Życie zazwyczaj nie układa się po naszej myśli. Jednego dnia jesteśmy pełni nadziei na lepsze jutro, wręcz pewni szczęścia, które nas spotka w życiu. Drugiego zaś dnia spotykają nas same rozczarowania, wszystkie plany i marzenia sypią się jak domek z kart. Książę coś o tym wiedział. Mężczyzna, który każdego dnia był wzorem siły i uporu, był teraz od wielu tygodni przykuty do łóżka i mało kto przewidywał mu poprawę jego stanu. Nie wspominając o tym, że nie pozwalano mu nawet wziąć w ramiona córki, którą na cześć jej zmarłej matki nazwano Antoinette. Czy był gotowy na śmierć? Z jednej strony tak. Żył w czasach, w których śmierć zbierała swoje żniwo dość chętnie. Jednak nie był gotowy na to, by umrzeć w tak pozbawiony godności sposób. Miał duszę wojownika, nie mógł sobie pozwolić na śmierć z tak błahego powodu, jak choroba. Niestety los wodzi nas za nos zawsze, gdy mamy jakiś ustalony w życiu cel. Jednak były rzeczy, które się w życiu nie zmieniały. Uniósł wzrok na przyjaciela, który właśnie wszedł do jego sypialni z gąsiorkiem i dwoma szklankami.
— Mnie uczono, że ostatnie namaszczenie wygląda nieco inaczej — zaśmiał się, lecz przy tym chwycił go atak kaszlu. Nawet tak prostej czynności nie mógł normalnie wykonać, bez przypominania sobie o chorobie.— Chyba nie sądziłeś, że odpuszczę Ci przez wzgląd na twój stan zdrowia? Choroba chorobą, ale masz swoje obowiązki, których nie możesz zaniedbywać, mój drogi — nalał jego wysokości piwa, a następnie z nieco teatralnym ukłonem wręczył mu kielich, niczym ksiądz wino podczas koronacji. — Picie z przyjacielem jest właśnie jednym z takich obowiązków, dlatego nie komentuj, tylko zaakceptuj swoją marną sytuację, nie masz sił, by mnie stąd wyrzucić, a ja nie zamierzam dobrowolnie wyjść. Innymi słowy, pij, bo nie ma opcji, bym Ci to odpuścił — zaśmiał się, sobie również nalewając trunku. Zajął miejsce na fotelu tuż przy łóżku, założył nogę na nogę i spojrzał na mężczyznę z uśmiechem.
— Sądzę, że mam bardziej niecierpiące... zwłoki obowiązki, niż picie z tobą — Choć oczywiście przyjął od przyjaciela naczynie, nie mógł postąpić inaczej. W końcu miał prawo do ostatnich radości w życiu. Co prawda nie zamierzał się wybierać w stronę światła, ale życie mogło pokierować go nieco inaczej, dlatego nie chciał być tego pewnym. Pragnął jeszcze nieco pożyć, zobaczyć, jak dorastają jego dzieci... a przed tym jeszcze doczekać narodzin swego drugiego dziecka.
William machnął tylko ręką w odpowiedzi na słowa księcia. Swoje sobie mógł powiedzieć, ale było jasne, że cieszył się z możliwości goszczenia go u siebie, taka prawda.
— Trochę się rozleniwiłeś, widzę. Zmartwię cię, ale nie wyglądasz już jak grecki bóg. Chyba że jak Dionizos po sporej dawce wina, ale w sumie zawsze to lepsze niż nic, prawda?— Wiesz, że zawsze to charakter Marka Antoniusza do mnie przemawiał, więc Dionizos do mnie pasuje... choć patrząc na nasze dzisiejsze życie, tobie do niego prędzej — jednak jego wysokość dochowywał swej małżonce wierności, czego nie można było powiedzieć o brunecie, ale niewierność była z drugiej strony wpisana w jego relację z małżonką.
— Och przestań, nie musisz wypominać mi mojej niewierności. Wystarczy już, że moja matka robi to na każdym kroku. Szkoda tylko, że w jej przypadku przyczyną tego jest obawa o to, czy przypadkiem nie doczeka się wnuków z nieprawego łoża — parsknął śmiechem, rozkładając się wygodniej na fotelu. Wypił całą zawartość swojej szklanki, a następnie z trzaskiem odłożył ją na szafkę nocną.
— Ale to nieważne. Mów lepiej, jak się miewa moje złotowłose słoneczko? Starość nie radość, co? — zapytał z ponownym towarzyszącym temu śmiechem. Pomińmy fakt, że sam był od blond księżniczki starszy. O kilka lat, ale całkiem dobrze się trzymał. W końcu to nie on był teraz przykuty do łóżka, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa bez kaszlu. William to czuł się nawet, jakby ledwie osiągnął wiek dwudziestu lat, pomińmy fakt, że miał prawie dwa razy więcej.
CZYTASZ
Anioł z Kryształu || Część Pierwsza
RomancePanuje przekonanie, że niewiasta jest istotą słabą. Że bez męża u swojego boku, nie będzie w stanie nic osiągnąć. Nie może więc dokonywać własnych wyborów, nie może rozporządzać swym majątkiem, nie może nawet sama decydować, komu odda swoją rękę, je...