Pov. Klaus
Ten dzieciak Roman powiedział nam o układzie, z tym całym Voldemortem. Jestem wściekły na siebie, że nie zareagowałem na dziwne zachowanie Hope. Ustaliliśmy z tym starcem, że jeżeli Hope nie pójdzie po rozum do głowy, to on z Freyą rzucą zaklęcie snu. Miało to polegać na tym, że kiedy Voldemort zniknie, to Hope się obudzi, a do puki on żyje, to moja córka śpi. Bolało mnie to, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Omawialiśmy właśnie, jak rzucą to zaklęcie, kiedy weszła Hope, od razu przerwaliśmy rozmowę.
- Siemka wszystkim, wszystko dobrze? - zapytała.
- Tak kochanie, wszystko w porządku, a ty jak się masz? - zapytałem.
- Bardzo dobrze, jednak zastanawiam się, co tu robił Roman - powiedziała.
- Roman to ten chłopak, z który wtedy byłaś? - zapytała Hayley.
- Tak, co on tu robił - zapytała już lekko zdenerwowana.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz Hope, dobrze się czujesz - zapytał Elijah.
- Nie róbcie ze mnie idiotki, czuje jego zapach, musiał tu być całkiem niedawno - powiedziała na granicy.
- To my powinniśmy być wściekli, jak mogłaś zgodzić się na coś takiego - powiedziała Freya.
- Czyli już wiecie? - zapytała Hope.
- Co kazał ci zrobić? - zapytałem.
- Mam zabić Dumbledora, i to zrobię, nie chce was znów tracić - powiedziała.
- Dobrze, ale poczekaj do końca semestru, dobrze? - zapytałem.
- Dobrze - odpowiedziała.
- Idź do przyjaciół, pożegnaj się gdyż wyjeżdżamy - oznajmiła Freya.
- A kiedy wrócimy? - zapytała.
- Już nigdy Hope, kiedy zabijesz Dumbledora, wszyscy będą cię szukać - powiedziałem.
- Oh, dobrze to ja idę - powiedziała i wyszła.Poczekaliśmy chwilę, aby mieć pewność, że nas nie usłyszy. Kiedy byliśmy już pewnie, starze i Alarick wyszli z ukrycia, mieli zawiedzione miny. Więc Hope musi zasnąć, nie wiem nawet kiedy ją zobaczę, ale wie, że to dla jej dobra.
- Przygotujcie zaklęcie, ja idę dopilnować aby wróciła - powiedziałem a następnie wstałem i wyszedłem.
Pov. Hope
Nie wiem jak powiem Jamesie i reszcie, że wyjeżdżam już na zawsze.
Nawet nie wiem gdzie i po co, ale mimo to im ufam. Szłam właśnie do pokoju wspólnego Gryffindoru, gruba dama od razu mnie wpuściła. W głównym pokroju wspólnym, byli na szczęście huncwoci, na dodatek sami. Podeszłam do Jamesa i zakryłam mu oczy, widziałam uśmiechy chłopaków jednak je zignorowałam.- Zgadnij, kto to - szepnęłam mu do ucha.
- Lily? - zapytał, a ja się trochę wkurwiłam.
- Czy ja ci kurwa, wyglądam na Lily? - zapytałam i puściłam jego twarz.
- Tylko żartowałem, no nie bądź zła - powiedział lekko smutny.
- Chodź, musimy pogadać - powiedziałam.Złapałam go za rękę i pociągnęłam go, w stronę wyjścia z pokoju wspólnego.
Gdy tylko wyszliśmy, James mnie przytulił, a mi zaczęły lecie łzy z oczu.
Zaczął mnie prowadzić w jakąś stronę, dalej mnie obejmując co dodawało mi otuchy. W końcu staliśmy przed ścianą na 7 piętrze, z nikąd zaczęły pojawiać się wielkie drzwi. James otworzył drzwi, a następnie zaprosił mnie do środka, w którym było strasznie ciemno. Jednak gdy drzwi się zamknęły, zapaliło się światło, byliśmy w jakimś ogromnym pokoju, z wielkimi łóżkiem i paroma średniej wielkości fotelami. Poczułam jak ręce chłopaka owijają się wokół mojej talii, odwróciłam się do niego a następnie pociągnęłam go za krawat i pocałowałam. Chłopak po mimo, że zdziwiony od razu odwzajemnił, jeszcze bardziej przyciskając mnie do siebie. Było to niesamowite uczucie, po mimo, że to nie mój pierwszy pocałunek, to jednak jest on wyjątkowy. Gdy się w końcu oderwaliśmy i zaczerpnęliśmy powietrza, powstała cisza którą od razu przerwałam.- Wyjeżdżam... Na zawsze James - powiedziałam.
- Jak to? Dlaczego? Wszystko dobrze? - wypytywał.
- James zrobiłam coś strasznego, a będę musiała zrobić coś o wiele gorszego - powiedziałam chowając twarzy w rękach.
- O co chodzi, mi możesz powiedzieć wszystko - powiedział.
- Ja... Wiedziałam kto wskrzesił rodziców, zawarłam z tą osobą umowę - Powiedziałam.
- Czekaj wiesz, kto ich wskrzesił? - zapytał.
- To był Voldemort, teraz na mnie kolej, dotrzymał słowa - powiedziałam.
- Czekaj, zawarłaś układ z tym szaleńcem? - zapytał.
- Tak, James muszę kogoś zabić - powiedziałam spokojnie.
- Nie martw się coś zaradzimy, nie będzie musiała nikogo zabijać - pocieszał mnie.
- Jamie, mam gdzieś, że muszę kogoś zabić, bardziej chodzi mi o to, kto to jest - powiedziałam.
- A kto to? - zapytał.
- To... Dumbledore - powiedziałam.
- Chyba tego nie zrobisz, prawda? - zapytał.
- Zrobię, dlatego muszę usunąć ci wspomina ze mną, gdyż nie chce żebyś cierpiał, po tym jak prawdopodobnie mnie zamkną - powiedziałam a następnie rzuciłam zaklęcie na każdego w zamku, prócz nauczycieli.James leżał nie przytomny na podłodze, a ja ruszyłam do gabinetu dyrektora. Wiedziałam, że mnie okłamali, i nie ma żadnego wyjazdu, wiem, że chcą na mnie rzucić zaklęcie snu. Bardzo boli mnie to, że prawdopodobnie nie zobaczę już James i reszty huncwotów, ale tak musi być. Spojrzałam ostatni raz na James, uśmiechnęłam się na nasze wspólne rozmowy. Jedna samotna łza spłynęła mi po policzku, szybko ją starłam i ruszyłam w dalszą drogę.
Pov. Klaus
Po mimo moich poszukiwań, nie mogłem jej znaleźć, więc postanowiłem wrócić i na nią poczekać. Nie czekałem długo, bo chwilę po mnie weszła do środka, ze smutnym uśmiechem, czyli wiedziałam. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, usłyszałem tylko jej płacz, ledwo ją odzyskałem, a znów muszę ją stracić. Po chwili do pomieszczenia weszła Freya i Albus, a następnie Alarick, Kol, Rebekah i Elijah.
- Hope, już czas kochanie - powiedziałem.
- Wiem, będę za wami tęskniła - powiedziała.
- My też słonko - powiedziała Freya.
- W takim razie zaczynajmy, nie warto zwlekać - powiedział starzec.
- Hope połóż się w trumnie, i zamknij oczy - powiedziała Freya.Jak powiedziała tak zrobiłam, położyła się i ostatni raz na nas spojrzała, a następnie zamknęła oczy. Zaczęli rzucać zaklęcie, trwało to około 20 minut, a wokół mojej córki powstała zielona bariera. Jedna łza poleciał mi po policzku, ale szybko ją starłem, nie mogę okazywać uczuć. Uznaliśmy, że każdy z nas ruszy w swoją stronę, ja z Rebekah do Nowego Orleanu, Elijah do Paryża, Kol do Las Vegas, a Alarick z Hayley do Mystic Falls. Freya musiała zostać do końca semestru, spojrzałem ostatni raz na córkę, i wyszedłem z gabinetu, ruszając w drogę. Mam nadzieje, że ten cały Voldemort szybko zniknie, chce żeby już się obudziła.
_______________________________________Sprawdzony
Moi kochani został już tylko Epilog, i koniec, pisze tą książkę już od stycznia tego roku, i dziwnie się czuję, żegnając się z nią, jak mówiłam nie wszystko kończy się jak Happy End.
| Słów 1008 |
CZYTASZ
It's my life ( To & HP )
FantasyNazywam się Hope Andrea Mikaelson, jestem córką Klausa Mickaelson, tysiąc letniego pierwotnego i Hayley Marshall, alfy watachy pół księżyca. Moje życie nie było zbyt kolorowe, jednak były momenty do których z chęcią bym wróciła, wspominam dni w któr...