-Ledwo żyję.
-Ja też.- zaczyna świtać, a my dopiero wróciliśmy z balu. Tyle emocji, wrażeń i bodźców. Już nie mogę się doczekać, by wrócić na spokojną ziemię. Z dala od balów, sukien, gości i straży.
-Myślę, że zostanę może jeszcze na dwa dni i potem wrócę na Ziemię.- spojrzałam leżąc na łóżku na Lokiego, który siedzi przy swoim biurku. Na jego twarzy pojawił się grymas.
-Musimy o tym porozmawiać.- nie podoba mi się jego ton.
-O czym?
-O tym, gdzie teraz powinnaś być, ty i nasz syn. Rada nakazała...
-Nie chcę słuchać o tej radzie starców, którzy na nas patrzą przez pryzmat tego co mówił o nas Odyn.
-Sero... ja się z nimi zgadzam.- zatkało mnie, chyba pierwszy ras to usłyszałam.
-Jak to?
-Moim zdaniem i rady jako królowa i matka następcy tronu, powinnaś przebywać w Asgardzie.
-Ale Loki Ziemia to moje miejsce.
-Wiem, ja to wiem. Uwierz mi, tłumaczyłem im to godzinami, dlatego byłem taki zmęczony przez ostatnie tygodnie. Bo starałem się jak najwięcej wywalczyć dla ciebie, ale w tym jednym mnie przekonali. Wasze miejsce jest teraz w Asgardzie.
-Ale Loki...- oboje już podnieśliśmy głosy. Nagle Loki walną ręką o biurko i wstał wkurzony.
-Nie i koniec! To zbyt niebezpieczne abyście przebywali na Midgardzie.- poszedł do łazienki i trzasnął za sobą drzwiami. Nie mogę tu zostać na zawsze, na Ziemi jest moje życie. Już raz to przerabialiśmy, ale teraz znowu musimy przez to przechodzić.
-Loki wracaj! Nie uciekaj, tylko rozmawiajmy jak dorośli!- nie dam mu uciec przed konfrontacją. Pozwalałam mu na to jak mieliśmy po paręnaście lat, ale teraz do cholery jesteśmy dorośli i jesteśmy małżeństwem. Stanęłam na środku pokoju czekając aż do mnie wyjdzie. Po paru minutach drzwi się uchyliły.
-Nie mam nic więcej do dodania. Jesteś królową i matką dziedzica tronu i twoje miejsce jest przy moim boku.
-Zapomniałeś chyba również, że jestem Strażniczką Midgardu i złotą nicią. To tak jakbym ja ci kazała zostawić Asgard.
-To co innego. Ludzie na Ziemie nie wiedzą, jaką masz moc. Asgardczycy wiedzą kogo obwiniać w razie katastrofy. - dobra ma rację. - Będąc tutaj powstrzymasz wizje twoją i Wandy.
-Nie wiemy tego. Moją pierworodną miała być dziewczynka, co jeśli nadal tak ma być?! Zadręczałam się tą myślą cały bal. - teraz dopiero wyrzuciłam to z siebie, a łzy poleciały po policzkach. - Co jeśli pierwszym moim dzieckiem ma być dziewczynka, czyli teraz nasz synek, którego noszę ma umrzeć?! Jak mam myśleć o tym, gdzie będę bezpieczniejsza, tu czy na Ziemi, gdy cały czas towarzyszy mi myśl, że nie doniosę tej ciąży i poronię pewnego dnia!!- uklęknęłam na podłodze i schowałam twarz w dłonie. Nie mogę odgonić od siebie tej myśli. Poronię, pierwsza musi być dziewczynka, taka jest przyszłość. Klęczę na środku i nie mogę się uspokoić, więc co raz więcej łez spływa mi na sukienkę. Po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie i mocno mnie obejmuje.
-Przepraszam. Myślałem tylko o sobie.- głos mu się łamie. Oderwałam dłonie od oczu i spojrzałam na Lokiego, ma zaczerwienione oczy, a na jego policzkach widać ślad po pojedynczej łzie. Zrozumiał, też tak uważa...czyli tak będzie...kolejny raz wybuchłam płaczem.
-Loki, ja nie chcę poronić. Nie chcę go stracić.
-Ja też tego nie chcę. Uwierz mi, oddałbym wszystko by mógł przeżyć.- ale to niemożliwe, przepowiednia się musi spełnić.
CZYTASZ
Your future is pain
Fanfiction-Wanda proszę nie rób tego!! Wanda proszę!!- wokół nas panuje chaos, w czerwonym wirze jestem tylko ja i ona. -Nie mamy wyboru! Jeśli jej nie zabiję zniszczy świat, widziałam to!- dziewczyna wydaję się być szalona, opętana. Unosi się przede mną, a j...