{ 1 }

1K 29 4
                                    

┌─────────────────┐

Hejka misie kolorowe

├─────────────────┤

Jest to pierwszy rozdział tej książki.

├─────────────────┤

Nie będę przedłużać i zapraszam do czytania<3
Miłoby było jakbyście dali gwiazdkę misiaki★

├─────────────────┤

Chciałam ogólnej jeszcze dodać że trochę
pozmieniałem i teraz to będzie 1 rozdział, a
dodatkowo dodam jeszcze prolog.

└──────────────────┘

*parę miesięcy później*

pov: Erwin

Jechałem na komendę by odebrać spod niej Grzesia. Podczas drogi oczywiście nie zatrzymałem się na jebanych czerwonych światłach, na moje nieszczęście widziała to radiolka. Lecz zanim zdążyła zawrócić, ja wcisnąłem pedał gazu na maxa i zniknąłem im z pola widzenia. Pojeździłem między uliczkami, by mieć pewność że mnie nie złapią i udałem się na komendę. Podjechałem na parking i ujrzałem przed wyjściem wysokiego, brązowookiego i umięśnionego bruneta.

-Hej Monthana.-powiedziałem na przywitanie otwierając szybę w moim samochodzie.

-Witam ekstelencje!-wesoło odpowiedział mi Gregory.

-Wsiadaj.-odparłem machając przy tym ręką na znak wołania. Szatyn poszedł do mojego zentorno, otworzył drzwi wsiadając do mnie. - Grzechu mam zajebisty pomysł.-odparłem gdy już siedział i ruszyłem z parkingu.

-No pastorku jaki ten "zajebisty pomysł".- odpowiedział robiąc palcami cudzysłów w powietrzu, lekko podnosząc kąciki ust.

-Weźmiemy ślub.-odparłem szczerząc się do Monthany.

-COOOO.-zapytał się z wymalowanym zdziwieniem na twarzy.-Czy ty mi się oświadczasz?-dodał po paru sekundach śmiejąc się lekko.

-Niee debilu, ja tu chcę zrobić operację biznesową.-odpowiedziałem ze uśmiechem na twarzy.

W międzyczasie dojechaliśmy pod nasz dach, weszliśmy po schodach, następnie wspięliśmy po drabinie. Usiadliśmy na krawędzi, ja spuściłem nogi, a Montein usiadł koło mnie po turecku.

-No to opowiadaj.-zaczął rozmowę.

-To mam taki pomysł, że zaczniemy się częściej spotykać w miejscach publicznych, będziemy się przytulać itp...-odparłem pogodnie.

-Okeeej.-odparł przeciągając ostatnią sylabę.-Ale zastanawia mnie po co?-zapytał niepewnie podnosząc jedną brew.

-No Grzechu, prosty plan. Gdy zaczniemy być "parą"-zrobiłem palcami znak cudzysłowiu w powietrzu-tak sobie pochodzimy parę tygodni, powiemy bliskim, może całemu miastu. Ale jest jeden haczyk.-odpowiedziałem mu szybko, dając znak o moim ADHD.

-Jaki haczyk???-zapytał zaciekawiony.

-Wszystko będzie udawane, więc zakshot będzie o tym wiedział. Pójdziemy do urzędu umówić ślub, najlepiej jak pójdźmy do Conrada i wyciągniemy jak największe dofinansowanie, podzielimy się 50/50 zyskiem, a sam ślub zrobimy jak najtaniej.-odparłem.

Dla Korzyści  ||  Morwin W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz