Rozdział X

35 7 1
                                    

Gilbert stał z jakąś wysoką blondynką. Obejmował ją. Coś mnie jakby zabolało. To chyba serce.. Nic nas niby nie łączyło, ale poczułam jakby lekką zazdrość, a gdy zobaczyłam jak ją całuje powiększyła sie i przerodziła w złość. Czułam że muszę podejść tam i coś z tym zrobić. Nie mogę. To nie moja sprawa z kim on sie spotyka.. Mówiłam sama do siebie w myślach i próbowałam sie uspokoić. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów. Już chciałam sie odwrócić i odejść, gdy..
-Dlaczego kochanie? Pati.. dlaczego?- usłyszałam słaby głos chłopaka. Spojrzałam na nich. Chłopak klęczał i trzymał sie za brzuch. Jego dłonie były we krwi. Blondi stała nad nim z zakrwawionym nożem i się śmiała.
-Ale ty jesteś naiwny. Sądziłeś, że sie w tobie kocham? Chciałam tylko informacje o tej młodej.. jak ona tam miała? Alicja Kieł tak? To ona miała zginąć, a nie jej matka. Nic nie poradzę że jej kochana rodzinka się nawinęła pod nóż- nie mogłam tego słuchać. To ona zabiła mamę i prawie moją siostrę? I to wszystko przezemnie?
-Zdrajczyni- powiedział cicho Gilbert i wypluł krew z ust.
- To ty jesteś zdrajcą. Dostałeś za zadanie ją zabić, pamiętasz? Powiedziałeś że zrobisz to z wielką łatwością i przyjemnością, a teraz ją chronisz? Za twoja zdradę dostałam za zadanie wyelyminowanie ciebie i jej. Chciała bym żebyś zobaczył jak zabijam twoją przyjaciółeczkę, ale niestety muszę zakończyć twoje cierpienie. Nie martw sie. To potrwa szybko. Z młodą zresztą też, bo jeszcze nie nauczyła sie kontrolować swoich mocy i ich dobrze nie odkryła- poraz kolejny ta kobieta się zaśmiała. Miałam tego dość. Zobaczyłam że w moim ręku znów pojawił sie czarny sztylet. Czułam jak złość wypełnia moje ciało. Moje włosy zaczęły sie unosić, a oczy zrobiły sie czarne, ale tym razem miałam świadomość tego co sie dzieje. To dobrze. Zamiast mojego brązowego plaszczyka miałam teraz długi czarny plasz. Ruszyłam na blądynkę. Już miałam zaatakować ją nożem, gdy ona zatrzymała to swoim ostrzem. Zaczelysmy zalczyć. Na zmiane atakowałyśmy. Była lepiej ode mnie wyszkolona, lecz nie obchodziło mnie to. Zrobiłam obrót. Moje ostrze podążało w stronę Pati. Ta była już gotowa do obrony, lecz moje ostrze sie wydłużyło i zamieniło w miecz. Przestraszona tym widokiem zaczęła się cofać lecz było za późno. Odcięłam jej dłoń. Polała sie krew.
-Jak? Jest za wcześnie.. Ty mię powinnaś tego potrafić. Nawet ja mam do tego za niski stopień- mówiła przerażona- jeszcze sie spotkamy- warknęła na mnie i znikła razem z odciętą dłonią i ostrzem.
Mój miecz znikł, a ja stałam się normalna. Spojrzałam na chłopaka. Leżał na trawie i ciężko oddychał. Wezwałam pogotowie. Zdjęłam płaszcz i okryłam nim Gilberta by mu nie było zimno.
-Proszę, nie mów policji o tym zajściu. Powiedz, że jakiś mężczyzna z nożem mnie zaatakował- wyszeptał mi do ucha, a jego oczy zaczęły sie powoli zamykać.
Przyjechała karetka i szybko go zabrali. Niestety nie mogłam z nim jechać. Policja mnie pytała co tu sie stało więc powiedziałam tak jak chłopak mi kazał. Potem zawieźli mnie do domu dziecka, gdzie dostałam szlaban za wychodzenie o tak późnej porze. Za karę nie mogłam grać na komputerze ( tak mieli tu komputery ). Nie zmartwiło mnie to bo i tak ich nie używałam. A drugą część kary to ta że do końca tygodnia muszę być o 19 już w łóżku. Da sie znieść. Nie mogłam jednak tego dnia zasnąć. Martwiłam się o przyjaciela i też nie dawały mi spokoju słowa tamtej dziewczyny, że to jego misjá było się mnie pozbycie. O co tu do cholery chodzi? Czy ja czegoś nie wiem?
Usiadłam na parapecie i włączyłam muzykę. Przynajmniej już wiem kto zabił moją mamę. Chociaż coś wiem...
----------------
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale ostatnio nie miałam weny do tego opowiadania. Obiecałam wam coś ciekawszego niż w zeszłym rozdziale, a nie chciałam wam pisać byle czego. A więc jest. Oto no Rozdział X

"Wszystko sie zmienia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz