11

25 2 0
                                    

Zaparkowaliśmy samochodami na parkingu nie daleko centrum. Było koło 18, więc postanowiliśmy pójść coś zjeść, a następnie udać się do klubu.

Wysiadłam z samochodu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy był Leon, który usilnie próbował wyplątać włosy z okularów, co szło mu lekko rzecz ujmując – nieudolnie.

- Pomogę ci. – powiedziałam podchodząc do chłopaka, próbując wyplątać włosy z okularów. Nie ukrywam, nie było to łatwe. – coś ty z tymi włosami robił?- zapytałam.

- Poprawiałem, bo KTOŚ otworzył okno i wlatywały mi do oczu.- odpowiedział a na moje usta wkradł się uśmiech.

Po chwili nareszcie udało mi się wyciągnąć okulary z włosów chłopaka. Reszta grupy stała obok samochodu Alexa, czekając na nas. Udaliśmy się w ich stronę, po czym wszyscy skierowaliśmy się w stronę centrum.

Wszyscy żywo rozmawiali na różne tematy, w tym ja i Alex, z którym wykłócałam się o to gdzie pójdziemy zjeść.

-Mówię ci, że lepszym pomysłem będzie pizzeria niż jakiś bar.- powiedział chłopak, na co wywróciłam oczami.

-A ja ci mówię, że lepszy będzie bar. Każdy zamówi sobie coś normalnego.

-Za późno. – powiedział, a moim oczom ukazał się drewniany domek, w którym znajdowała się pizzeria.- Wchodźcie i zajmijcie miejsca na tarasie! – krzyknął Alex i wszyscy udali się do środka, poza mną i Alexem, który triumfalnym wzrokiem patrzył się na mnie.

- Daj mi spokój chłopie.- powiedziałam i weszłam do środka.

Popatrzyłam się na bok gdzie szedł Alex, którego ręka aktualnie znajdowała się na moich plechach, przez co przeszedł mnie dreszcz. Wszyscy usiedliśmy przy dużym drewnianym stoliku, który znajdował się na tarasie, a po chwili zjawił się kelner, który podał nam karty menu.

-To co zamawiamy?- zapytała Maggie.

-Niech każda dwójka zamówi dla siebie.- powiedział Leon, który siedział naprzeciwko Jordana.

Ponieważ naprzeciwko mnie siedział Alex, to z nim miałam zamówić pizzę. Wzięłam menu do ręki i zaczęłam szukać czegoś co by pasowało naszej dwójce. Mój wzrok zatrzymał się na pizzy hawajskiej, którą nawiasem mówiąc kocham.

-Numer 15.- powiedziałam do chłopaka wskazując numer, pod którym znajdowała się owa pizza.

-Nie ma takiej opcji.- powiedział stanowczo chłopak.

-Czemu?- zapytałam i popatrzyłam na niego błagalnie.

-Tego się nie da nawet włożyć do ust, bo od razu mam odruch wymiotny. Jak ludzie mogą to w ogóle jeść? To hańba dla pizzy.- powiedział Alex a ja przewróciłam oczami.

-To ty wybierz.- powiedziałam, czekając aż zaproponuje coś innego.

-hm..- chłopak zaczął jeździć wzrokiem po karcie, aż zatrzymały się na jednym punkcie, a na jego ustach pojawił się uśmiech. – 37.

-To jest dopiero hańba dla pizzy. – powiedziałam, mając na myśli pizzę serową, o której powiedział chłopak. – na samą myśl mnie mdli.

-Lepsze to niż jakaś „hawajska"- powiedział, palcami robiąc cudzysłów przy ostatnim słowie.

- Dobrze, ostatnie podejście.

Czekałam mając nadzieje, że chociaż ostatnia propozycja będzie odpowiednia dla nas obu.

- 24, ser, szynka, boczek, cebula, pieczarki i podwójny ser.- powiedział.

-Zgoda.- odpowiedziałam, po czym kiedy wszyscy się zdecydowali Alex zawołał kelnera, który złożył zamówienie.

Let Me BurnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz