- Szefie, cel na dziesiątej. - powiedział Alessandro do telefonu, dzięki któremu kontaktował się z Martinem.
- Zrozumiałem. Bez odbioru. - odparł mu osiemnastolatek, a następnie schował telefon do kieszeni spodni. Zaraz wyjrzał zza muru, skąd miał idealny widok na niczego nieświadomą ciemnowłosą. - Już idę, młoda.
Martin wyszedł z ukrycia i, jak gdyby nigdy nic, ruszył w kierunku Marinette. Udawał niewinnego, nie chciał wzbudzać podejrzeń. Chłopak prędko znalazł się tuż przy dziewczynie, kładąc dłoń na jej ramieniu, by zwrócić na siebie jej uwagę.
- Umm... Hej. Mam pytanie. Nie wiesz może, gdzie... - zaczął, jednak nie zamierzał kończyć. Ukradkiem wyciągnął z kieszeni strzykawkę i wstrzyknął płyn usypiający w ciało dziewczyny. Ta niemal od razu straciła przytomność. - Już mi nie uciekniesz. - powiedział do siebie, rozglądając się wokoło. Na jego szczęście, nikt się tam nie kręcił, co było dla niego sporym plusem. - Teraz zadzwonić tylko do twojej kochanej kuzynki. Ona zrozumie. - dodał, biorąc Marinette na ręce. Uśmiechnął się szeroko, gotowy na ponowne spotkanie z Léą.
~*~
- Co cię wogóle tu przywiało?
Léa spojrzała w swoje lewo i uśmiechnęła się delikatnie. Odkąd po raz pierwszy na siebie wpadli, nie potrafiła zapomnieć o Luce, który zaczynał się jej coraz bardziej podobać. Był zupełnie inny od Martina.
- W sensie, do Francji, tak? - spytała dla upewnienia, znów kierując swój wzrok przed siebie. Kiedy tylko Luka jej przytaknął, ona od razu kontynuowała. - Ogólnie, uciekłam od Martina. Ale też muszę załatwić tu coś ważnego. A czasu coraz mniej.
- Wierzę, że wszystko załatwisz. - powiedział zgodnie z prawdą, na co na twarzy białowłosej pojawił się delikatny uśmiech.
- Ja też.
Przeszli kawałek w ciszy, gdy telefon dziewczyny zabrzęczał. Léa prędko wyciągnęła go z kieszeni i odblokowała, wchodząc w wiadomości. Jednak to, co przeczytała, popsuło jej dobry humor.
Od Martin: Ciao bello
Jeśli chcesz odzyskać swoją kuzynkę całą i zdrową przyjdź pod wieżę Eiffla za pół godziny. Tam wszystkiego się dowiesz- Co się stało? - zapytał Luka, widząc zmartwioną i jednocześnie wściekłą minę nastolatki. Nie wiedział, co takiego się stało, że tak szybko uśmiech Léi znikł.
- Marinette. - odpowiedziała jedynie, tępo wpatrując się w ekran telefonu. Nie mogła pojąć, jak Martin mógł porwać jej kuzynkę.
- Co Marinette?
- Martin ją porwał. Muszę jej pomóc. - powiedziała Léa, unosząc wzrok na chłopaka przed sobą. Ten złapał się za głowę. Ręce białowłosej zaczęły się trząść z nerwów.
- Idę z tobą. - zaoferował Luka, gotowy, by odbić Marinette z rąk Włochów. Była jego koleżanką, w dodatku kuzynką dziewczyny, która zaczynała mu się podobać.
- Nie. Muszę załatwić to sama. Raz, a dobrze.
Lemaire zaczął szybkim krokiem podążać w tylko sobie znaną stronę, jednak została zatrzymana przez niebieskowłosego.
- Léa...
- Jeśli nie dam ci żadnego znaku przez kolejne kilka godzin, to powiadom Biedronkę i Czarnego Kota, dobrze? - oznajmiła, patrząc w jego niebieskie tęczówki. Zaraz jednak podeszła do niego bliżej i przytuliła, jak sądziła, zapewne po raz ostatni. - Miło było cię poznać, Luka.
CZYTASZ
Miraculous: Biała Wilczyca
FanficLéa Lemaire na co dzień była zwykłą nastolatką z nietypowymi białymi włosami. Ale skrywała pewien sekret, o którym nikt nie miał pojęcia. Biała Wilczyca - tak była nazywana we Włoszech. Czy Paryż przyjmie nową bohaterkę z godnością? A może Biała W...