Czy to już?

92 6 6
                                    

Po pół godziny dotarliśmy na lotnisko. Byliśmy w mega dobrych nastrojach, ponieważ przez całą drogę śpiewaliśmy, opowiadaliśmy śmieszne historyjki i śmialiśmy się trochę z jazdy naszego kochanek Thomas'a. On jeździ jak pijany, zjarany i naćpany jednocześnie! Około 7:30 byliśmy już na parkingu lotniska. Gdy tylko Thomas zaparkował wszyscy wysiedli z auta szybko by wziąć swe walizki i iść już na odprawę. Dam wziął najwiecej ciuchów, wariat zabrał ze sobą dwie walizki! Reszta, w sumie tak jak ja, wzięła jedną, ale dużą walizkę  i podręczną torbę do samolotu. Samolot dopiero o dziewiątej więc nie musimy się tak bardzo spieszyć. Gdy szliśmy już z naszymi bagażami na lotnisko po drodze doczepiła się ich menadżerka. Chyba niezbyt spodobała jej się ma obecność, ale widziałam doskonale, że zarywa do Damiano. Praktycznie przy samym wejściu zaczepili nas fani zespołu i dziennikarze z kamerami. Oczywiście zespół odpowiedział na prawie wszystkie pytanie i zrobili sobie zdjęcia z fanami. Do mnie też podeszło kilka osób. Jeden chłopak podszedł nawet do mnie i zrobił sobie zdjęcie i wręczył mi róże. Powiedział wtedy, że jestem śliczna i jak podrośnie (miał chyba z 16 lat) to odnajdzie mnie i będzie się o mnie starał. Z jednej strony to trochę psychopatyczne, ale z drugiej urocze. W ramach dobrego gestu dodałam go wtedy do znajomych na Instagramie i wstawiałam z nim zdjęcie na relacje i oczywiście z tą piękną różą! Odziwo gdy tylko dodałam relacje Damiano dostał powiadomienie na telefon... podejrzane! Może to tylko zbieg okoliczności, ale przyznacie ,że dziwny.
Gdy już weszliśmy na lotnisko odrazu skierowaliśmy się w kierunku odprawy. Ja w sumie szlam z nosem w telefonie a za sobą ciągnęłam walizkę. Mój brat szedł dość dumnie z tymi dwiema walizkami. Nie ważne, że jedna w ogóle była w różową panterkę. Ethan z Thomas'em i Vic szli z przodu i rozmawiali o czymś bardzo zawzięcie. Ta cała ich menadżerką co kilka sekund pytała się Dam'a czy może nie potrzebuje pomocy. Ja czasem się z tego lekko podśmiechiwałam do telefonu. Gdy dotarliśmy już do bramek i byliśmy już po nich to była około 8: 40. Za 20 minut lot, więc szybko przemknęliśmy pomiędzy ludźmi i odzyskaliśmy nasz Gate. Wcześniej wzięli od nas bagaże, więc nie było problemu z tym szybkim przejściem. Ja jeszcze zahaczyłam z Ethan'em po kawę dla nas wszystkich. Reszta poszła już zając kolejkę do sprawdzania biletów i paszportów. O równo 9 zaczęli wpuszczać nas po kolei do samolotu. Byliśmy jako siódmi w kolejce, więc szybko poszło. Wsiadając na pokład samolotu Dam jeszcze raz przypomniał nam gdzie kto siedzi. Oczywiście nie zapomniał, na moje nieszczęście chyba, że mam z nim usiąść. Gdy zajęliśmy miejsca okazało się, że trójka naszych przyjaciół siedzi dosłownie za naszymi plecami. Dobrze, że ten samolot jest wyposażony w takie telewizorki i słuchawki, więc każde z nich miało jakieś zajęcie. My z Damiano siedzieliśmy tylko we dwójkę, ponieważ krzesło obok mojego brata było wolne. W sumie cieszyłam się z tego, dlatego że jak chce ze mną gadać o takich hm no dziwnych sprawach jak na rodzeństwo to wolę rozmawiać z nim sam na sam! Brat posadził mnie obok okna, więc na samym początku zrobiłam jeszcze szybkie zdjęcie. Wszyscy wysłuchaliśmy tego, co ma do powiedzenia załoga samolotu. Przedstawiła plan ewakuacyjny oraz powiedziała, że będą powiadamiać o wszystkim na bierząco.
Gdy już ruszyliśmy i nasz samolot się ustabilizował w przestworzach to mój brat spojrzał szybko do tylu i szturchnął mnie lekko w łokieć.

-Marlen... możemy porozmawiać już? Te dekle nie słyszą.
-Skoro trzeba...
-No by się przydało. Dobra to może zacznę. Jest taka sprawa, że...
-Sorry, że ci przerwę, ale słyszałam co mówisz do pierdolnietej przez telefon. Powiedz mi, po chuj mnie całowałeś skoro masz dziewczynę czy tam ktoś ci się podoba! To po pierwsze a po drugie, nie uważasz że to dziwne, że pocałowałeś SIOSTRĘ?
-Dobrze słyszałaś, mam kogoś na oku i wczoraj przecież próbowałem ci to wytłumaczyć, ale się nie dało.- wtedy Damiano położył swą dłoń na moim udzie i kontrował. - Może to dziwnie zabrzmi, ale ja ciebie kocham Marlena, to ty jesteś tą z którą chciałbym być. Jednak wiem, że jesteśmy przyrodnim rodzeństwem, ale nie mamy żadnych wspólnych genów, więc co nam szkodzi na przeszkodzie by spróbować?
-Dużo Dam! Dużo! Rodzice, cała rodzina, tabloidy, ZESPÓŁ! Masa ludzi. Ja nie ukrywam, bo też coś do ciebie czuje, ale...
-Jeśli ty czujesz coś do mnie a ja do ciebie to spróbujmy. Daj nam jedną szanse!- w tamtym momencie marzyłam tylko by wbić się w jego usta i powiedzieć tak, ale przecież wokół nas jest pełno osób, które kojarzą zespół i oczywiście zespół. Damiano złapał moje obydwie ręce i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy... Czyżby to się działo? Czyżby on tera czeka na odpowiedź?!
-TAK! - powiedziałam głośniej z zachwytu i przytuliłam się do bra...chło...DAMIANO! Vic na chwilę zdjęła słuchawki a ja wtedy szybko odsunęłam się od Dam'a.
To było piękne przeżycie, na dodatek w przestworzach!
-Mamy zamiar się ukrywać, ale nie wiem czy dam radę.
-Musimy, przynajmniej teraz! Może po powrocie wynajmiemy coś wspólnie?
- Super pomysł! Dobrze Mar- kotku...Mogę tak na ciebie mówić?
-Jeśli chcesz to oczywiście.
-No to dobrze kotku, a teraz muszę się chwilę przespać z tych emocji.- chłopak ziewnął i położył się na mym ramieniu. Ja na kolanach trzymałam książkę od Zuzi więc zabrałam się do jej czytania, ale w trakcie zmrużyłam oczy i obudziłam się dopiero jak Dam mnie szturchnął i powiedział...
-Wstajemy! Już wychodzimy! Jesteśmy na miejscu słońce!

Jesteśmy w Rotterdamie... Niesamowite, a napewno następne dni będą baardzo ciekawe....

————————————————————————
909 słów i wiem, że krotki ale ostatnio brak czasu. Jutro nowy rozdział drugiej książki!

Jak się wam podoba ten rozdział i co byście chcieli ujrzeć w następnym?

Amore per mia sorellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz