media: Elvenking - Sic Semper Tyrannis
[Jasper Ravenheart]
Siedziałem nadąsany na fotelu pasażera. Arystar prowadził, co jakiś czas zerkał na mnie kątem oka.
– Jasper – odezwał się przerywając ciszę panującą w aucie od momentu kiedy wyjechaliśmy z posesji naszego domu.
– Ayden – droczę się z nim – Zły piesek, niedobry alfa. Gdyby nie to, że potrzebny jest remont naszego domu to spałbyś w szopie.
– Tak, tak, tak – przytakuje mi, chyba nawet nie zainteresowany tym, że jestem gotów wyrzucić go z jego domu, w którym mieszkamy razem.
Cóż takiego się stało?
A no pan wielki alfa spalił nam dom, a raczej część domu. To przynajmniej utwierdziło mnie w stwierdzeniu, że kuchnia ostatnim czasem została nawiedzona przez złego ducha. Od mojej kulinarnej porażki, którą była kolacja z okazji naszej rocznicy, coś szło nie tak i... Ayden puścił z dymem kuchnie. Zabawne jest to, że przecież alfa nie jest złym kucharzem, więc nie powinienem się martwić o to, czy nasza kuchnia będzie stać w momencie kiedy tam wejdzie. Ja też nie jestem złym kucharzem, a jednak... No mówię jakaś nawiedzona ta kuchnia jest!
Potrzebny był remont kuchni, a przy okazji innych pomieszczeń – Ayden coś tam kiedyś mamrotał o salonie i łazience, więc jak kuchnia poszła z dymem, to przy okazji zrobi się remont innych pomieszczeń.
Jednak największym minusem było to, że na czas remontu mieliśmy zatrzymać się w jego rodzinnym domu. Co właściwie mi było nie na rękę. W końcu nie przepadaliśmy ze sobą, a teraz mamy mieszkać ze sobą?
Ekipa, która zatrudnił Ayden obiecywała, że upora się ze wszystkim w ciągu trzech tygodni może szybciej. To wciąż za dużo... Początkowo chciałem zabrać swoje rzeczy i zatrzymać się u jakiegoś kumpla – na pewno by zrozumieli moją sytuację. Przyszli teściowie zjedliby mnie na śniadanie gdyby Ayden zwiał na te trzy tygodnie. No chyba, że zwiałby z jakąś omegą, którą by wybraliby dla niego, to może by mnie zostawili.
Niby Arystar'owie mieli nie zwracać na nas uwagi, ale przecież się tak nie da, nie?
Pewnie będziemy widzieć się na każdym posiłku, aczkolwiek tak naprawdę nie wiem jak wyglądało jego życie z rodzicami.
Kiedy zaczęliśmy umawiać się na randki – a nawet wcześniej, bo sporo robiliśmy projektów razem – wybieraliśmy neutralne miejsca. Pełne ludzi.
Ja nie przyprowadzałem go do mieszkania, w którym mieszkałem, bo po prostu wstydziłem i bałem rodziców, a on... Nigdy nie tłumaczył dlaczego. Jak już wyniósł się do swojego domku na obrzeżach miasta – w którym teraz mieszkamy – to tam spotykaliśmy się. Jego rodzinny dom odwiedziłem może parę(naście) razy. W końcu Arystar'owie już przy naszym pierwszym spotkaniu pokazali mi, że jestem niemile widziany w ich domu – pewnie ma to związek z tym, że jestem człowiekiem. W końcu, by dali nam spokój to zgodziłem się na badania, które miałby stwierdzić, czy nie mam jakiś wilczych genów, czy nie jestem jakimś mieszańcem. Ayden często tłumaczył, że chodzi tutaj o pozycję rodziny. Guzik mnie to interesuje, chcę po prostu w spokoju żyć z tym alfą. Czy wymagam aż tak dużo?
|~~~|
Rodzice Ayden'a przywitali się z synem bardzo ciepło. Wciąż nie mogę pojąć jak tacy ludzie mogli dać miłość mojemu alfie. To takie naciągane, bo kiedy ich widzę, to na myśli przywodzą mi moich własnych rodziców, którzy nie mogli pochwalić się żadną odznaką dobrego rodzica.
YOU ARE READING
And a pale moon'll light the sky
Nouvelles"- Przestań traktować mnie jak psa - warczę w stronę Jaspera, który postawił mi talerz z surową wołowiną. Czym sobie zawiniłem? - A nie jesteś? Pogłaskać cię? - mówi drwiąco i jak gdyby nic wyciąga swoją dłoń i przeczesuje moje włosy. " Czyli, zbi...