Rozdział I

126 10 0
                                    

Wakacje sie zakończyły i czas był już do szkoły. Ubrałam moją nową sukienkę. Sięgała mi go kolan, była koloru czarnego, a jej ramiączka były złotymi łańcuszkami. Założyłam do niej czarno-niebieskie baletki. wyszłam ze swojego pokoju i ruszyłam w stronę wyjścia. Wzięłam swoją cienką skórzaną kurtkę i wyszłam.
Szłam wzdłuż budynków. Miały najróżniejsze kolory. Mijałam ludzi którzy nawet nie zwracali na mnie uwagi. Dwóch chłopaków których minęłam zagwizdało na mój widok. Zignorowałam ich. Po chwili byłam juz pod szkołom. Wszyscy ustawieni przy swoich wychowawcach czekając aż wkońcu dyrektor przyjdzie. Poszłam do swojej klasy, przywitałam sie z nimi i stanęłam obok swojej przyjaciółki. -Hej Emi. Jak ci minęły wakacje?- spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Wciągu ostatnich dwóch miesięcy widzialysmy sie tylko trzy razy, ponieważ co chwilę gdzieś wyjeżdżała.
-Cześć Ali. Ładna sukienka- odwzajemiła uśmiech. -Wczoraj wróciłam z "Zielonej Szkoły". Poznałam tam fajnego chłopaka. Zaprzyjaźniłam sie z nim. Ma na imię Michał i jest w naszym wieku- Emilia odpowiedziała podekscytowana.
-Dziękuję. To bardzo sie cieszę. Miło że spotkałaś swoją bratnią duszę. Musisz mi go przedstawić- powiększyłam uśmiech.
Emi zaczęła opowiadać jak miło spędziła z nim czas po czwili jednak umilkła ponieważ rozpoczął sie apel z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Dyrektor jak co roku mówił że cieszy sie że wszyscy wrócili cali i zdrowi, i że teraz jest już czas na naukę wiec od jutra idziemy do szkoły normalnie na lekcje. Jak zawsze rutyna.
Gdy dyrektor skończył gadać nasza wychowawczyni przedstawiła nam nową uczennice.
-To jest Nadia. Będzie chodzić do waszej klasy- gdy wychowawczyni skończyła mówić dała nam plany lekcji i poszła. Nadia nieśmiało stała z boku i przyglądała sie wszystkim, którzy i tak ją zignorowali i zajmowali sie sobą.
Ogólnie rzecz biorąc to cała ta uroczystość trwała pół godziny. Pożegnałam sie z Emi i ruszyłam w stronę domu. Tym razem szłam przez park. Drzewa były nadal zielone, a na niebie świeciło mocno słońce i grzalo mnie. Delikatny wiatr rozwiewał moje brązowe włosy do pasa. Świetna pora na spacer. Idąc tak wolnym krokiem obserwowałam wszystko dookoła. Dzieci bawiły sie na placu zabaw, ptaki przygotowywały sie by odlecieć do ciepłych krajów, a na ławce siedziała grupka młodzieży trochę starszych ode mnie. Śmieli sie i pili piwo. Żartowali sobie z przechodzących ludzi. W jednej chwili moje oczy napotkały wzrok jednego z chłopaków. Jego fioletowe teńczówki opanowały moje myśli.
Nie istniało nic poza nami. Byliśmy blisko. Siedziałam na ziemi, a on przy mnie i mi sie przyglądał. Wziął do ręki bandaż i zaczął mi opatrywać ranę na ramieniu. Zaczęłam sie zastanawiać co sie stało..
Usłyszałam śmiech. Zamrugałam oczami. Ja stałam przy drzewie, a on siedział na ławce z kolegami. Na ramieniu nic nie miałam. Co to było? Sen, czy jawa? Może to poprostu moją wyobraźnia. Ruszylam dalej w stronę domu.
Gdy wróciłam zastałam mamę w kuchni. Właśnie skończyła robić obiad.
-cześć mamo- delikatnie sie uśmiechnęłam
-cześć córciu. Jesteś głodna? Julia nie mogła sie ciebie doczekać- mama zniosła obiad na stół, a do mnie podbiegła moja siostra.
Julia chodziła do trzeciej klasy podstawówki. Między nami było sześć lat różnicy, ale mimo to sie dobrze dogadywałyśmy.
Przytuliła mnie -Wróciłaś Alicjo! Czemu cię tak długo nie było? Chyba twój apel nie trwał godziny? - uśmiechnęła sie i mnie puściła.
Spojrzalam na zegarek. Rzeczywiście mnie nie było dosyć długo jak na rozpoczęcie roku. Straciłam poczucie czasu w parku, rzez to co widziałam chociaż sama nie byłam pewna co to było. - nie, poprostu poszłam na spacer do parku. Chodźmy jeść bo obiad zaraz ostygnie- uśmiechnęłam sie lekko i poszłam jeść.
Mama jak zawsze pytała sie nas jak było w szkole i jak minął nam dzień. Nie powiedziałam o chłopaku o fioletowych oczach. Gdy skończyłam podziękowałam za pyszny posiłek i poszłam do swojego pokoju. Położyłam sie na łóżku włączyłam sobie muzykę na słuchawkach i zaczęłam rozmyślać...
* * *
Spojrzałam na zegar. Była 15:15. Wstałam i przebrałam sie w normalne rzeczy ( dżinsowe rurki i czarną tunikę z wizerunkiem białego tygrysa, a do tego czarne trampki ). Poszłam do salonu. Julia siedziała i oglądała bajki, a mama rozmawiała przez telefon.
-idę na spacer- powiedziałam i wyszłam. Poszłam do parku i usiadłam pod jednym z drzew przy rzece. Zamknęłam oczy. Po pół godzinie wstałam i udałam się do domu. Nie było tego chłopaka w parku.
Gdy wróciłam pograła chwilę z siostrą w grę komputerową, zapakowałam sie i pisałam chwilę z Emi. Około 20:30 położyłam sie na łóżku w piżamie. Oczy mi sie same zamknęły...
* * *

"Wszystko sie zmienia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz