-Mama!- gdzieś w tle krzyczy Najl. Jakieś dwa tygodnie temu po raz pierwszy powiedział to świadomie, wskazując na mnie. Łezka w oku się zakręciła.
-Tak, tam jest mama. A tutaj jest....- Najl nic nie odpowiedział na starania Lokiego. Stał się strasznie zazdrosny. Psotnik stoi już gotowy z synem na rękach. Ubrał się cały na czarno, choć prosiłam, aby dał cokolwiek innego koloru. Ja postawiłam na komplet spodnie, marynarka w czarno-białą kratę. Kończę maskować moje dłonie, nie chcę by się martwili.
-I jak?- stanęłam przed nimi, wyciągając dłonie przed siebie.
-Nic nie zauważą. Możemy już iść? Chyba się spóźniamy.
-Już, już. - podeszłam do niego i wyczarowałam przed nami portal na balkon moich rodziców. Przeszliśmy przez niego.
-Chyba nas nie zauważyli jeszcze. Zrobimy mu wielkie wejście? - przez okno widzimy, że już wszyscy czekają w salonie.
-Dobra, ja otworzę drzwi, a ty go postaw. - Najl też już potrafi przejść sam parę metrów, niech mają niespodziankę. Otworzyłam drzwi, a Loki kucnął stawiając przed sobą syna.
-Loki, Sera! - usłyszałam głos Keta, ale potem wszyscy umilkni. Gdy Najl zrobił pierwsze kroki moja mama uroniła łzę. Rzuciłam okiem na Lokiego, wydaje się być bardzo dumny. Gdy Najl doszedł do kanapy wszyscy zaczęli bić brawa, co bardzo mu się spodobało.
-Brawo! Brawo!- babcia podeszła do wnuka i wzięła go w ramiona. Moja mama bardzo się bała, że Najl będzie się ich bał, bo widział ich tylko ze dwa razy. Raz w tygodniu od paru miesięcy pokazywałam mu ich zdjęcia i przedstawiałam ich. Nie wiem, czy to coś dało, ale Najl jest dość towarzyski, więc cieszy się, że jest w centrum zainteresowania. Mój tata podszedł się z nami powitać.
-Dobrze Cię w końcu widać Loki.
-Pana również. Cieszę się, że mogę tu być. - podali sobie dłonie uśmiechając się. Mnie mocno objął.
-Loki!
-Ket!- wpadli sobie w objęcia, jak starzy przyjaciele. - Podobno zostałeś ojcem?
-Tak, podwójnym, więc Cię prześcignąłem.
-Niedługo cię dogonię, obiecuję.
-To nie wyścigi!- przerwałam im ich przyjemności.
-Nie!
-Skądże!- mówiąc to rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia. Duże dzieci...
-Kochani, siadajcie do stołu! Zupa stygnie.- krzyknęła mama wkładając Najla do specjalnego krzesełka dla dzieci, który specjalnie dla niego kupiła. Podoba mu się, widzę po jego uśmiechu. Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca, a ja zostałam trochę z tyłu z Lokim. Objął mnie ramieniem.
-Tak mogłoby być co tydzień. Gdybyśmy byli normalni. - powiedziałam z tęsknotą.
-Tak, ale gdybyśmy byli normalni, to mnie by tu nie było, ale zgadzam się. To mogłoby być miłe. Być zwykłym człowiekiem.
-Czy Loki, król Asgardu, bóg kłamstwa i psot, właśnie powiedział, że mógłby być zwykłym człowiekiem?- spojrzałam na niego rozbawiona.
-Jeśli nadal miałbym Cię i Najla, to by wystarczyło.
-Loki, Sera chodźcie to stołu. - mój tata już po raz kolejny nas zawołał.
-Już idziemy. - podeszliśmy do stołu i Loki odsunął moje krzesło, bym mogła usiąść.
-Dżentelmen. - zaśmiał się Ket. Loki jedynie również odpowiedział mu śmiechem. Mama posadziła Najla obok siebie. Chyba dzisiaj się do niego nie dopcham.
CZYTASZ
Your future is pain
Fanfiction-Wanda proszę nie rób tego!! Wanda proszę!!- wokół nas panuje chaos, w czerwonym wirze jestem tylko ja i ona. -Nie mamy wyboru! Jeśli jej nie zabiję zniszczy świat, widziałam to!- dziewczyna wydaję się być szalona, opętana. Unosi się przede mną, a j...