Rozdział 2 - Targ

291 37 19
                                    

"Hanseongu?" - zapytałam, lecz zaraz przypomniała mi się lekcja historii, którą miałam kiedyś o Korei. - "W takim razie jestem w dawnym Seoulu."

"Co mówiłaś?"

"Nic ważnego."

"Dlaczego jesteś tak dziwnie ubrana?" - zapytał przyglądając się mojemu strojowi.

Zdziwiłam się. - "Nie widziałeś nigdy fartucha laboratoryjnego?"

"Labo...co?"

Potrząsnęłam głową. - "Zapomnij. Który mamy rok?"

"Mamy 1535 rok."

"O nie, a więc to prawda." - przeraziłam się.

"Dlaczego jesteś taka przerażona?"

"Zrobiłam coś czego nie powinnam. Paul to twoja wina." - ostatnie zdanie powiedziałam pod nosem. Następnie uśmiechnęłam się do mężczyzny. - "Ale dziękuję za informację dobry człowieku. W takim razie nie będę Ci przeszkadzać." - i zaczęłam odchodzić.

Farmer pov.

Gdy ta dziwna dziewczyną zaczęła odchodzić czym prędzej rzuciłem swoje widły na ziemię i popędziłem szybko do mojego przyjaciela, który jest strażnikiem w straży królewskiej. Akurat dzisiejszego dnia zaczynał później niż zwykle. Mam wielkie szczęście.

Puk puk.

Zapukałem i wszedłem do środka.

"Hyunjin mam dla ciebie pilne wieści." - powiedziałem, kiedy ujrzałem przyjaciela czyszczącego zbroje.

Przerwał swoją czynność i spojrzał się na mnie. - "Co się takiego pilnego stało, że przychodzisz do mnie o tej porze?"

"Kiedy rano chciałem podkarmić moje zwierzęta, w jednej z zagród znalazłem dziewczynę. Była bardzo dziwnie ubrana i mimo, że gadała po koreańsku to posługiwała się podejrzanym słownictwem. Na dodatek wyglądała zupełnie inaczej niż mieszkańcy naszego królestwa."

Ciemnowłosy zmarszczył brwi. - "Opisz mi jej wygląd."

"Brązowe włosy splecione w warkoczyk, biała, długa szata i dziwny niebieski kolor oczów."

"Może jest z zachodu?"

Pokiwałem przecząco głową. - "Raczej nie. Ludzie z zachodu inaczej się zachowują. Dlatego przyszedłem z tym do ciebie. Musisz koniecznie powiadomić króla, bo nie wiadomo czy ta dziewczyna nie będzie dla naszego królestwa zagrożeniem."

"Masz rację. Dziękuję Yuong Ho. Jeszcze dzisiaj powiadomię o tym króla."

Amanda pov.

Kiedy wyszłam z zagrody zaczęłam iść polną ścieżką. Po paru minutach zobaczyłam ogromne miasto znajdujące się przy rzece. W jego centrum mogłam dostrzec wielki masywny pałac za którym wyłaniały się góry. Ten widok zapierał dech w piersiach. Postanowiłam tam pójść i kupić sobie coś do jedzenia, bo trochę zaczęło mi burczeć w brzuchu. Później zajmę się wydostaniem stąd.

Kiedy doszłam do miasta ukryłam się za jednym z zaułków i rozejrzałam się po okolicy. Myślałam, że będzie tutaj jakoś tłoczno, lecz ta konkretna ulica była opustoszała, jedynie w oddali widziałam jakiś pojedynczych ludzi, którzy przechodzili, ale spojrzałam się w drugą stronę i ujrzałam wielki bazar. W takim razie tam pójdę, ale najpierw muszę się jakoś zakamuflować żebym nie rzucała się w oczy. Przechodząc opustoszałą uliczką zauważyłam, że koło jednego z domów wisiało pranie. Momentalnie na moją twarz wskoczył uśmiech. Sprawnym krokiem podeszłam tam i zabrałam z niego fioletowy hanbok, kiedy nie będzie mi potrzebny, oddam go. Sprawnie ubrałam go, a mój fartuch laboratoryjny schowałam za wielką skrzynią. Raczej nikt go nie znajdzie. Przebrana wyszłam następnie na główną ulicę.

Okrutny Król | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz