Pov. Josed
Zaraz po ożywieniu róży, uznałam że przyszedł czas na zaklęcia ognia. Spojrzałam na Hope, ale myślami była gdzieś indziej, wiedziałam jak patrzy na Jamesa. Nie Jo, ona jest twoją przyjaciółką, nie możesz jej się tak narzucać. Postanowiłam powiadomić nauczyciela, o tym żeby przejść na błonia.
- Dobrze, w taki razie przejdźmy do zaklęć ognistych - czym wszystkich zaciekawiłam.
- Josed, ale przecież już nam pokazywałaś - powiedział Regulus.
- To było, tylko jedne zaklęcie, które tylko wytwarza mały płomień - powiedziałam.
- Jak to był mały płomień, to chyba nie chce widzieć dużego - powiedział, uwaga nie zgadnięcie, Malfoy.No tak, zapomniałam, wczoraj Malfoy razem z paroma ślizgonami, zaczepiła mnie na przerwie. Zaczęli mnie obrażać, więc się trochę zdenerwowałam i rzuciłam w nich ogniem.
- Dobra, wyjdźmy na błonia, nie chce spalić przypadkiem sali - powiedziałam.
Na Błoniach- Profesorze, proszę mnie zaatakować ogniem - powiedziałam poważnie, a nauczyciel wykonał polecenie - i niech pan przygotuje tarczę - dodałam.
- Odsunąć się - powiedział nauczyciel - Lacarnum Inflamari - powiedział, a strumień ognia, poleciał w moją stronę.
- Ex Spiritum On Tacullur, En Terrym Incendium, Phasmatos Salves A Distum - powiedziałam szybko.Po paru chwilach, ogień stał mi się posłuszny, zrobiłam kilka wzorów, na niebie i posłałam ogień, w stronę nauczyciela.
- Protego - powiedział nauczyciel a ogień zniknął.
- Proszę znowu mnie zaatakować - powiedziałam.
- Dobrze, Drętwota - powiedział
- Motus - odpowiedziałam.
_______________________________________Sprawdzony
| Słów 213 |
CZYTASZ
It's my life ( To & HP )
FantasiNazywam się Hope Andrea Mikaelson, jestem córką Klausa Mickaelson, tysiąc letniego pierwotnego i Hayley Marshall, alfy watachy pół księżyca. Moje życie nie było zbyt kolorowe, jednak były momenty do których z chęcią bym wróciła, wspominam dni w któr...