Rozdział 1

2.7K 216 15
                                    

Jęknęłam cicho w poduszkę. Tydzień do świąt - czy naprawdę ten czas musiał tak szybko lecieć? Jeszcze na dodatek zostałam zaproszona na jakiś poczęstunek do Jennifer, a z tego, co wspominała, to miała się u nich pojawić masa gości. Na szczęście, większość z nich znałam; chociażby Deborah, James oraz ich urocza córka, czy Ivan z Sam i Rafaelem.

O! I nawet miałam poznać Derek'a wraz z Suzy!

— Już? — mruknęłam pod nosem, kiedy budzik po raz kolejny obwieścił mi godzinę, o której powinnam się ruszyć. Już ostateczną, bo przecież nie umiałam wstać bez pięciu drzemek.

Mój były mąż tego nie znosił. Powtarzał mi, że powinnam się w końcu nauczyć wstawać o konkretnej porze bez miliona budzików.

Jęknęłam cicho, zbierając się do łazienki. Dzisiaj miałam dobry nastrój i nawet znalazłam czas na to, aby usiąść i się umalować. Kochałam to czasami robić; dawało mi to takie ukojenie jak żadne inne zajęcie.

Niecałą godzinę później byłam już w drodze do kawiarni, ubrana w dzianinową, białą sukienkę i płaszcz z dopasowanymi kozakami. Nawet przyozdobiłam swoją twarz niewielkim uśmiechem, bo wszystko układało się po mojej myśli.

Cudowny dzień, a pogoda dopisywała! Słońce świeciło, ale nie na tyle mocno, aby stopić grubą warstwę śniegu na chodniku. Dzieciaki będą zachwycone!

— I jak ci się podobam? — Odrzuciłam włosy do tyłu, mrugając do Polly, która zaśmiała się cicho, kiedy tylko weszłam do kawiarni. Obróciłam się wokół własnej osi, aby nadać lepszy efekt mojej fryzurze.

— Zrobiłaś sobie siwe włosy? Nie wystarczyło poczekać jeszcze parę lat? — Teraz już otwarcie się ze mnie śmiała, na co prychnęłam. To był popielaty, a nie siwy!

— Spójrz na końcówki. — Odwróciłam się do niej tyłem, pokazując turkusowy akcent na moich włosach. Poczułam jak wzięła jedno z delikatnie falowanych pasemek, mrucząc z uznaniem. — Uznałam, że święta to idealny czas na zmiany, a moje ciemne włosy mnie znudziły. Dlatego teraz mam popielate ombre z turkusem.

— Pasują do ciebie. — Uśmiechnęła się szeroko, kiedy ponownie stanęłam do niej przodem. Uniosła do góry brwi. — I jeszcze kreski? Umówiłaś się na randkę po pracy?

— Nie, ale dzisiaj chciałam ładnie wyglądać. — Tak, czasami miałam taką potrzebę, której nie umiałam wyjaśnić. Po prostu musiałam usiąść przed toaletką i pobawić się w makijażystkę.

Pokręciła głową z rozbawieniem, mówiąc mi o dzisiejszych obowiązkach. Słuchałam jej uważnie, idąc na zaplecze, aby się przebrać, bo wspomniała o nowych słodkościach, które jej ojciec dzisiaj dostarczył na specjalne zamówienie. W końcu był właścicielem kawiarni, a ja miałam szczęście w niej pracować na zmianę z Polly. Wspaniała dziewczyna z ogromnym sercem.

— Więc się szykuj — zakończyła swój wywód, pokazując mi ślicznie ozdobione babeczki, przypominające głowy reniferów. — Ja się powoli zbieram i zostawiam tobie kawiarnię.

— Dzień dobry. — Usłyszałam znajomy głos oraz dzwonek przy drzwiach. Uśmiechnęłam się do Polly i wyszłam z zaplecza, uśmiechając się szeroko do April. Jednak zamarłam, widząc kto jej towarzyszył.

Stanęłam w stuporze, nie mogąc się poruszyć. Wspaniała aura dzisiejszego dnia zniknęła niczym bańka mydlana.

— Dzień dobry. — Mężczyzna tuż obok April podniósł wzrok. Wiedziałam, że od razu mnie rozpoznał, chociaż starał się po sobie tego nie pokazać. Pewnie nic się nie zmieniło i nadal był chłodny jak bryła lodu. — Przyszliśmy odebrać zamówienie.

Świąteczny dyżur (Horsetown #3) - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz