#20

3.7K 96 25
                                    

Hejo! Jak tam?

Pamiętajcie!
Twitter: Vicanfia_
Instagram: Vicanfia_
#Vicanfia_bogacz

Miłego czytania!

***

Diana

Potomstwo. Dziecko. Małe istotki, pierw rozwijające się dziewięć miesięcy w łonie matki, by później wyjść na świat. Brzmi cudownie... Ale takie nie jest. Przez całe dziewięć miesięcy, kobieta zazwyczaj nie czuje się za dobrze. Mimo wszystko osoby w okół niej powtarzają, by nie przesadzała.

Z kolei jeśli na owe dziecko się nie zdecyduje, opinia innych jest dwa razy gorsza. Starsze panie, wylatujące z tekstami „Jak tak można?!” czy „Będziesz sobie pluć w brodę. Nikt ci na starość nie pomoże”. Ja jako, że wychowana jestem dobrze, z grzeczności im nie odpowiadam. Najczęściej babuleńki mówią to nie znając sytuacji, lub znając ją za dobrze.

Osobiście, gdyby nie moja nie planowana ciąża, nie zdecydowałabym się na maleństwo. Wszystko jednak wynagradzają mi zachowania Giovanniego. To jak się ucieszył na wieść o mojej ciąży, to jak bardzo ją przeżywa i mnie pilnuje.

Jestem mu niesamowicie wdzięczna...

***

Weekand wspominam dobrze. Spędziliśmy go w miłej i rodzinnej atmosferze. Ja sama z dnia na dzień, również czułam się lepiej. Mdłości przestały mnie torturawać. Przynajmniej nie tak często. Giovanni nieodstępował mnie na krok. Ciągle pytał mnie, czy dobrze się czuje, czy nic mnie nie boli, i tak dalej... Naprawdę. On przeżywa bardziej tą ciąże niż ja. Najgorsze jest to, że zabrania mi chodzić do pracy. Jak tak dalej będzie, to w dziewiątym miesiącu, będzie mnie woził w karetce. Żeby szybko dojechać na porodówkę...

- Hej misiaki!

Krzyknął Aaron wchodząc do naszego mieszkania. Za nim zauważyłam Madison i Cassie.

- Hej Aaron. Czemu nie jesteś w szkole? Jest 12:50?

Powiedziałam siedząc na wygodnym narożniku w salonie. Przykryta ciepłym, milutkim kocykiem. Obok mnie spał Scooby, którego głaskałam równomiernie.

- Wychowawczyni dostała zawału, więc mogłem się urwać z lekcji. Jak to tata mówi.

Zaczął tańczyć... Taniec szczęścia?

- To dziecko mnie wykończy. On się cieszy z zawału pani Izy.

Pokiwała głową z dezaprobatą.

- Nic jej nie jest?

Spytałam przerażona. Biedna kobieta...

- Jestem z Hylie!

Usłyszałam głos Giovanniego i zamykające się drzwi. Po chwili mężczyzna wszedł do pomieszczenia i podszedł do mnie, całując czule. Mruknęłam zadowolona.

- Hej Di! Jak się czujesz? Co z bobaskiem?!

Spytała Hylie, rzucając się na fotel. Zawsze pyta dokładnie tak samo, gdy wraca ze szkoły.

Adwokat DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz