rozdział 7

565 36 0
                                    

- Léa. - powiedział Froll, lądując na policzku dziewczyny. Ta nie otworzyła oczu, by spojrzeć na stworzonko. Chciało się jej spać.

- Hmm?

- Wstawaj. Bo zaraz się spóźnisz. - odezwał się Froll, skacząc na jej policzku. Léa jeknęła, zakrywając się bardziej kołdrą. Kwami spadło na kołdrę i spojrzało na swoją właścicielkę. A

- Ciekawe na co? Zostaw mnie w spokoju, Froll. - mruknęła białowłosa, odwracając się na drugi bok.

Przed kilka kolejnych minut w pomieszczeniu panowała cisza, a Léa zasypiała po raz kolejny. I po raz kolejny obudził ją Froll.

- Léa.

- Zaraz cię zabije, Froll. - warknęła siedemnastolatka, podnosząc się do siadu. Poprawiła swoje zmierzwione włosy i przetarła zmęczoną twarz. - Czego ode mnie chcesz? - spytała już spokojniej. Nie potrafiła długo gniewać się na kwami, był jej najbardziej bliski.

- Masz może jakieś ciastko? - zapytał znikąd, przekrzywiając głowę w bok.

- W kuchni powinny być. - powiedziała znudzona Léa, jeszcze nie do końca się obudziwszy.

- Ale twoje wujostwo...

- Zaraz. - westchnęła, pomału podnosząc się na równe nogi. Przetarła jeszcze raz swoją twarzy, założyła kapcie i skierowała się do swojej torby, by wyciągnąć z niej jakieś ubrania. - A mogłam se jeszcze pospać. Ale po co? - spytała cicho samej siebie, otwierając swoją walizkę.

~*~

Pół godziny później Léa wraz z Frollem siedzieli w pokoju Marinette i jedli przyniesione przez dziewczynę ciastka. Nastolatka, wciąż żując, podeszła do lustra, by przejrzeć się w lustrze po raz kolejny tamtego dnia.

- Ja ci przyniosłam ciastka, to ty pójdziesz ze mną na patrol Paryża. I nie ma gadania. - powiedziała, spoglądając na kwami w odbiciu. Stworzonko nawet nie uniosło na nią wzroku, był cały umazany czekoladą, które miały w swoim składzie ciastka. 

- Ta, ta. Później.

Léa odwróciła się do Frolla i uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała go, choć czasami działał jej na nerwy. Prędko podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę.

- Idę zjeść normalne śniadanie. A ty się lepiej nigdzie nie wybieraj. - poleciła, grożąc mu palcem. Froll w końcu uniósł wzrok i spojrzał na swoją przyjaciółkę.

- Nie zamierzam. Mam ciastka i tyle mi wystarczy.

Po pomieszczeniu rozniósł się cichy śmiech białowłosej, a chwilę później zamknęły się za nią drzwi.

~*~

- Jak długo zamierzasz...? - zaczął Froll, gdy wraz z Léą znajdowali się w jakimś zaułku, gdzie nikt się nie kręcił. Miał pewne obawy, co do planu dziewczyny, po prostu się o nią martwił.

- Tak długo, jak będzie trzeba. - przerwała mu stanowczo, rozglądając się, czy aby napewno nikt jej tam nie widział. Byłoby źle, gdyby ktoś dowiedział się, że ratowała ludzi z opresji.

- Nie boisz się?

- Czego? - spytała, unosząc brew do góry. Nie widziała żadnych przeszkód, żeby pójść na patrol, którego tak bardzo jej brakowało. - Z resztą, nie ważne.

Siedemnastolatka sprawdziła godzinę na wyświetlaczu telefonu, po czym schowała to z powrotem do kieszeni. Prędko wyciągnęła spod bluzy swój naszyjnik. Naszyjnik w kształcie księżyca, granatowy z pięcioma gwiazdkami. Spojrzała na kwami wilka i uśmiechnęła się szeroko.

- Froll, pokaż kły! - zawołała, rozkładając ręce. Kwami momentalnie zostało "wessane" do naszyjnika.

Choć trwało to zaledwie kilka sekund, Léa miała wrażenie, jakby trwało to znacznie dłużej. Zaraz jej ciało zostało odziane w biało szary, obcisły strój z lekkim szarym futerkiem. Na głowie pojawiły się wilcze uszy, a na twarzy szara maska. Na dodatek wydłużyły się jej pazury, które były jej bronią. 

- Czas na zwiady.

~*~

- Długo tu siedzisz?

Léa, a bardziej Biała Wilczyca, spojrzała za siebie, dostrzegając dość znajomą sylwetkę dziewczyny. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Dziewczyna miała na sobie czerwony kombinezon w czarne kropki z czarnym golfem, a na twarzy maskę z takim samym wzorem. Jej kolczyki były czerwone i znajdowało się na nich pięć czarnych kropek. Kucyki nastolatki obwiązane były czerwonymi wstążkami. Na biodrach, jak zawsze, miała swoje jojo.

- O, hej. Nie zauważyłam cię. - powiedziała białowłosa, podnosząc się na równe nogi. Otrzepała się z ziemi, po czym oparła dłonie na biodrach. - Odpowiadając na twoje pytanie... Niezadługo. Niedawno tu usiadłam.

- Czyżby mamy nową koleżankę?

Obie bohaterki odwróciły się za siebie, gdzie stał chłopak w czarnym, jednoczęściowym stroju. Jego oczy miały żółtawo-zielony odcień, a źrenice przypominały kocie, białka natomiast były zielone. Włosy miał w nieładzie, a na głowie można było dostrzec parę czarnych, kocich uszu. Kostium chłopaka posiadał wiele łączeń, a przez jego środek przebiegał czarny zamek błyskawiczny. Na wysokości brzucha ukryte były dwie zapinane kieszonki. Szyję Czarnego Kota zdobił złoty dzwonek. Na jego biodrach znajdował się również czarny pasek, który odstawał z tyłu, imitując tym samym koci ogon, a na dłoniach miał czarne rękawiczki z dużymi mankietami. Do tego na stopach miał wysokie buty ze srebrnymi, metalicznymi czubkami. Palec chłopaka zdobił czarny pierścień, na którego środku pojawiała się kocia łapka w zielonym kolorze. 

- Kocie... - jeknęła Biedronka, łapiąc się za czoło. Bohater nie zwrócił na nią zbytnio uwagi i podszedł do nowej koleżanki, wystawiając w jej stronę swoją dłoń. Na dodatek ukłonił się lekko.

- Czarny Kot, miło poznać nową bohaterkę.

- Biała Wilczyca. Mnie również. - odparła białowłosa, łapiąc jego dłoń i ściskając ją lekko. - Nie widzieliście może jakiegoś złoczyńcę, czy cokolwiek? Jakoś tu nudno. - dodała, patrząc na dwójkę superbohaterów.

- Zazwyczaj mamy, co robić, prawda, Kropeczko?

Biedronka zignorowała jego pytanie i nachyliła się do swojej kuzynki.

- Dzięki, że jesteś. - powiedziała cicho, kładąc dłoń na jej ramieniu.

- Do usług. - odpowiedziała Biała Wilczyca, uśmiechając się przy tym.

- O czym dyskutujemy? - zapytał Czarny Kot, obejmując dwie nastolatki ramionami. Dziewczyny spojrzały spojrzały po sobie, a później na niego. Prędko wyswobodziły się z uścisku chłopaka.

- O tym, żebyś zabrał te łapska, Kiciusiu. - odparła mu Léa, zakładając ręce na piersi. Czarny Kot nie przejął się tym zbytnio.

- Ona taka zawsze? - spytał swojej partnerki na misjach, nachylając się w jej stronę, aczkolwiek wciąż patrząc na nastolatkę przed sobą. Biedronka uderzyła go w tył głowy. - Ej, a to za co? - zawołał oburzony, odwracając się do niej przodem. Biała Wilczyca wykorzystała okazję i sama uderzyła go w tył głowy. - Ej! Co zrobiłem?

Marinette i Léa spojrzały na siebie nawzajem i kiwnęły do siebie porozumiewawczo.

- Za dużo gadasz. - stwierdziły jednocześnie, po czym zeskoczyły z dachu budynku, zostawiając Czarnego Kota samego.

Miraculous: Biała Wilczyca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz