Jak to wyglądało?
(t/i) - Twoje imię
(t/n) - Twoje nazwisko
(d/w) - długość włosów
(k/w) - kolor włosów
(k/o) - kolor oczu
Yoh🎧🧡
(mieliście 11 lat jak się poznaliście)Pani Kino Asakura kazała mi się zjawić w rodzinnej posiadłości Asakurów, z uśmiechem przywitałam się z Mikihisą oraz z Yomey
- Ohayo gozaimasu Mikihisa - san, Yomey - san
- Ohayo (t/i) - odpowiedział mi jedynie Mikihisa bo Pan Yomey był za bardzo zajęty, przechodząc przez korytarz zauważyłam jakiegoś chłopaka na tarasie ze słuchawkami na uszach, stwierdziłam że podejdę i zagadam do niego
- Hej - powiedziałam i usiadłam obok niego, chłopak ściągnął słuchawki i popatrzył na mnie zdziwiony
- hej, znamy się? - zapytał
- Nie ale jeśli chcesz to możemy, jestem bardzo chętna
- Yoh Asakura - przedstawił się wyciągając do mnie rękę, uścisnęłam ją i sama się przedstawiłam
- (t/i) (t/n), miło mi - powiedziałam z uśmiechem, który odwzajemnił brunet
- A co tu robisz (t/i)? - zapytał
- A no tak, pani Kino kazała mi przyjść do rezydencji bym miała kogoś poznać
- Naprawdę? To w takim razie już poznałaś, ja również miałem kogoś dzisiaj poznać - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej
- Oh widzę że już się poznaliście - usłyszeliśmy głos za nami, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy niską kobietę o siwych włosach
- Babciu czemu mieliśmy się poznać? - zapytał ciekawy brunet
- (t/i) jest jednocześnie medium jak i zwykłą szamanką oraz twoją narzeczoną - powiedziała spokojnie
- Co?! - oboje wykrzyknęliśmy w tym samym czasie i spojrzeliśmy na siebie rumieniąc się
- A-ale ojciec
- Wyraził na to zgodę, od teraz będziesz spędzała czas z Yoh oraz chodziła do tej samej szkoły i klasy a teraz was zostawiam - oznajmiła i ruszyła dalej korytarzem
- No to co? Teraz jesteśmy narzeczeństwem? - zapytałam tępo patrząc na Yoh
- Na to wygląda (t/i) - powiedział nie pewnie na mnie patrząc.Ren🖤
Ren pov
(tu jak już zaczął się turniej)Siedziałem w kawiarni i popijałem cappuccino, wpatrywałem się w ludzi za szybą, ludzie w pośpiechu mijali się na chodniku, westchnąłem ciężko i rozejrzałem się po zapełnionej kawiarence, mój wzrok spoczął na (k/w) włosej dziewczynie szukającej miejsca, spojrzała na mój stolik i ruszyła w jego kierunku, uniosłem brew i patrzyłem na nią.
- Gomen, mogłabym się dosiąść? - zapytała uprzejmie, prychnąłem lecz kiwnąłem głową na tak
- Tak a props masz fajnego ducha stróża - mruknęła z ciastem w buzi
- Ty go widzisz? - zapytałem zainteresowany
- oczywiście, jestem szamanką i biorę udział w turnieju a ty? - zapytała i popiła ze słomki swój napój
- Również, jak wygląda twój duch? Nie ma go z tobą? - zapytałem kpiącym tonem
- ależ jest tylko w nagrobku, Shelia - wypowiedziała a z nagrobka ujawniło się zwierzę z greckiej mitologi, biały, wielki pegaz o potężnych szarych skrzydłach, długiej grzywie i ogonie
- To duch Pegaza z greckiej mitologi - powiedziała znowu z ciastem w buzi
- Ren tao - przedstawiłem się
- (t/i) (t/n)
- Paniczu, czy to dobry pomysł poznawać innych szamanów? - zapytał Bason
- Ależ oczywiście bason, wydaje się osobą godną uwagi a szczególnie jej stróż - powiedziałem pewnie
- Miło to słyszeć, Shelia jest potężna co przyczynia się do tego że również ma potężną właścicielkę
- Hm ciekawe w takim razie przekonajmy się kiedyś o tym
- Pewnie - rzuciła uśmiechnięta i pogłaskała pegaza po łbie
- Masz mój numer - powiedziała i podała mi wizytówkę, wstała od stołu i odeszła zostawiając talerz jak i kubek po napoju
- Naprawdę chce się z nią panicz mierzyć? - zapytał Bason na co tylko prychnąłem, również wstałem i wyszedłem z kawiarniHorohoro 💙❄️
(przed rozpoczęciem się turnieju)Horohoro pov.
Szalałem po górach na desce i świetnie się przy tym bawiłem, w pewnym momencie usłyszałem dziewczęcy krzyk, natychmiast ruszyłem w tam tą stronę, ujrzałem dziewczynę o (d/w) (k/w) włosach która siedziała w zaspie śniegu i patrzyła na swoją deskę, nie zauważając mnie zaczęła próbować się podnieść, zaśmiałem się na jej nieporadność czym zwróciłem jej uwagę
- Hę? Długo tu stoisz? - zapytała zaprzestając czynności jaką wykonywała
- Tylko chwilę ale na tyle długo by móc zobaczyć tą komiczną sytuację - powiedziałem rozbawiony i odpinając swoją deskę podszedłem do niej i wystawiłem rękę, złapała się a ja pociągnąłem ją do siebie
- Dziękuję za pomoc, jestem (t/i) (t/n) a ty mój książe? - zapytała uśmiechając się uroczo, zarumieniłem się ale odwzajemniłem uśmiech
- Horohoro, księżniczko - zażartowałem jej własnym żartem a dziewczyna zarumieniła się delikatnie
- to był twój krzyk? - zapytałem uprzejmie
- Em tak, byłam po prostu zaskoczona tą zaspą w którą wpadłam że za nim w niej wylądowałam to krzyknęłam z zaskoczenia - powiedziała i spuściła zawstydzona wzrok
- Spoczko, jeśli chcesz możemy razem pojeździć
- Bardzo chętnie - powiedziała podnosząc wzrok i uśmiechając się z powrotem do mnie.