Rozdział 16 - O chłopcu, który żałował

1.6K 166 62
                                        

Koszula równie biała co świeży, nie obsikany śnieg. Idealnie skrojony garnitur, granatowy niczym nocne niebo, obszyty złotą nicią przy mankietach i kołnierzu. Dopasowane ciemnoszare spodnie nie miały na sobie ani jednego zagięcia czy paproszka, a skórzane buty były wypolerowane do takiego stopnia, że można było oglądać w nich swoje odbicie.

Hitoshiemu chciało się rzygać na to wszystko. Lustrzana Willa nie była sterylna jak lekarski gabinet, bardziej przypominała posiadłość wszystkich milionerów razem wziętych. Najwyraźniej przemycanie narkotyków, nielegalnych substancji oraz broni przynosiło prawdziwe kokosy. Chłopakowi wystarczało jednak to co miał, nie przybył tutaj na rekrutację. Miał dostać prawdziwą robotę.

- Wcielisz się w ich szeregi, będziesz jednym z nich, będziesz jadł jak oni, spał jak oni, oddychał jak oni i walczył jak oni. Zbierzesz wszelkie informacje, o które poprosimy, a kiedy uznamy, że tyle wystarczy, będziesz mógł się wycofać. - podsumował jego nowy pracodawca. Na widok otwierających się ust, szybko zapewnił. - Nie martw się zapłatą, każdego miesiąca otrzymasz podwojoną sumę tego, co zaproponowaliśmy ci na wstępie. Hojnie płacimy tym, którzy porządnie wykonują swoje zadania, a ty, Zmiennokształtny, szczycisz się pozytywną reputacją.

Była to prawda, Hitoshi zawsze dbał o detale, przez co dawał powód swoim szefom do podnoszenia stawki nagrody. Jednak oferta wyłożona przed nim była jak ze snu, tak kusząca, że aż niemożliwa. Każdy normalny człowiek nie ufał by komuś, kto wykłada na stół tak szaleńcze sumy, ale Zmiennokształtny wiedział, że to nie blef. Arystokraci naprawdę mieli takie pieniądze. To była szansa jedna na milion. Jeśli coś schrzani, będzie miał dwa rozwścieczone gangi na karku. Olbrzymie ryzyko, lecz każdy dobry łowca nagród wie, że im większe ryzyko, tym większa zapłata.

- Potrój stawkę i wchodzę.

- To przyjemność pracować z panem.

◾◾◾

Chaos. Kompletny chaos. Hitoshi nie wierzył, jak można żyć w takim hałasie. Barwny Dom aż pękał w szwach, wszyscy członkowie gangu przyszli zobaczyć nowy nabytek. Zmiennokształtny nie wierzył, jak proste było dostanie się tutaj, większość organizacji miała jakieś ograniczenia i zasady co do dołączających. Jednak wystarczyło niczym biały rycerz pomóc grupie Malowańców ewidentnie zawalających swoją misję, by ci uradowani zabrali go do siedziby, żądając od swojego szefa, by uczynił go jednym z nich. Cóż za naiwne podejście.

- Dobra, dobra, zamknąć mordy! - wrzask ich przywódcy natychmiast uciszył hałastrę. Hitoshi w duchu mu podziękował, ale nie zmienił swojego zdania co do blondyna - Bakugou Katsuki zdecydowanie był przerażający. Dobrze zbudowane ciało, pokryte siatką blizn, bystre oczy, których karmazynowe jeziora nie skrywały inteligencji właściciela, i ten złośliwy grymas, ukazujący zniesmaczenie chłopaka. Stojąc oko w oko, Zmiennokształtny zaczynał wierzyć w te wszystkie legendy o człowieku-demonie, który samodzielnie wystrzelał całą eskadrę Kruków. Jeśli ktokolwiek stanowił tu prawdziwe zagrożenie, to właśnie on.

- Ty musisz być Bakugou, prawda? - zagaił Hitoshi. - Chcę dołączyć do waszego gangu.

Blondyn jeszcze przez chwilę mierzył go wzrokiem, po czym parsknął pogardliwym śmiechem.

- Oh? W takim razie co możesz nam zaoferować? Dlaczego miałbym cię przyjąć, skoro jesteś tylko kolejną mordą do wykarmienia i parą rąk do uzbrojenia? Co jesteś warty, nudziarzu?

Hitoshi czuł się zbity z tropu. Co jest warty? Nikt wcześniej go o to nie pytał, po prostu albo mu oferowano pracę, albo pakowano w niego śrutem.

Odmienne Barwy | Katsudeku - Paint Gang AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz