Nazajutrz oczywiście nie dostałam przeprosin. Natalia zgrabnie unikała tematu, zasłaniając się pracą i obowiązkami.
- Nie mamy teraz czasu, żeby roztrząsać takie błachostki. - wyjaśniła.
Z polecenia Karola, musieliśmy nagrać dziesięć odcinków do daily z Paryża. Resztę wyjazdu obrazował jedynie chaos i pośpiech.
W ostatni dzień nagrywaliśmy film z Disneylandu. Nie powiem, na tą atrakcje czekałam najbardziej. W zasadzie od dziecka marzyłam, żeby tam pojechać.
Razem z Wiktorią i Faustyną, kupiłyśmy sobie te słodkie uszka Minnie.
- Gigatandeta to jest. - odparł Bartek, dotykając palcem mojego uszka.
Miał trochę racji. Praktycznie wszystkie laski będące w tym parku rozrywki mają takie ozdoby, jednak ma to swój urok. W końcu nie codziennie jestem w Disneylandzie, więc należała mi się jakaś pamiątka.
- Okej, tak jak ustalaliśmy. - Natalia wyjęła notatnik z torebki, wykreślając coś długopisem. - Losujecie z apki z kim jesteście w parze.
- Kajdanki są konieczne? - zapytała Hania, dając do zrozumienia, że nie chce ich używać.
- Ja chce te różowe, z futerkiem. - poprosił Patryk, zakładając je sobie na prawą dłoń. - Dobra, losujcie tego szczęściarza, który spędzi najlepsze dwie godziny swojego życia obok mnie.
Tym farciarzem, była Hania. Dziewczyna widząc ekscytacje chłopaka, zaproponowała żeby losować jeszcze raz.
- Byku, to nie są moje klimaty, czaisz. - wyjaśniła.
- Co ty pierdolisz lala, bo nie słyszę. - odpowiedział, zapinając jej lewą dłoń.
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo, unosząc kciuk w górę do obiektywu. Następnie przyszła kolej Mateusza.
- Twoją parą będzie Wiktoria. - poinformowała Natalia, zapisując coś w zeszycie. - Czyli Bartek z Faustyną.
- Jeny, znowu? - jęknęła.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, przytulając dziewczynę do siebie.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - dodał, zamykając kajdanki.
Razem z Przemem przygotowaliśmy dla każdej grupy mapę ośrodka oraz listę atrakcji. Zadaniem par było odszukanie i zaliczenie wszystkich punktów z listy.
Na potrzeby odcinka, Natalia pełniła role operatorki. Ułatwi to nagrywanie każdej z ekip osobno. Cała zabawa ma trwać około dwóch godzin, co oznacza, że razem z Przemem trochę sobie pobiegamy.
Po pięciu minutach, wszyscy rozeszli się na różne strony.
- Na to wielkie? Nie ma szans. - odparła Hania, wskazując palcem na jedną z kolejek górskich. - Nie lubię ich.
- A byłaś kiedyś? - zapytał Patryk.
- Nie. - mruknęła.
- No to skąd wiesz, że nie lubisz, nudziaro. - zaśmiał się, stukając dziewczynę w czoło.
Blondynka skrzywiła się, masując przy tym bolący punkt. Gdy przyszła nasza kolej, Hania złapała się barierki oddzielającej kolejkę od wejścia do wagoników.
- Nie wejdę. - oznajmiła, trzymając się kurczowo metalowego ogrodzenia. - No przysięgam, że prędzej zgolę sobie brwi, niż tam wejdę.
- Nagrałaś to? - chłopak upewnił się, posyłając mi szeroki uśmiech.
- Co? - poprawiła. - Nie, to taki żart.
- No ja nie wiem, czy widzowie lubią takie żarty. - uniósł brwi do góry. - Szybka decyzja, albo kolejka albo golimy brwi.
Dziewczyna spojrzała smutno w stronę wagonika, siadając na wolnym miejscu. Usiadłam za nimi, upewniając się, że kamera jest bezpieczna.
Po chwili kolejka ruszyła. Nie była to najszybsza atrakcja, a mimo to krzyk Hani było słychać zapewne po drugiej stronie parku.
- Dobra, kolejka ze Star Wars zaliczona. - ucieszył się chłopak. - Co dalej?
- Toaleta. - mruknęła Hania. - Niedobrze mi.
Powoli dochodziła godzina siedemnasta, a na naszej liście wszystkie punkty zostały wykreślone. Po skończeniu wszystkich zadań, mieliśmy się udać do głównego wejścia.
- Jesteśmy pierwsi! - ucieszyła się Hania. - Wygraliśmy!
- Właśnie Lila, co jest nagrodą? - dopytał chłopak, siadając na ławeczce obok.
- Jakaś karta przysługi i trzy stówy. - wyjaśniłam.
- Fajowo.
Po niecałych pięciu minutach, dołączył do nas Przemo z kolejną grupą. Bartek z Faustyną, pogratulowali nam wygranej, siadając obok.
- Masz jakieś info od Natalii? - zapytałam, spoglądając na zegarek. - Czekamy już ponad czterdzieści minut.
- Nie, nic. - odpowiedział Przemek, sprawdzając telefon.
Wzruszyłam ramionami, przytakując delikatnie głową. Coś mogło być na rzeczy. Oczywiście żadne z nich nie odbierało telefonu.
- To co robimy? - zapytał chłopak, dodając że za chwile mamy autobus do centrum Paryża.
- Poradzą sobie. - zapewniał Bartek. - To są dorośli ludzie. Z resztą musimy się jeszcze ogarnąć przed podróżą. Lot mamy o piątej rano.
- Racja. - przytaknęła Faustyna.
Od spojrzenia do spojrzenia, uznaliśmy, że wracamy do Paryża. W razie czego napisałam pare smsow do Matiego i Wiktorii, że kierujemy się do hotelu.
-
co się dzieje?????