kłamie, w końcu żyje dzięki umowie z czarnym panem. Podbiegłam do niego, i przytuliłam.
- Skoro ty jesteś, to mama i wujek Elijah'a, też są - powiedziałam pewna.
- Nie mam pojęcia, szukałem ich, ale nie ma ich nigdzie, Marcel powiedział, że jesteś tutaj z Freyą - powiedział przytulając mnie do siebie.Pov.Freya
Nie wierzę w to co widzę.
Mam jakieś zwidy, chyba zjadłam coś nie świeżego, albo ktoś rzucił na mnie klątwę.- Elijah'a? - zapytałam.
- Witaj Freyo - odpowiedział, a ja go przytuliłam.
- To naprawdę ty? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział.
- Jak to możliwe ?- zapytałam.
- Nie mam pojęcia, myślałem że ty będziesz wiedziała, chyba jako jedyny wróciłem, nie mogę znaleźć, Klausa i Hayley - powiedział.
- Trzeba znaleźć Hope, jeżeli to ma jakiś związek z nią, to mam nadzieję, że jest cała - powiedziałam.Pov. Voldemort
Tak jak powiedziałem, dotrzymałem mojej części umowy, teraz ich kolej. Głupie dzieciaki, nie zdają sobie sprawy z tego, co ich czeka. Postanowiłem zwołać zebranie moich popleczników, użyłem do tego mrocznego znaku. Wszyscy pojawili się po paru sekundach, pierwsi byli Lestrange'owie, Avery ze swoją małżonką, i ich synowie. Był on jednym z moich najwierniejszych przyjaciół. Następnie pojawili się Black oraz Malfoy, a następnie cała reszta.
- Wezwałem was w sprawie dosyć ważnej, sprawa dotyczy młodej Hope Andrei Mikaelson, córki tego mieszańca Klausa - powiedziałem.
- Panie, czy mamy ją zabić? - zapytał młody Lestrange.Z tego co pamiętam, nazywa się Rudolf, jest ich najstarszym synem, ma spory potencjał. Jednak jest idiotą, najchętniej to by każdego pozabijał.
- Nikt nie ma prawa jej skrzywdzić, jest mi ona potrzebna, macie jej strzec, nawet włos z jej głowy nie ma spaść, wyraziłem się jasno? - zapytałem, na co posłusznie przytaknęli.
_______________________________________
Sprawdzony
| Słów 919 |
CZYTASZ
It's my life ( To & HP )
FantasiaNazywam się Hope Andrea Mikaelson, jestem córką Klausa Mickaelson, tysiąc letniego pierwotnego i Hayley Marshall, alfy watachy pół księżyca. Moje życie nie było zbyt kolorowe, jednak były momenty do których z chęcią bym wróciła, wspominam dni w któr...