Rozdział 24 - Nieoczekiwane wyznanie

164 21 9
                                    

Po słowach króla służący podali do stołu. Byłam pod wielkim wrażeniem ile było na stole potraw i nie wiedziałam za co się zabrać.

"Spróbuj pierożków z kimchi i mięsem." - doradził mi Jungkook, kiedy zobaczył, że patrzę na wszystkie potrawy nie wiedząc co w pierwszej kolejności wybrać.

Posłuchałam się jego rady i nałożyłam sobie kilka pierożków pałeczkami na swój talerz. Wzięłam pierwszy kęs do buzi. Smak był intensywny, ale jednocześnie delikatny. Moje oczy otworzyły się szeroko w odpowiedzi na ten wybuch smaków. Doskonałe połączenie.

"I jak?" - zapytał Jungkook, spoglądając na mnie z ciekawością.

"To jest cudowne!" - odparłam z entuzjazmem, na co ciemnowłosy zaśmiał się krótko. 

"Jak skończysz jeść pierożki, koniecznie spróbuj następnie doenjang jjigae." - dodał, wskazując na duży garnek stojący w centralnej części stołu. 

"Doenjang jjigae? Co to takiego?" - zapytałam zaciekawiona.

"Gulasz z pasty sojowej." - wyjaśnił. - "Smakuje lepiej, niż brzmi."

Uśmiechnęłam się i wróciłam do jedzenia potrawy, która pomału znikała z mojego talerza. Nagle odgłos bębna przerwał gwar na sali. Wszyscy zaproszeni goście zamilkli i spojrzeli się w stronę tronu. Obok króla siedzącego stał starszy mężczyzna z bębnem, który uderzył jeszcze raz, przyciągając większą uwagę zgormadzonych. 

"Chciałem ogłosić, że z okazji święta król przygotował dla nas niespodziankę." - oznajmił mężczyzna donośnym głosem. 

W sali rozległy się okrzyki radości, jednak szybko umilkły, gdy król wstał ze swojego miejsca, a jego postać przyciągnęła uwagę wszystkich gości. Spojrzałam się szybko na Jungkooka, żeby sprawdzić, czy tak miało być, ale na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Wyglądało na to, że niespodzianka, o której mówił mężczyzna z bębnem, nie była częścią planu i jest to coś nowego, czego w poprzednich latach nie było.

Król powoli zszedł z tronu, kierując się ku specjalnie przygotowanej platformie niedaleko tronu po prawej stronie. Na niej ustawiono nieznany mi instrument, który posiadał struny. Król zasiadł przy nim, a sala zapadła w pełną napięcia ciszę. Gdy położył dłonie na strunach, delikatne dźwięki zaczęły wypełniać przestrzeń. Muzyka była spokojna, ale miała w sobie pewną moc. Wydawało mi się, że każdy dźwięk zdawał się dotykać najgłębszych emocji. Czułam, jak napięcie w moich ramionach ustępuje, a melodia powoli mnie uspokajała. Cała sala była przesiąknięta jego grą, każdy gość patrzył z fascynacją na swojego monarchę. Musiałam przyznać, że grał z niezwykłym wyczuciem i nie spodziewałam się, że ma taki talent, a sądząc po twarzach innych, oni również byli zaskoczeni.

Po niecałych pięciu minutach gra zakończyła się, a dźwięki instrumentu zaczęły stopniowo zanikać. Przez chwilę wszyscy trwali w ciszy, jakby nie chcieli przerywać tej magicznej chwili. Dopiero po chwili rozległy się brawa, początkowo ciche, ale potem coraz głośniejsze, aż cała sala wypełniła się aplauzem. Król podniósł się, a na jego twarzy widniał szczery uśmiech. Nie poznawałam go. Następnie wrócił na swoje miejsce. 

"Król zagrał dla nas na quqinie, który otrzymał w prezencie od księżniczki." - ogłosił mężczyzna, który wcześniej zapowiedział niespodziankę. Wszyscy zebrani zaczęli jeszcze raz bić brawo, wyrażając podziw, a mi nachodziły myśli, że jak to możliwe, że w normalnie dni ludzie nim gardzą i mówią po kryjomu jaki jest on okrutny, a teraz są nim zachwyceni?

Kiedy ucichły ostatnie oklaski, część gości powoli zaczęła się rozpraszać w różne strony pałacu świętując dalej, a inni postanowili jeszcze zostać delektując się dalej koreańskimi potrawami. W tle słychać było graną muzykę przez muzyków. 

Okrutny Król | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz