Leżałam na łóżku, a moje ręce oraz nogi były związane.
Leżałam całkowicie naga, bez możliwości ruchu.
Nie wiedziałam co zrobić, aby mu uciec.
Dłońmi próbowałam poluzować wiązanie na rękach, aby móc mu uciec.
Przez większość prób, na nic się to nie zdawało, lecz w jednym momencie poczułam, jak węzeł się luzuje, a moje ręce swobodnie opadają na łóżko.
Szybko się podniosłam i zaczęłam rozwiązywać nogi, aby uciec.
Kiedy poczułam luz na nogach, w miejscach gdzie były sznury, podniosłam się i wzięłam swoje ciuchy, które leżały na ziemi.
Szybkim ruchem je ubrałam i wybiegłam z pokoju.
Biegłam przez korytarze, szukając wyjścia, którego jak na złość nigdzie nie było.
Usłyszałam trzask drzwi i stanęłam jak wryta.
Nie mógł mnie usłyszeć, ale też musiałam się spieszyć.
Szybkim krokiem, zaczęłam przechodzić korytarze, aż do moich uszu dotarł jego krzyk.
Wrzeszczał ze złości.
Szukał mnie.
Zaczęłam biec ile sił w nogach, jednak na nic się to nie zdawało, bo błądziłam po budynku.
Wybiegłam zza zakręt i wpadłam na czyjąś klatkę piersiową.
Podniosłam głowę do góry.
Przede mną stał on.
Z pożądaniem w oczach i uśmieszkiem, który wywoływał u mnie dreszcze.
Złapał za moje ramiona, szarpiąc.
*
Obudziłam się z krzykiem na ustach. Byłam cała mokra z łez i potu, które spływały po moim ciele.
-Ćsi... Już spokojnie, to tylko zły sen.- do moich uszu dobiegł łagodny i lekko zachrypnięty głos Alexa, który głaskał dłonią moją głowę.
Próbowałam się uspokoić, co wcale nie było takie łatwe. Serce waliło mi tak, jakby chciało wyskoczyć z mojej klatki.
-Wdech i wydech, spokojnie.- mówił chłopak, a robiłam to co mówił.
Kiedy się uspokoiłam, wytarłam dłonią twarz i poczułam, że leżę na czymś miękkim. Przyjrzałam się bardziej i zdziwiłam się, że leżę wtulona w Alexa, z głową położoną na jego klatce piersiowej.
Mimo faktu, że się uspokoiłam Alex dalej gładził swoją dłonią moją głowę. Czułam jak jego klatka unosi się i opada, w powolnym tempie. Wtuliłam się w niego bardziej czując, łzy napływające mi do oczu.
Nie kontrolowałam tego i po prostu wybuchłam płaczem. Poczułam jak chłopak mnie lekko podnosi i siada na łóżku, po czym sadza mnie na swoich nogach. Schowałam twarz w zagłębie jego szyi, obejmując go i przyciągając mocniej do siebie.
Poczułam, że również mnie mocniej obejmuję, a ja lekko się uspokajam.
Byłam wdzięczna Alexowi, że nie zadawał żadnych pytań, tylko pozwolił mi się w spokoju wypłakać i uspokoić.
Odsunęłam się lekko od niego, łapiąc jego twarz w dłonie.
-Dziękuję.- powiedziałam zaspanym głosem, na co Alex lekko się uśmiechnął i założył wystający kosmyk włosów, za moje ucho.
-Spróbuj jeszcze zasnąć.- powiedział i lekko pocałował mnie w czoło.
Delikatnie położył mnie obok siebie obejmując ramieniem, przez co ponownie się w niego wtuliłam. Zamknęłam oczy, próbując zasnąć jednak nie potrafiłam znowu trafić do tych wspomnień.
Nie zasnęłam, tylko wsłuchiwałam się w spokojny oddech Alexa, który po chwili zasnął.
*
Koło 9 uznałam, że przygotuje śniadanie.
Wyciągnęłam potrzebne mi rzeczy i zaczęłam robić omlety. Lubiłam gotować, bo bardzo mnie to uspokajało i przez to nie myślałam o różnych sprawach, które mąciły mi w głowie.
Przewracałam pierwszego omleta, kiedy ogarnęłam się, że nie wzięłam żadnego talerza. Odwróciłam się, aby wyjąć talerz, kiedy z moich ust wyrwał się głośny krzyk.
-Jezu, nie strasz mnie tak!- powiedziałam do chłopaka, który stał przy wyspie kuchennej.
-Wystarczy Alex.- powiedział.
-Amen.- odpowiedziałam.
Alex zaśmiał się i podał mi talerz, który jak się okazało był schowany nad płytą. Mruknęłam ciche „dzięki" i przerzuciłam omleta na talerz.
Wylałam ciasto na patelnie, czekając aż będę mogła go odwrócić, kiedy moją uwagę przykuł pusty talerz. Popatrzyłam morderczym wzrokiem na Alexa, który zadowolony jadł omleta.
-Oficjalnie ogłaszam, że masz przesrane.- powiedziałam.
Alex uśmiechnął się niewinnie, po czym oznajmił, że idzie obudzić resztę i szybko udał się na górę.
Ja w tym czasie dalej smażyłam omlety. Po jakiś 15 minutach wszyscy byli na dole. Alex zdecydował, że żeby sobie „odrobić" zjedzonego omleta, przygotował wszystko na stole.
Winy wybaczone.
Wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Leon popatrzył się na mnie podejrzliwie, na co spojrzałam na niego pytająco.
-Co?- zapytałam.
-Nie było żadnego kici kici dziś w nocy.- na te słowa prawie wyplułam to co miałam w ustach.
-Leo, staram się jeść spokojnie, nie mając przed oczami wizji Veronici i Alexa uprawiających, jak ty to powiedziałeś KICI KICI.- powiedział Jordan dając nacisk na ostatnie słowa.
Strzeliłam sobie otwartą dłonią w czoło, zastanawiając się, jakim idiotą trzeba być aby zacząć taki temat na śniadaniu.
Wszyscy się śmiali z głupoty Leo, więc nie było nudno.
Kiedy wszyscy zjedli, Alex pomógł mi posprzątać w jadalni, po czym wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi, żeby się ogarnąć.
Ubrałam się w białą przewiewną sukienkę, ponieważ było bardzo ciepło. Do tego ubrałam zwykłe białe trampki. Rozpuściłam włosy i pomalowałam się lekko tuszem do rzęs.
Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, gdzie siedział Arden. Widziałam jak spogląda na mnie kątem oka.
-Mogę?- zapytałam, wskazując na miejsce obok niego. Ten jedynie kiwnął głową nic nie mówiąc, usiadłam obok niego.- Możemy pogadać?
-O czym?- zapytał.
-Wiem, że jesteś na mnie zły, wczoraj jak przyszedłeś na plaże wszystko było okej, po czym nagle wróciłeś do domu całkowicie mnie ignorując.
-Nie miałem ochoty na zabawę w wodzie i byłem zmęczony podróżą.- powiedział.
Wiedziałam, że to nie do końca prawda, ale nie zdążyłam już go zapytać, bo przerwał nam Jordan.
-Jest plan aby pojechać na miasto, jesteście za?- zapytał. Obydwoje kiwnęliśmy głową, po czym Jordan dodał.- To zbierajcie się, bo musimy pojechać teraz, żeby nie było dużych korków. – powiedział i poszedł na górę.
Widziałam jak Arden wstaję i również idzie na górę, więc zostałam sama w salonie, czekając na resztę.
***
Witajcie Maleńcy!
Dzisiaj krótszy rozdział, ponieważ nie miałam pomysłu jak rozpocząć akcje, która będzie się odbywać w następnym rozdziale, jednak mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.
Miłego dnia/wieczoru!<3
