And a pale moon'll light the sky - Specjalny rozdział.

1K 55 26
                                    

media: Elvenking - Sic Semper Tyrannis


 – Ayden matole, dlaczego ty warczysz? – pytanie zadał rudowłosy Jasper, partner Aydena Arystara. Po chwili do uszu Jaspera dotarło kocie prychanie i kolejne warczenie.

– Utopie cię Kallen, zobaczysz, utopię i nie będę mieć żadnych wyrzutów sumienia! – wydarł się na, niczego winnego, kotołaka Ceryni.

– No, ale Cery! – kotołak podjął próbę przebłagania swojego chłopaka, ale z marnym skutkiem. Cery był nieugięty i tylko wpatrywał się w młodego chłopaka, nie przejmując się nowymi towarzyszami, ani jak do tego doszło, że on i Kallen tutaj są.

– Albert – odezwał się kolejny przybysz – Kochanie ja wiem, że jesteś lekarzem i w ogóle, ale nie musiałeś mnie naćpać – stwierdza Art, po czym oberwał po łbie od swojego partnera.

– Raczej to ja ciebie powinienem zapytać, co mi dosypałeś! – odbił piłeczkę Albert, nie pozostając dłużny swojemu partnerowi.

– Ach, okej? Trafiliśmy na zlot jakichś świrów? – mruknął Jasper do Aydena.

– Sam jesteś świrem – warknął Albert w stronę Jaspera, a jego wilkołaczy partner jak na tego dobrego, zaczął warczeć w stronę Alberta.

Całemu zajściu przyglądał się przerażony Kallen, który nie czuł się zbyt komfortowo w towarzystwie trzech obcych wilkołaków.

– Cery... – spojrzał na swojego opiekuna błagalnym wzrokiem.

– Nie – odpowiedział twardo blondwłosy wampir, po chwili jednak westchnął głośno i wyciągnął ramiona, by kotołak mógł się do niego przytulić.

– Może, zamiast się zabijać, dojdziemy do porozumienia? – zaproponował Ceryni, który dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie wie, gdzie jest, ani kim są pozostałe cztery osoby.

– W końcu ktoś gada z sensem! – powiedział uradowany Jasper, który od samego początku zastanawiał się, co mogło się stać. Dlaczego jest tutaj i musi uczestniczyć w jakiejś maskaradzie? Nikt ich nie porwał, prawda...?

Spojrzał na Aydena, który jak potulny piesek wycofał się do Jaspera i objął go, posyłając wszystkim groźne spojrzenia.

– Stary... Czy to obroża? Dlaczego nosisz obrożę na szyi? – odezwał się Art, który próbował zrozumieć, co tu się stało. Wyczuwał silniejszego alfę, przez co, jego zmysły czuły się przytłoczone, ale w geście solidarności postanowił się odezwać.

– To moja kara – burknął tylko nieśmiało Ayden. Nie lubił się chwalić, że przez swoje występki Jasper postanowił założyć mu obrożę z wybudowanym nadajnikiem GPS.

– Jeśli on się nad tobą znęca, mrugnij dwa razy – powiedział Art.

– Zamknij się Art – warknął Albert – Bo sam ci taką obróżkę, co ty na to?

– Zostawię cię, obiecuję, że cię zostawię i znajdę sobie chętną omegę.

Cery tylko w ciszy przypatrywał się wymianie zdań pomiędzy pozostałymi osobami. Dzięki swoim wampirzym zmysłom mógł domyślić się, że ma do czynienia aż z trójką wilkołaków i jednym człowiekiem.

– Kallen dusisz – wampir próbował oderwać od siebie kotołaka, który wewnątrz wciąż przeżywał spotkanie z wilkołakami, które nawet nie zwracały na niego uwagi.

– Nie, bo mnie ugryzą! – zapłakał i mocniej wtulił się w swojego opiekuna – Zresztą nie uduszę cię, bo jesteś wampirem – powiedział i dopiero teraz cztery pary oczu skupiło się na tej dwójce. Oczywiście byli ciekawi, dla nich, a raczej dla światów, z których pochodzą wampiry to zwykłe wymysły.

And a pale moon'll light the skyWhere stories live. Discover now