-Loki ja muszę tam polecieć. Muszę zobaczyć się z swoją rodziną. Minęło już pięć miesięcy!
-Ale sama słyszałaś Thora, że lepiej dla ciebie, żebyś nie przylatywała.- Thor po tym jak zniknął wrócił po miesiącu. Podobno Damen i Wanda cały czas były w celach, ale codziennie ktoś z nimi rozmawiał i analizował. On też i moim zdaniem to jest powód dlaczego tak dziwnie się zachowuje. Więcej go nie ma niż jest. Znacznie też do tego przyczyniło się, to że musiał cały czas latać między światami i gasić pożary między Helheim a Vanaheim. - Thora tam nie było też już ze trzy miesiące skąd wiadomo co tam się dzieje.
-Dam radę, jestem już w dobrej kondycji, nigdy nie byłam w aż tak dobrej. Zobaczę się tylko z rodziną i Luce. Nie wezmę Najla.
-Dobrze, ale uważaj na Avengers i tamte wariatki. Potrzebujemy cię tutaj. - Loki się zaśmiał.
-Wiem.- Najl ostatnio strasznie daje w kość wszystkim, stał się dość marudny i zaczął szybko raczkować i mało kto nadąża za nim. Nie wspominając już, że dość intensywnie ząbkuje, więc w nocy często budzi nas płaczem. Nie raz byliśmy na skraju podjęcia decyzji, o zmniejszenia jego bólu magią, ale nie chcieliśmy go uczyć od najmłodszych lat, że z magii można korzystać na żądanie. Patrząc na to, że ja z Lokim jesteśmy potężnymi magami, to nasze dzieci też będą potrafiły czarować. - Zniknę na jeden dzień.
-Kiedy chcesz wyruszyć?
-Od razu, chcę mieć to już za sobą. Bardzo chcę zobaczyć moich bliskich, ale boję się.
-Wszystko będzie dobrze. Uważaj na siebie. - Loki podszedł i mocno objął mnie na pożegnanie. Szybko wyczarowałam portal i przeszłam przez niego. Po chwili znalazłam się na balkonie moich rodziców w Easton. W Denver nie pobyli za długo i postanowili przeprowadzić się bliżej Keta i Lily, którzy mieszkają w Nowym Yorku, a stąd to półtorej godziny drogi autem. Mam nadzieję, że są w mieszkaniu. Zapukałam lekko w szybę. Zaraz moim oczom ukazał się tata, jest bardzo zdziwiony, ale też szczęśliwy. Szybko otworzył drzwi balkonowe i złapał mnie w objęcia.
-Moja córeczka.
-Cześć tato, jest mama?
-Tak, tak kręci się w kuchni. Co tu robisz?
-Tęskniłam się za wami. Tak bardzo rzadko się widujemy.
-Chodź wejdźmy, mama zrobi coś do jedzenia. Nie ma Najla ani Lokiego?
-Loki uznał, że to zbyt niebezpieczne. Wiesz jak sytuacja w Nowym Jorku?
-Na razie cicho.
-Sera?!- mama krzyknęła, gdy przekroczyliśmy próg kuchni. - Moje kochanie, tak się cieszę.
-Ja też mamo.
-Ile to już ciebie nie było?
-5 miesięcy, przepraszam, że wtedy tak zniknęłam, ale Stark naciskał i bałam się o Najla.
-Właśnie jak tam nasz wnuk?
-Szybko rośnie, ząbkuje, czym zadręcza mnie i Lokiego. Stał się bardzo ruchliwy, ledwo za nim nadążam.
-Ma już osiem miesięcy, prawda?
-Tak. - siedząc przy stole mama postawiła przede mną pełny talerz jedzenia. - Nie chce mi się wierzyć, że już tyle ma.
-Mi też, tym bardziej, że widziałam go tylko raz.- oboje trochę zesmutniali.
-Wiem mamo, przepraszam, ale to co się dzieje przerasta mnie i Loki nie pozwala, aby Najl opuszczał pałac. U nas w Asgardzie też sprawy nie układają się najlepiej, ludzie obawiają się wojny.
CZYTASZ
Your future is pain
Fanfiction-Wanda proszę nie rób tego!! Wanda proszę!!- wokół nas panuje chaos, w czerwonym wirze jestem tylko ja i ona. -Nie mamy wyboru! Jeśli jej nie zabiję zniszczy świat, widziałam to!- dziewczyna wydaję się być szalona, opętana. Unosi się przede mną, a j...