- On zawsze tak pierdoli jak ma gorszy dzień. - Przemek poklepał mnie po ramieniu, starając się dodać otuchy. - Chłop ma odklejke, nic nie poradzisz.
Przytaknęłam smutno głową, kładąc lustrzankę na szklanym stoliku. Gdy tylko Karol wyszedł z pomieszczenia, Przemek starał się mnie pocieszyć.
- Nie ma rady, trzeba zacisnąć ręce i lecieć dalej. - poradził, zajmując miejsce naprzeciwko mnie.
- To nie zmienia faktu, że rzeczywiście zjebałam. - mruknęłam.
- Nie przejmuj się. - wtrącił. - Ja w swój pierwszy dzień zarysowałem Trombie samochód, jak wjeżdżałem na podjazd.
- Poważnie? - spytałam, a na mojej twarzy dało się zauważyć przebłysk rozbawienia.
- No, byłem posrany jak mam być szczery. - potwierdził, a w jego głosie słychać było rozbawienie. - Przez kolejny tydzień był taki kwas. Wtedy jeszcze jeździł tym żółtym pokemonem.
- Nie wiem, ja muszę po prostu przestać się tak przejmować błahymi rzeczami. - westchnęłam, spoglądając na ekran telefonu, który wskazywał godzinę 21.
- Ogarnij sobie na jutro wszystko. Najlepiej zrób listę rzeczy do spakowania. Wszystkie dyski, karty i aparaty. - dodał chłopak, przeczesując włosy dłonią. - Wbije po ciebie jakoś o 7 rano.
- Okej. - przytaknęłam.
Jutro pierwszy raz odwiedzę plan nowego projektu Karola. Zapowiada się na prawdę spore przedsięwzięcie.
- Zajebiście. - uśmiechnął się, a następnie wstał z krzesła i ruszył w stronę wyjścia. - Elo.
Chłopak pożegnał się przy drzwiach, a po chwili zniknął po drugiej stronie. Zlustrowałam powoli wzrokiem pusty pokój.
- Muszę się kurwa ogarnąć. - mruknęłam sama do siebie.
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy do torby, a następnie wyszłam z biura, zamykając drzwi na klucz. Idąc w stronę windy, przeglądałam instagramy wszystkich osób zaangażowanych w nową ekipę na YouTube. Trzynastu uczestników będzie walczyło o główną nagrodę, jaką jest roczny kontrakt influenserski, a ja w tym wszystkim będę pełniła role operatorki.
Dwa profile szczególnie przykuły moją uwagę. Jeden z nich należał do blondynki z krótko obciętymi włosami. Jej ubiór i makijaż był staranny i perfekcyjnie dopasowany do reszty ubioru. Drugim, był instagram należący do chłopaka z ciemnymi brąz włosami. Kojarzyłam go z podstawówki. Chodził do równoległej klasy i co ciekawe, pochodził z Kanady.
Podróż do domu minęła całkiem szybko i sprawnie. Być może dlatego, że po godzinie 21 w Krakowie nie ma już korków. Otworzyłam drzwi do mieszkanka, a następnie rzuciłam torbę na kanapę.
- Lili, w końcu. - usłyszałam głos swojej mamy. - Mogłaś napisać, że wrócisz później. Martwiłam się.
- Przepraszam. - odparłam, całując ją delikatnie w policzek. - Trochę namieszałam przy rekrutacji i trzeba było wszystko zapisać od początku. Dużo by tłumaczyć.
- W pokoju przygotowałam ci walizkę i dwie torby. - poinformowała mnie, podając mi do ręki stertę wypracowanych ubrań. - Tu masz resztę. Chyba nic więcej nie dałaś do prania.
- Dzięki. - rzuciłam, biorąc od mamy bluzy. - Kończę się pakować i lecę w kimę. Jestem totalnie wykończona.
- Dobranoc. - mama przytaknęła i po chwili zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Miałam niecałą godzinę, żeby wszystko spakować. Z tego co wiem, nagrywki będą trwały dwa tygodnie, z czego po siedmiu dniach zmienimy lokalizacje. Otworzyłam na telefonie listę rzeczy do zabrania, a następnie zaczęłam pakowanie.
Włączyłam swoją ulubioną playliste na spotify, aby jakoś umilić sobie czas. Przy muzyce zawsze mi się lepiej pracowało.
- Ubrania, laptop, aparat.. - wyliczałam po kolei wszystkie przedmioty. - Ładowarka!
Zabrałam z szafki kable i zasilacze do urządzeń. Wszystko wsadziłam do osobnego plecaka ze sprzętem elektronicznym. Ponownie spojrzałam w stronę toreb. Chyba wszystko.
Zegarek wskazywał godzinę 23, o której musiałam się już położyć, żeby rano jakkolwiek funkcjonować. Nastawiłam pięć oddzielnych budzików od szóstej rano, aby mieć pewność, że na pewno wstanę i tak tez było.
Na następny dzień, obudziłam się bez najmniejszego problemu. Prawdopodobnie dlatego, że całą noc nie mogłam zasnąć, ekscytując się nowym projektem.
Dokładnie o godzinie siódmej, zadzwonił domofon, na co od razu zniosłam wszystkie swoje torby na dół.
- W pyte tych itemów. - podrapał się po głowie Przemo.
- Ale mam wszystko. - odparłam, wsadzając ostatnią walizkę do bagażnika.
- Wiesz, że czekają nas dwa tygodnie ostrego zapierdolu? - zaśmiał się, jednak po paru sekundach jego mina zrzedła. - Mamy przewalone.
- Nie może być tak źle. - starałam się podnieść go na duchu, a następnie zajęłam miejsce pasażera.
- No nie wiem, młoda. - mruknął, odpalając silnik samochodu.
-1-