- Ej to poczekajcie, muszę siku zrobić. - poprosiła Faustyna, znikając za drzwiami toalety.
- Uber już jest, ludzie. - zirytował się Bartek, przeskakując z nogi na nogę.
Dzisiaj pierwszy raz wychodzimy na miasto w całym składzie. Z racji, że nikt z genzie nie jest z Krakowa, będę robić za imprezowego przewodnika. Chujowa rola.
- To gdzie idziemy? Gdzieś jakiś dobry klub? - Mateusz zasypywał mnie rzędem pytań dotyczących dzisiejszej nocy.
Nie wiedziałam jeszcze dokąd ich zabiorę, ale pewnie i tak skończy się na Prozaku.
O równej godzinie dwudziestej przyjechaliśmy na rynek główny. Większość osób poszła do mcdonalda, żeby zrobić sobie dobry podkład pod picie. Z racji, że razem z Mateuszem zjedliśmy przed wyjściem, ruszyliśmy w stronę baru.
- Dwa.
- Tylko dwa? - zdziwiłam się.
- Dwadzieścia szotów poproszę. - dokończył chłopak. - Będzie kartą.
- Ile kurwa? - zmarszczyłam brwi. - Przecież za godzinę to będziemy tu pływać.
- Spoko to są smakowe szoty, tam nawet nie czuć alkoholu wyluzuj. - wyjaśnił Mati, przykładając telefon do terminalu.
Przed nami pojawiła się tacka z kieliszkami wypełnionymi po brzegi. Niechętnie podniosłam pierwszy z nich, stukając się z chłopakiem.
- Rzeczywiście nie czuć wódy. - przyznałam racje, biorąc czwarty kieliszek do ręki.
- No.
- Zajebiście przejebałeś pięć dyszek.
Chłopak zmarszczył brwi, kręcąc głowa z dezaprobatą. Wspomniał też, że następnym razem robimy tak z czystą i kij go obchodzi czy się zgadzam czy nie bo takie są zasady.
Gdy wyzerowaliśmy wszystkie szoty, ruszyliśmy w stronę kolejnej knajpki w której siedziała reszta ekipy.
W lokalu było bardzo tłoczno i głośno. Ledwo co udało się znaleźć miejsca dla nas wszystkich. Usiedliśmy przy stoliku na samym końcu sali.
- Ja bezalkoholowe. - odparła Wiktora, przeglądając kartę z napojami.
- Ja też dzisiaj na spokojnie. - dodała Faustyna, decydując się na sok pomarańczowy.
- Kurwa co? Czemu. - zapytał Mati, zamawiając jakiegoś tropikalnego drinka.
Dziewczyny uznały, że wolą dzisiaj nie przesadzać i że później domówią jakieś wino. Przez chwile zrobiło mi się trochę głupio, że zamówiłam Cuba Libre z podwójnym rumem, jednak gdy Hania wybrała to samo, trochę mi ulżyło.
- Spoko jak coś to będziemy zgonować razem. - uśmiechnęła się, biorąc dużego łyka.
Wieczór minął w bardzo miłej atmosferze. Wszyscy się śmiali i dokazywali. Co prawda, okazało się że niektóre osoby z naszej paczki to cieniasy. Mowa tu oczywiście o dziewczynach, które zdecydowały się wrócić na chatę wcześniej razem z Bartkiem i Przemem. Dochodziła godzina pierwsza w nocy, więc jedynym słusznym rozwiązaniem, było pójście do klubu.
- Ej, możemy się ustawić za wami? - zapytał Patryk jakiejś grupki nastolatków stojących w kolejce.
- Jak macie ogień to zapraszam. - odparła jedna z dziewczyn, robiąc nam miejsce.
- Si. - rzuciła Hania, podając jej zapalniczkę.
Po chwili dołączył do nas Mateusz, trzymając w ręce dwie małpeczki. Podał mi jedną, a następnie razem wyzerowaliśmy zawartość. Oczywiście w moim przypadku to było sześć drobnych łyczków, natomiast chłopak poleciał na pare sekund.
- Trzy dyszki. - odparł bramkarz.
Razem z Hanią wyszłyśmy przed chłopaków, posyłając groźnym panom miły uśmiech.
- Panie za dyszkę. - rzucił drugi, aplikując pieczątki na nasze nadgarstki.
- Co? - mruknął z niezadowoleniem Mati, płacąc należna kwotę trzydziestu złotych.
W środku było ciemno, duszno i cholernie głośno. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i potu. Razem z Hanią przecisnęłyśmy się pod bar, ledwo łapiąc oddech.
- Ale bas. - krzyknęłam w stronę dziewczyny.
- Jaki las? - odkrzyknęła, machając dłonią że nic nie rozumie.
Gdy dołączył do nas Patryk z Mateuszem, zamówiliśmy jaggera z redbullkiem.
- E Lila, idziesz na dancefloor? - zapytał Mateusz, łapiąc mnie w talii.
Pokiwałam głową, łapiąc bruneta za rękę. Przyjemna fala dźwięków otuliła moje ciało. Jedyne czego teraz chciałam, to bujać się w rytm muzyki. Przetańczyliśmy ze sobą kolejne trzy piosenki. Powoli zaczynało mi się kręcić w głowie, jednak postanowiłam to zignorować. Bawiłam się wspaniale, do czasu gdy czyjaś ręka wyładowała na moim pośladku.
- Kurwa Mati. - prychnęłam, odpychając chłopaka.
- No co? - zdziwił się, posyłając mi pytające spojrzenie. - Nic nie zrobiłem.
Gdy znowu poczułam czyjś dotyk na mojej osobie, momentalnie obróciłam się, uderzając dłonią w czyiś policzek. Okazało się, że osoba która się o mnie ocierała to łysy chłop z tatuażem przy skroni.
- To nie było miłe. - warknął po chwili mężczyzna, posyłając mi złośliwy uśmieszek.
Nie chcąc wchodzić w konfrontacje z obcym gościem, schowałam się za plecami Mateusza. Nim zdążyłam się zorientować co się dzieje, pięść mężczyzny wylądowała na twarzy Matiego. Chłopak pod wpływem uderzenia, zrobił pare kroków w tył.
Moją pierwszą reakcją było odciągnięcie bruneta od łysego. Złapałam go za rękę, kierując się w stronę łazienki. Szybkim ruchem chwyciłam za papier, podkładając go pod jego nos. Był cały we krwi.
- Jak się czujesz? Wszystko ok? - pytałam zestresowana, czując ścisk w żołądku. Wyglądał okropnie.
- Kurwa Lila, mogłem się napierdalać. - burknął, odpychając moją dłoń.
Obrócił się w stronę lustra, analizując stan swojej twarzy. Wytarł resztę krwi, poprawił włosy i nie mówiąc ani słowa wyszedł z toalety.
Nie czekając, pobiegłam za chłopakiem. Razem wyszliśmy z klubu, zatrzymując się przy pobliskiej ławeczce. Chwyciłam za telefon, a następnie zamówiłam bolta.
Chłopak opierał się o dłonie, patrząc w ziemie. Wypuściłam powietrze z ust, starając się uspokoić. Gdy tylko podjechała taksówka, pomogłam Matiemu wejść do środka.
Jadąc w samochodzie, napisałam do Hani, że razem z Mateuszem zawijamy na chatę. Dziewczyna po chwili odpisała że razem z Patrykiem też już wracają.
- Gdzie jedziemy? - mruknął.
- Do mnie.
-