Otaczał mnie las.
Czułam pod gołymi stopami ciepły asfalt.
Biegłam tak szybko, że moje nogi ledwo wyrabiały.
Mój oddech nie nadążał za biciem serca.
Mimo to, nie mogłam się zatrzymać.
Mimo to, moje myśli i tak zajmował on.
Nie miałam co zrobić.
Gdzie pójść ani do kogo.
Byłam skazana na siebie.
Biegłam dalej przed siebie, kiedy zauważyłam światło, które przebijało się zza mnie.
Zaczęłam jeszcze szybciej biec.
Słyszałam warczenie silnika samochodu.
Nie mogłam się zatrzymać mimo, że może ten ktoś mógłby mi pomóc.
Otworzyłam oczy. Mój oddech był ciężki i zagłuszał wszystko dookoła.
Popatrzyłam się na zegar i wszystko było jasne.
04:41.
Schowałam twarz w dłoniach i próbowałam się uspokoić. Odkryłam z siebie kołdrę i podeszłam do biurka, z którego wyjęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Podeszłam do okna, które otworzyłam na oścież i usiadłam na parapecie.
Wyjęłam jednego papierosa i zaciągnęłam się tak bardzo jak tylko mogłam nikotyną. Musiałam z siebie wyładować emocje, które we mnie ciążyły. Położyłam nogi na parapecie i lekko podciągnęłam do siebie, tak abym mogła położyć głowę na kolanach.
Siedziałam tak z papierosem w ręce i wieloma myślami w głowię.
Paliłam jednego po drugim, bez przerwy. Tylko to w jakiś sposób odciągało moją uwagę od świata.
Po jakimś czasie, kiedy słońce zaczęło już świecić, wyrzuciłam ostatniego papierosa i zeszłam z parapetu. Zapalniczkę odłożyłam na biurko a pudełko wyrzuciłam do śmieci.
Będę musiała kupić kolejne.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej, zwykłe ciemne jeansy i czarną bluzkę, po czym poszłam do łazienki się ogarnąć. Po mojej porannej rutynie, wzięłam telefon i napisałam do Leo czy przyjedzie. Nie czekałam długo, bo po 3 minutach dostałam wiadomość zwrotną, że będzie za godzinę.
Wiedziałam, że nie miałam nic w lodówce, więc musiałam iść na zakupy. Ubrałam szybko swoje białe nike i wyszłam z mieszkania. Zdecydowałam pójść do większego sklepu, który był 10 minut od mojego bloku.
Spacer dobrze mi zrobi.
Weszłam do sklepu i zaczęłam wrzucać do koszyka to co wpadało mi do oka. Ruszyłam na dział ze słodyczami i przekąskami. Skoro Leo przyjeżdżał to musiałam kupić coś jakieś słodycze.
Zaczęłam pakować do koszyka różne żelki i czekolady. Poszłam jeszcze po parę potrzebnych rzeczy i udałam się do kasy. Kupiłam dość dużo rzeczy, więc jak Leo będzie narzekać to sam będzie zapierdzielać do sklepu.
Wyszłam na parking i wyjęłam telefon, żeby napisać do Leo.
Kiedy wystukiwałam wiadomość na parking wjechał motor.
Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
Motor zatrzymał się jakieś 3 metry ode mnie i kiedy kierowca zdjął kask i moim oczom ukazał się wysoki brunet. Chwilę stałam wgapiona w niego, jednak po chwili się ogarnęłam i odwróciłam wzrok.
