And a pale moon'll light the sky - 1.

4K 135 54
                                    

media: Elvenking - Sic Semper Tyrannis


[Ayden Arystar]

Wpatrywałem się w śpiącego Jaspera, uśmiechał się delikatnie przez sen, przez co mi również cisnął się na twarz uśmiech, a mój wewnętrzny wilk, aż wył z radości. Nikt dokładnie nie wiedział jak to się stało, że moją bratnią duszą, moim mate, okazał się najzwyklejszy człowiek, ale tak sobie myślę, że chyba nie zamienił bym Jaspera na nikogo innego.

    Odgarnąłem rude włosy z czoła mojego ukochanego i nachyliłem się by pocałować go w czoło. Ravenheart mruknął uroczo przez sen i odwrócił się do mnie plecami. Zabolało; ta ignorancja z jego strony! Jednak Jasper Ravenheart jest człowiekiem, a nie jak ja – wilkołakiem. Nie jest to słodka omega, która powinna być cały czas urocza i kochana i trwać przy mnie na zawsze. O nie! Jaseperowi daleko do bycia uroczym chłopcem.

     Nasze społeczeństwo dzieli się na ludzi i wilkołaki – od jakiś piętnastu lat staramy się wspólnie egzystować. Nasze, jak i ludzkie, dzieci zaczęły razem chodzić do szkół, które powstały w celu zaciśnięcia naszych relacji. Właśnie w takiej szkole poznałem Jaspera, który okazał się być moim mate. Jakie było moje zdziwienie kiedy mój mate w ogóle na mnie nie reagował. Kiedy mój wilk szalał z radości on pozostawał niewzruszony! Zajęło mi całe liceum by zdobyć serce tej rudowłosej cholery! Skoro Jasper Ravenheart był w stu procentach człowiekiem nie mógł czuć się tak jak ja. Nie kochał mnie od momentu kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chociaż dla mnie jest całym światem, ja musiałem zapracować by stać się jego światem, ale dzięki temu udało nam się przetrwać aż dziesięć lat.

     Nieco żałuję tego, że Jasper okazał się człowiekiem, a nie omegą, bo nigdy nie będę mógł stworzyć z nim pełnej rodziny i zawsze będę wystawiony na drwiny innych wilkołaków. Jednak wciąż wierzę, że to nie stało się bez powodu – że nasze połączenie coś musi znaczyć.

– Dzień dobry, kochanie – mówię kiedy mój ukochany się budzi.

– Dobry – w zielonych oczach dostrzegam chęć mordu – Chrapiesz – zauważa, a jego głos brzmi tak agresywnie – Jeszcze raz, a wyrzucę cię z łóżka – grozi mi. O tym właśnie mówiłem! Gdyby był omegą nie skarżyłby się, ani tym bardziej mi nie groziła! Jasper wstał i dłonią potarł swój kark.

– I czego się gapisz? – rzuca chłodno w moją stronę, po chwili jednak zaczyna mnie przepraszać, zdając sobie sprawę, że mógł przesadzić:

– Przepraszam Ayden, nie chciałem być aż tak niemiły, ale wiesz, że z rana nie tryskam dobrym humorem – uśmiecha się przepraszająco i składa na moich ustach krótki pocałunek. Chyba muszę częściej wyprowadzać go z równowagi z samego rana.

– Więc... – w jego zielonych dostrzegam jakiś szaleńczy błysk – Idziemy na spacerek? Ayden chce na spacerek? – zwraca się do mnie głosem jak właściciel do swojego ukochanego psiaka. To wcale nie jest zabawne! Traktowanie mnie jak psa. Jednak jeśli już miałbym przedstawić naszą więź to opisałbym ją jako więź łączącą właściciela z psem.

– To nie jest zabawne – mamroczę i próbuję objąć rudzielca, ale ten wyrywa się z moich objęć i wstaje.

– A właśnie, że jest. Powinieneś się z tym już pogodzić Ayden – uśmiecha się głupio i wychodzi z pokoju. Opadam na poduszki i wzdycham głośno. Chyba musiałem sporo nagrzeszyć, że Matka Natura złączyła mnie z tak irytującym osobnikiem.

      Czasami się zastanawiał jak to właściwie jest możliwe? Skoro Jasper jest człowiekiem, to w każdej chwili może odrzucić swoje uczucia, które żywi do mnie. A co wtedy ze mną? Skonam z tęsknoty za nim? Fakt, nie oznaczyłem go, bo nie mogę tego zrobić – to człowiek i nasze wilcze rytuały na niego nie działają. Jednak to na niego, ale na mnie już tak. Mój wilk szaleje za nim i nie przeżyłby gdyby nagle Jasper znikł z naszego życia.

And a pale moon'll light the skyWhere stories live. Discover now