Zaczyna sie...

72 7 2
                                    

Następny dzień...
Telefon, a raczej budzik nastawiony na nim, mojego brata obudził mnie już o 6 rano. Poczułam się z początku tak, jakbym miała iść do szkoły. Nie cierpię tego uczucia. Jednak ten dzień będzie piękny.

-Cześć słoneczko. Jak się spało?- powiedział zachrypniętym głosem Damiano, który właśnie chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Ja akurat leżałam tyłem do niego więc leżeliśmy chwilę na tak zwaną łyżeczkę. Cudowne uczucie...
-Dobrze dobrze. Dziś wielki dzień!- oznajmiłam entuzjastycznie i chwyciłam swój telefon by zrobić zdjęcie i wstawić na relacje na Instagrama.
-Od rana w telefonie haha. Idź się lepiej ubierz bo za 2 godziny musimy być już na lotnisku! - powiedział mi brat i wyrwał komórkę z ręki.- Usiądziesz ze mną w samolocie to pogadamy.
-Jasne. Dobra lecę obudzić dziewczyny a ty idź do kumpli ich wybudzić haha! Najciężej będzie z naszym Thomas'em haha! - odpowiedziałam mu i wstałam z łóżka. Wyszłam dość szybkim krokiem z pokoju i poszłam do siebie obudzić dziewczyny. Weszła do pokoju i ku mojemu zaskoczeniu dziewczyny już wstały.

-Cześć śpioszki haha! Jak się czujesz Vic? Kac meczy?
-Hej, nooo i to jak! Masz jakiś izotonik?
-Tak. To czekaj ubiorę się szybko i zejdziemy razem na dół.
-Dobra tylko szybko, bo my jeszcze do siebie musimy jechać po walizki do nas do chaty. Sprężaj się kobieto haha!
-No już! Nie widzisz że idę  się przebrać do kibla?
-Widzimy to doskonale, ale czemu nie możesz zrobić tego tutaj? - odezwała sie w końcu Zuzi.
-Ty czekaj, kurwa! - krzyknęła głośniej Victoria- Czyja to bluzka?
-Brata.
-A te a'la spodenki do spania? -spytała ciekawsko Zuzi
-To bokserki Damiano... chyba Damiano?!- dodała i zarazem odpowiedziała Vic
-Tak. Te ciuchy są Damiano, ale pod spodem mam bieliznę. Mój stanik- wtedy podniosłam bluzkę by dziewczyny zobaczyły, że mam na sobie stanik - i moje gacie! - odchyliłam lekko gumkę od bokserek.
-DZIEWCZYNO TO TWÓJ BRAT! - krzyknęła Victoria na cały głos a Zuzi szybko zakryła jej buzie poduszką.
-Nie drżyj się tak! To po pierwsze a po drugie, czy coś miedzy wami sie wydarzyło? - dopytała Zuzi. Ona po krótce wiedziała, że od jakiegoś czasu czuje cos do Damiano i powiedziała żebym pamietała, że jednak jesteśmy rodzeństwem, niby przyrodnie ale rodzeństwo...
-NO GDZIE! To mój brat! Weźcie dziewczyny!- powiedziałam zdejmując szybko bokserki brata i moje majtki z siebie by przebrać sie w czystą bieliznę.
-No dobra. Uf! Nie strasz nas tak ok?!- powiedziała Victoria zdejmując poduszkę z twarzy.
-Dobra! - dodałam zapinając spodnie na zamek.
-A jak siedzicie w samolocie? - zapytała Zuzi. W tamtym momencie spojrzałam na blondyne, bo wiem, że normalnie to ona powinna usiąść z Damiano a ja z chłopakami. Ja powoli zdjęłam bluzkę brata z siebie i rozpiłam dosyc szybkim ruchem stanik tak, że zostałam z ,,wolnymi" piersiami.
- Ja siadam z chłopakami a Marlen siada z bratem. - zapinając do końca stanik spojrzałam się na Victorie, ponieważ myślałam, że od początku było ustalone, że ja siadam z chłopakami. Założyłam jeszcze szybko bluzkę i na to bluzę i usiadłam na łóżku pomiędzy dziewczynami.
- Dobra Vic chodź na dół dam ci ten izotonik. A ty Zuzi będziesz jechać z nami na lotnisko nas odprowadzić?
-Tak tak. Doskonale wiesz, że mam stamtąd blisko do domu haha! - powiedziała Zuzi i wstała z łóżka. Pociągnęła mnie i Vic za ręce byśmy też wstały. Podeszła do drzwi i je otworzyła i machnęła ręka na znak, że mamy wyjść. Chwyciłam więc jeszcze torebkę, którą wczoraj naszykowałam. Taka torba podręczna w której mam jakieś leki, ładowarkę do laptopa i laptopa, jakieś picie i jedzenie, okulary przeciwsłoneczne i takie z filtrem do komputera i jeszcze pare pierdół. Gdy skierowałyśmy się na dół nagle zobaczyłam jak z pokoju gościnnego wychodzi Thomas i Ethan. Damiano nie wyszedł wtedy, ale po minie chłopaków było widać, że coś się stało.

-Sorki dziewczyny, ale zejdzie na dół same ja pogadam chwilę z chłopakami.
-Jasne.- odpowiedziały cicho dziewczyny i zeszły na dół po schodach.
Ja skierowałam swe kroki w stronę chłopaków i w stronę pokoju gościnnego.

- Cześć chlopaki! - powiedziała z entuzjazmem
-Cześć lala.- odpowiedział mi Thomas mi mnie przytulił.
-Hejka słodzina. - dodał Ethan i też mnie przytulił.
- Gdzie Dam?
-W pokoju gościnnym- odpowiedział Thommy - jednak ja bym na twoim miejscu tam nie wchodził...
-Coś się stało?
-Nic wielkiego, ale chłopak się martwi. - dodał Ethan i objął mnie jednym ramieniem- chodź z nami na dół. Twój brat za moment do nas przyjedzie!
-No spoko. - powiedziałam ale z tylu głowy martwiłam się jak cholera.

Zeszliśmy w trójkę na dół do dziewczyn. Vic pila juz izotonik a Zuzi jej pilnowała by wypiła wszystko. Ja szybko zrobiłam kawę dla każdego z nas. Zrobiłam jeszcze każdemu z nas kanapkę na szybko. Ethan i Thomas prawie że połknęli je. Zuzi trochę dziabnęła, ale powiedziała że zje w drodze. Vic nie mogła nawet nic tknąć, ponieważ wiedziała jak to się może skończyć. Zespół i Zuzi wyszli dość szybko po tym do domu zespołu po walizki. Zuzi pojechała z nimi, ponieważ Vic niezbyt się czuła i chciałyśmy mieć pewność, że wszystko bedzie z nią dobrze. Gdy tylko drzwi się zamknęły z góry zszedł Dam. Wziął kawę i kanapkę i usiadł przy stole. Widać, że był czymś przejęty, ale nie chciałam go męczyć.

-Marlen...-
-Tak?
- Masz wszystko ze sobą?
- Tak! Laptop i ładowarka do niego jest, picie i przekąski są, leki też, kosmetyki i jakieś tampony i podpaski też, ale czekaj... TELEFON!!!- krzyknęłam i poleciałam szybko do góry do swojego pokoju by szukac go. Po sekundach przypomniało mnie się, że spałam dziś u brata. Wleciałam jak poparzona do jego pokoju. Jednak na szafce nocnej go nie było, ale za to była ładowarka. Chwyciłam ją i zbieglam znów na dol. - WIDZIAŁEŚ TELEFON?!
-Chciałem ci powiedzieć, że go zapomniałaś haha! Panikara....- powiedział brat wstając od stołu i wyciągając z tylnej kieszeni mój telefon. Wręczył mi go a ja się do niego przytuliłam.
-Dziękuje!- dałam mu buziaka w policzek a ten zrobił to samo.
- Dobra zbierajmy się. Zniosę nasze walizki. - powiedział i poszedł na górę znieść walizki. Ja wtedy spakowałam do torebki telefon i ładowarkę do niego. Na stole dojrzałam jeszcze naładowanego power bank'a i moje AirPods'y. Rownież je spakowałam i poszłam do przedpokoju położyć moją torbe na ławce na której ubieramy buty. Brat w tym czasie znosił nasze walizki. Ja spakowałam się w jedną ale za to ogromną. Mój brat natomiast w dwie mniejsze. W jednej buty w drugiej ubrania i kosmetyki. Jednym słowem laluś haha!

- Gotowa na trzy dni pięknej przygody?
- Jasne,  że tak! Polecę jeszcze szybko pożegnać się z Coraline.
-To leć. Za moment przyjedzie taxi. - po tych słowach poleciałam jeszcze do góry i pozegnalam się z młodsza siostrą.
Ta przytuliłam mnie mocno i ucałowała to samo zrobiłam ja! Po tym położyła się jeszcze spać a ja zbieglam w pośpiechu na dół. Założyłam szybko buty i uslyszlama dźwięk klaksonu.

-No to w drogę! - powiedział Damiano...

Teraz zaczyna się przygoda...

————————————————————————
1126 słów i wiem, że taki luźny rozdział, ale tak jak napisałam Teraz zaczyna się przygoda...

Jak się podoba książka?
Co byście chcieli/ chciały ujrzeć w następnych rozdziałach?

Amore per mia sorellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz