Otworzyłam oczy, a nade mną stał Gilbert. Na początku się ucieszyłam, lecz nie trwało to długo. Dostrzegłam w jego dłoni sztylet. Czy on chciał mnie zabić? Czy mi się tylko zdaje? Spojrzałam na niego niepewnie. Chłopak ukucnął przy mnie i wymierzył nóż we mnie.. Nagle do pokoju wszedł lekarz z pielęgniarką więc sztylet znikł. Dokładnie tak jak zawsze mój.
-Tu jesteś Alicjo. Nie możesz tak poprostu sobie znikać. Wszyscy cię szukali. No tak. Powinienem się domyśleć że tutaj przyjdziesz- uśmiechnął się łagodnie lekarz i kazał kobiecie obok powiedzieć wszystkim że się znalazłam.
- Chciałam tylko przeprosić..- powiedziałam cicho- Ale to był chyba błąd..- mruknąłam tak że to tylko Gilbert usłyszał.
Wyszłam razem doktorem i poszliśmy do mojego pokoju. Mężczyzna zbadał mnie i stwierdził że nic mi nie jest. Gdy lekarz wyszedł długi czas myślałam nad tym co Gilbert chciał zrobić. Mówił przecież że nie chcę mnie zabić. To wszystko moja wina.. Westchnęłam cicho.
Popołudniu przyjechała po mnie kierowniczka. Pojechałyśmy do sierocińca gdzie już czekała na mnie Gaja i Julia. Witały mnie, przytulały i zamęczały pytaniami. Potem dostałam wykład od opiekunów jak mam sie odżywiać i że teraz muszę chodzić na trzy posiłki dziennie. Gdy skończyli poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i włączyłam muzykę. Nie mogłam zapomieć widoku Gilberta ze sztyletem w ręce wycelowanym we mnie..
-Ali!!- ktoś mnie szturchnął tak że słuchawka mi z ucha wypadła. Spojrzałam w bok, a tam stała Gaja- Ali, pani kazała cię zawołać na kolację.
Wyłączyłam muzykę i przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 18:10. Wstałam i poszłam na stołówkę. Wszyscy zajadali z apetytem tylko ja spojrzałam niechętnie na jedzenie. Gaja mnie zmusiła abym sobie zrobiła coś do jedzenia. Więc zjadłam bułkę z szynką, serem i pomidorem i wypiłam kakao. Po kolacji poszłam z Gają na kółko muzyczne. Grałam na pianinie przez co udało mi się na chwilę zapomnieć o problemach..
........
Przed chwilą się skończyły lekcje. Wzięłyśmy gitary klasyczne i postanowiłyśmy iść do parku. Była dopiero 14:30 więc miałyśmy jeszcze godzinę do obiadu. Byłyśmy akurat przy stawki gdy Gaja mnie zawołała.
-Ali! Zobacz jakie słodkie!- zawołała dziewczyna.
-Ale co?- podeszłam do niej zdziwiona.
Moim oczom ukazały się małe słodkie kociaki. Szybko do niej podbiegłam.
-Słodziaki- wzięłam jednego na ręce i zaczęłam go głaskać- szkoda że nie możemy ich wziąć ze sobą.
Siedziałyśmy tak dłuższy czas i ćwiczyłyśmy piosenkę. Gaja była z kimś umowiona więc musiała iść. Ja jeszcze na chwilę zostałam. Wpatrywałam się w wodę. Wzięłam instrument i zaczęłam grać. Wczułam się w dźwięki.
-To niebezpieczne siedzieć tak samej- odezwał się znajomy głos.
Przestałam grać i spojrzałam przed siebie. Wysoki brunet z fioletowymi oczami stał nade mną, a w ręce trzymał sztylet.
-Gilbert..- wypowiedziałam cicho jego imię i odłożyłam instrument do futerału- A co? Znów zamierzasz mnie zabić?- wpatrywałam sie w tafle wody.
-Nie wiem jeszcze. Sam nie wiem co czuję i po czyjej jestem stronie..- mówił spokojnym lecz zamieszaniem głosem- lecz jedno wiem.. jeśli cię nie zabiję to ja zgine, a tobą zajmnie się kto inny..- wymierzył we mnie ostrze.
-A więc to tak..- Westchnęłam cicho i wstałam. W mojej ręce pojawił się czarny sztylet. Oczy miały teraz taki sam kolor jak moja broń.
Nasze ostrza stykały się wielokrotnie. Kilka razy on mnie trafił, a ja do. Po naszych rękach spływała krew.
-Poddaj się, to zadbam by jak najmniej to bolało- powiedział zdyszany chłopak.
-Możesz sobie pomarzyć. W życiu się nie poddam. Ja nigdy się nie poddaje- zaczynał mnie irytować.
Gdy nasze oczy poraz kolejny się zetknęły tylko że tym razem na dłużej nasze oczy się spotkały.
Las wokół płonął. Na przeciwko mnie stał Gilbert, a za nim Pati.
-Nie zostawiaj mnie. Ja cię naprawdę kocham. To przywódcy powiedzieli że mam tak powiedzieć. Dobij ją dopuki masz szansę, a znów będziemy szczęśliwi.. razem..- mówiła swoim słodkim głosikiem.
Nie mogłam się nic odezwać. Nie potrafiłam wypowiedzieć żadnego słowa. Patrzyłam tylko na to trochę przerażona. Chłopak patrzył sie to na mnie, to na nią niepewny co ma zrobić..
-Ali, co się dzieje?- usłyszałam przerażony głos Julji.
Odrazu się otrzasnęłam i na nią spojrzałam. Straciłam koncentrację na walce. Fioletowooki też. Mój sztylet spadł na ziemię, lecz chłopaka najpierw zahaczył ramię mojej siostry.
-Ty debilu- wydarłam się na niego i szybko zbadałam ranę małej. Na szczęście była płytka- Nic. Tylko ćwiczyliśmy walkę..- tym razem zwróciłam się do niej, a ona odrazy się uspokoiła- Tylko nikomu o tym nie mów dobrze?
Dziewczynką odrazu się zgodziła. Wzięłam gitarę, a potem udawałam że chowie sztylet choć tak naprawdę znikł. Zmierzyłam złym wzrokiem chłopaka i odeszłyśmy. Poszliśmy szybko do mojego pokoju. Na szczęście jeszcze nie było Gaji. Wyjęłam apteczke i opatrzyłam nam rany po czym młoda poszła do siebie. Czyli to prawda.. on chce mnie zabić..
----------------
I jak? Komentujcie. Chcę wiedzieć co sądzicie
CZYTASZ
"Wszystko sie zmienia"
RandomJest to historia o dziewczynie w wieku 15 lat. Odkrywa ona swoje talenty mimo trudności i bardzo wielu zmian w życiu. Mieszka z młodszą siostrą w wieku 9 lat i mamą.. przynajmniej narazie Przepraszam, że początek jest nudny. później zacznie sie co...