-Ali! Monika zabrała mi moje śniadanie, a ja jestem głodna- podbiegła do mnie moja siostra. Spojrzałam na nią zastanawiając się co zrobić.
- Weź moje. Ja i tak nie jestem głodna, a Gaja się uparła, że mi zrobi. Tylko jej nie mów że ci dałam, bo będzie zła- podałam jej swoje kanapki, a ona ze szczęścia zaczęła skakać i je jeść.
-Dziękuję- zawołała wesoło i poszła do koleżanek.
Ostatnio musiałam nosić luźne rzeczy. Zresztą i tak mi było wszystko za luźne. Gaja i Julia nie mogą zobaczyć jaka jestem chuda bo zaczną mnie zmuszać bym jadła, a ja nie chcę.
Ostatnia lekcja przeminęła szybko. Wróciłam do pokoju i odłożyłam swoje rzeczy po czym poszłam na spacer. Szłam przez park zamyślona.
-Ali!- usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w stronę dźwięku. Przede mną szła niska dziewczyna z brunetem.
-Emi.. Michał- zawołałam szczęśliwa i szybko do niej podbiegłam i ją przytuiłam.
-Schudłaś i ogólnie gorzej wyglądasz.. oni cię tam głodzą czy co?- spytała zmartwiona
- Nie. Poprostu nie mam ochoty jeść..- Westchnęłam cicho- ale nie mów tego Gilbertowi- szybko ją uprzedziłam. Zgodziła się.
Rozmawialiśmy długą chwilę śmiejąc się. Odpowiedziałam Emili o tym co u mnie. Nie powiedziałam jej o dziwnych wydarzeniach z lasu i o wizjach.
-A no właśnie. Co u Gilberta? Dawno go nie widziałem- odezwał się Michał. Chwilę milczałam.
-Leży w szpitalu..- powiedziałam wkońcu cicho- Jakiś facet go zaatakował nożem i go dźgnął w brzuch. Właśnie się do niego wybierałam- wyjaśniłam
-Możemy iść z tobą? - powiedzieli równocześnie.
Zgodziłam się i poszliśmy razem. Nawet lepiej że idą ze mną. Przynajmniej Gilbert nie zacznie tematu jego MISJI, bo chyba przy nich nie powie że chciał mnie zabić.
Wkońcu dotarliśmy. Weszliśmy do jego sali. Emi i Michał witali sie z chłopakiem i męczyli go pytaniami. Ja przez ten cały czas siedziałam z boku i się nie odzywałam. Po jakiejś godzinie chcieliśmy już iść. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-A ty Ali nawet się że mną nie pożegnasz? Zostań jeszcze chwilę ze mną..- powiedział Gilbert. Westchnęłam cicho i z łaską się zgodziłam. Podeszła do niego i usiadłam na skraju łóżka. Emi z Michałem poszli.
-Nie wygladasz za dobrze. Spałaś w ogóle dzisiaj?- spytał sie cicho przyglądając sie mi.
-Trochę.. dwie godziny tak jak ostatnio codziennie- powiedziałam cicho.
-Ali. To się robi niezdrowe. Ty musisz spać. Wykończysz się..- mówił zmartwionym głosem. Przytulił mnie delikatnie.
-Jakby siebie to interesowało Przecież mam umrzeć. To jest twój cel- chciałam się wyrwać z jego uścisku, lecz on to w odpowiednim czasie wyczuł i zacisnął ręce.
-To BYŁ mój cel. Ja nie chcę by ci sie coś stało. Ja cię polubiłem..- spojrzał na mnie błagalnie- Tylko jednego nie rozumiem..
-Czego?- uniosłam lekko brew.
- Skoro wiesz że chciałem cię zabić i tak bardzo mnie nie znosisz to dlaczego do mnie cały czas przychodziłaś i ze mną siedziałaś? Dlaczego mnie uratowałaś?- spytał zdziwiony. Puścił mnie. Chwilę milczałam.
-Bo ja cię lubię debilu. Zaufałam ci i cały czas miałam małą nadzieję, że to tylko jedna wielką pomyłka- Westchnęłam cicho i podeszłam do okna- Tak głupio dałam się podejść..- spojrzałam na chłopaka, a nasze oczy po bardzo długim czasie się spotkały..
Wokół był las. Stał w płomieniach. Zwierzęta uciekały, a obok nas co chwilę przelatywały strzały łuku. Byłam ubrana w białą skukie i glany. W ręku dzerżyłam czarny miecz.
10 metrów ode mnie stała jakaś dziewczyna, a pomiędzy nami Gilbert. Patrzył na zmianę to na mnie to na nią. Ona coś do niego mówiła lecz nic nie słyszałam..
-Przepraszam.. mogła by pani na chwilę wyjść? Muszę zbadać pacjenta- usłyszałam męski głos i odrazu się otrząsnęłam.
-Tak, tak- odpowiedziałam szybko i wyszłam z sali. Nagle zrobiło mi się słabo i zakręciło mi się w głowie. Usiadłam przy wejściu na podłodze i schowałam twarz w kolanach.
Po chwili lekarz wyszedł z pokoju. Spojrzał na mnie.
-coś się stało?- spytał sie łagodnym głosem.
-Nie, nic.- szybko odpowiedziałam i wstałam.
-Napewno? Jest pani strasznie blada? Dobrze się pani czuje?- chciał sie upewnić
-Tak, wszystko dobrze- okłamałam go i weszłam do Gilberta. Denerwował mnie tamten mężczyzna. Podeszłam do okna spowrotem.
-Ali. Jutro prawdopodobnie wychodzę do domu. Przyjdziesz do mnie?- spytał szczęśliwy.
-Tak, przyjdę..-powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie niepewnie jednak się nie odezwał. Czułam jak świat wiruje wokół mnie. Głowa mnie okropnie bolała. Ciemno mi robiło się przed oczami..
.......
-Jej organizm jest wycieńczony. Wygląda na to że od bardzo długiego czasu nic nie jadła, ani nie piła, a jak już to mało- usłyszałam męski głos.
Otworzyłam oczy. Byłam w białym pokoju. Leżałam na łóżku szpitalnym i byłam podłączona do kroplówki. Szybko usiadłam przez co znów zakręciło mi się w głowie. Co się stało? Jedyne co pamiętam to że rozmawiałam z Gilbertem i źle sie czułam, a potem tylko ból i.. że ktoś mnie wołał..
Spojrzałam w stronę drzwi skąd dobiegły głosy. Stała tam pani z domu dziecka, lekarz i Gilbert. Gdy chłopak zobaczył że się obudziłam i siedzę szybko do mnie podbiegł i przytulił. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Lekarz do mnie podszedł i zaczął mnie badać. Stwierdził, że mój stan wraca do normy, lecz mam zostać na noc na obserwacji. Kierowniczka sierocińca stała dalej w drzwiach i się na mnie patrzyła. Nie dało się rozpoznać z jej wyrazu twarzy czy jest zła, smutną, szczęśliwa, czy może mi współczuje.
-Ali! Tak sie martwiłem..- usłyszałam głos Gilberta, który znów mnie przytulał
-Nie ma potrzeby się martwić o mnie. Nic mi nie jest. To tylko przemęczenie- powiedziałam cicho
-To nie było przemęczenie. No może to trochę też sie przyczyniło. Ale to było przez to że się głodzisz. Czemu to robisz?- naciskał bym odpowiedziała.
-Ciebie to nie interesuje. Nie udawaj..-odpowiedziałam. Widać było że nie podoba mu się taka odpowiedź. Wstał i spojrzał na mnie obojętnie.
-Interesuje i to bardzo, ale skoro nie chcesz to nie. Może się pomyliłem co do ciebie i powinienem był zrobić tak jak mi kazano- wyszedł wściekły z pokoju.
Lekarz spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
-Nie chciał bym sie wtrącać w wasze sprawy, ale..- przerwał na chwilę by sie upewnić czy go słucham- on się naprawdę o ciebie martwi. Gdy zemdlałaś on cię przeniósł na łóżko przez co otworzyła mu się rana na brzuchu..- dokończył po czym poszedł razem z moją opiekunką gdzieś.
Zostałam sama. Może rzeczywiście byłam za surowa dla fioletowookiego. Położyłam sie i zaczęłam wpatrywać sie w spływające kropelki przezroczystej cieczy w kroplówce. Była prawie pusta. Musiałam być dosyć długo nieprzytomna. Po około 10 minutach to wszystko było już w mojej krwi. Nie mogłam tak leżeć bezczynnie. Nie potrafiłam. Odczepiłam sobie motylka z ręki ( igła od kroplówki jak ktoś nie wie co to ) i wstałam. Podeszłam do drzwi i się rozejrzałam po korytarzu. Nikogo nie było więc ruszyłam przed siebie. Po pewnym czasie dotarłam do pokoju Gilberta. Zajrzałam do środka. Chłopak leżał na łóżku i spał. Usiadłam na krześle obok niego. Siedziałam tak z pół godziny, a potem mi się oczy same zamykały. Podkuliłam nogi na krześle i zmrużyłam oczy. Chciałam przeprosić Gilberta, ale nie chciałam go budzić..
-----------
I jak? Podoba się?
CZYTASZ
"Wszystko sie zmienia"
RandomJest to historia o dziewczynie w wieku 15 lat. Odkrywa ona swoje talenty mimo trudności i bardzo wielu zmian w życiu. Mieszka z młodszą siostrą w wieku 9 lat i mamą.. przynajmniej narazie Przepraszam, że początek jest nudny. później zacznie sie co...