Rozdział 20 - Piaskownica

731 81 104
                                    

Izuku w ciszy podążał za uzbrojoną kobietą wąskimi uliczkami dzielnicy robotniczej. W duchu karcił się za własną bezużyteczność. Z jednych splamionych rąk w drugie, chłopak był przerzucany między gangami niczym piłka i nic nie mógł z tym faktem zrobić. Oczywiście, pomysł ucieczki przemknął mu przez głowę wielokrotnie, ale wiedział, że w swojej beznadziejnej sytuacji nie miał on żadnych szans. Nie posiadał broni, Mały Zabójca pewnie leżał gdzieś pod gruzami razem z ciałami Kruków oraz Shouto i o mój Boże, Shouto-

Na samą myśl o drugim Malowańcu Izuku poczuł łzy cieknące po jego policzkach. Miał wiele za złe chłopakowi, któremu daleko było do ideału, ale piegowaty desperacko chciał wierzyć, że tkwiło w nim jeszcze jakieś dobro, przecież Kacchan musiał mieć powód, by go wybrać. Lecz te nadzieje oraz domysły pozbawione były już sensu, a Izuku nie będzie miał nigdy okazji dowiedzieć się, czy bezduszny chłopak z blizną mógł stać się kimś lepszym.

Kiedy tak szli, zagłębiając się w stare centrum, zielonooki szlochał cicho. Jeśli jego tajemnicza porywaczka to zauważyła, to nie zaszczyciła go żadną odpowiedzią.

Chłopak dopiero się uspokoił, gdy dotarli do zupełnie nieznanego mu miejsca. Domyślał się, że już dawno opuścili tereny należące do Malowańców, które pokazywali mu inni gangsterzy. Przystanął na skraju bramy do opuszczonego parku, a spowita w czerń kobieta zatrzymała się kawałek dalej, gdy kroki za nią ucichły.

- Potrzebujesz postoju? Niestety obawiam się, że nie możemy pozwolić sobie na dłużej niż 3 minuty. Goni nas coś więcej niż sam czas. - odezwała się po raz pierwszy od momentu wybuchu. Jej wypowiedź była zaskakująco uprzejma, lecz w głosie brakowało jakiegokolwiek ciepła.

- Nie, ja... już nieważne. - odparł jej Izuku. Bo co innego miał powiedzieć? Zostaw mnie w spokoju? Chcę wracać do domu? Czy mogę chociaż wrócić się po zwłoki mojego niedoszłego gwałciciela? To ostatnie na pewno wywołało by więcej sprzeczności niż dałoby zamierzony rezultat.

Kobieta przyglądała mu się przez chwilę, a następnie westchnęła głośno.

- Uwierz mi, dla żadnego z nas nie jest to szczególna przyjemność. Lecz zapewniam cię, wszystko będzie dobrze, gdy dotrzemy na miejsce.

Te słowa tylko poirytowały Izuku bardziej.

- Jak mogę ci ufać, skoro nic o tobie nie wiem? Zjawiasz się znikąd, zabierasz mnie gdzieś, grożąc bronią. Nic z tego nie gwarantuje mi, że będzie „dobrze"-

- Zważaj na swoje słowa. Niedługo już nie będziemy sami, a ja jestem jedną z niewielu, która toleruje takie wybuchy. - ucięła prędko tamta, a piegowaty zmusił się do zamknięcia ust. Racja. Nie żył już bezpiecznie w nowym centrum, gdzie policja co krok pilnowała każdej ulicy, a dzielnice wypełniały tłumy. To było stare centrum, pole bitwy skryte tuż za ścianami Galerii. Tutaj albo wykonywałeś rozkazy, albo byłeś martwy.

Kończąc konwersację, obydwoje ruszyli dalej. Z każdą minutą przebywania w ponurym parku Izuku czuł się coraz gorzej. Coś tu nie pasowało, coś emanowało dziwną, złowrogą energią. Otaczające ich wierzby szeleściły złowieszczo, kołysząc resztkami liści. Kątem oka chłopak dostrzegł jakiś ciemniejszy kształt i obrócił się w jego stronę. I zamarł. Poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy, ręce zaczynają się trząść, nogi uginają pod ciężarem ciała. Zacisnął mocno oczy w nadziei, że wymaże to ów widok z jego pamięci. Krew. Tak dużo krwi. Rana na ranie, cięcie na cięciu. Zmasakrowane ciało, tak niekształtne, że nie można było określić płci. Nie, nie, nie. To się nie dzieje. Jak można... jak ktoś by mógł... to coś więcej niż zwykłe morderstwo, to jest...

Nie mogąc już dłużej powstrzymać nawracających mdłości, Izuku zgiął się wpół i zwymiotował. Nie był wstanie stwierdzić, ile spędził w takiej pozycji, obraz pływał mu przed oczami. W pewnym momencie jego towarzyszka podniosła go na nogi i dała chusteczkę do wytarcia twarzy, po czym poleciła, by przez resztę drogi wpatrywał się w gruntowaną ścieżkę. Gdyby zielonowłosy wytężył słuch, może by usłyszał cień współczucia w jej tonie. Mimo tego nie był w stanie usłuchać tej porady, nie ważne jak bardzo chciał. Teraz, gdy zauważył pierwszego z nich, wszystkie pozostałe pojawiły się wśród gałęzi i przytłaczały go swoim tragicznym obliczem. Było ich wielu, tak wielu, że Izuku nawet nie próbował liczyć. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni, świeży, zgnili. Wszyscy wisieli na wysuszonych wierzbach, z ich poranionych ciał skapywała zbrązowiała krew. Większość posiadała jakieś napisy wyryte w skórze, które mózg piegowatego niechętnie odczytywał. Zdrajca. Oszust. Złodziej. Tchórz. Dezerter. Te przedziwne tytuły zagnieżdżały się mimowolnie w umyśle chłopaka, któremu tak bardzo chciało się ponownie płakać. Wiatr poruszał się prędko między zwłokami i drzewami, wydając dziwny, niemalże wyjący dźwięk.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 23, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odmienne Barwy | Katsudeku - Paint Gang AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz