Epilog

6.6K 120 24
                                    

Nie chcę się rozpisywać, ale dziękuje... Za to, że liczbą wyświetleń i innymi notacjami, zachęcaliście mnie do pisania kolejnych rozdziałów <3

Pamiętajcie!
Twitter: Vicanfia_
Instagram: Vicanfia_
#Vicanfia_bogacz

Miłego czytania!

***

Koniec. Rozumienie tych słów zależy od naszych przeżyć. Dla jednego, będzie to coś co kładzie kres czemuś. Dla drugiego, przerywanie jakiegoś rozdziału w życiu, lub przystopowanie.

Dla mnie, koniec nie oznacza nic. Nic, nigdy się nie kończy. Choć byśmy umarli, skończyli ze sobą, pamięć po nas zostanie.

Moja historia również zostanie zapamiętana...

Koniec, to tak naprawdę początek czegoś nowego. Coś się kończy, coś zaczyna.

Za chwilę moja historia się skończy, lecz rozpocznie się nasza... Nasza i naszych dzieci.

Rodziny Vega...

***

20.10.2022r.

Dwudziestego października, dwa tysiące dwudziestego drugiego roku na świat przybyli bracia Vega. Cameron i Carlos.

To w ten dzień po bolesnych skurczach i samym porodzie, urodziłam moje pierwsze dzieci. Dwóch przepięknych chłopczyków.

- Chłopcy.

Powiedziała moja położna, podając mi jednego z bliźniaków. Drugi wylądował na rękach, wciąż zestresowanego Giovanniego.

- Macie już imiona?

Spytała starsza kobieta. Skinęłam głową.

- To - wskazałam na chłopca na moich rękach - jest Cameron, starszy. Młodszy jest Carlos. - pokazałam na drugiego chłopczyka.

Położna pokiwała głową, wychodząc z mojej sali.

- Jak się czujesz?

Spytał Giovanni, a ja się zaśmiałam. To pytanie - ostatnimi czasy - zadawał tak często...

***

19.05.2023r.

Pogładziłam ostatni raz moją suknię ślubną. Była biało-kremowa i sięgała do ziemi. Była moją wymarzoną suknią. Jej rękawy były luźne, zrobione z koronki i długie. Moje włosy były pięknie ułożone. Pokręcone i spięte, jednak mimo wszystko rozpuszczone.

Czułam się jak księżniczka...

Kątem oka, w lustrze ujrzałam, czekającego na mnie tatę Giovanniego. To on miał mnie poprowadzić do ołtarza.

Moja rodzina nie przyjęła zaproszenia na ślub.

Nie ze względu na moje widzi mi się, bo zaproszenia dostali, lecz niestety nie potwierdzili swojej obecności.

Tak więc wszystkie miejsca zajęte są przez rodzinę Giovanniego, naszych znajomych i dzieci. Naszymi siedmio-miesięcznymi synami zajmuje się mama mojego narzeczonego.

Skinęłam w stronę jego ojca, potwierdzając gotowość. On podszedł do mnie, wystawił w moją stronę łokieć, który chwyciłam. Wyszliśmy z mojej garderoby, na... plażę. Tą samą, na której Giovanni mnie pocałował, na której poprosił o bycie moim chłopakiem...

Adwokat DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz