-5-

958 54 4
                                    

O równej godzinie siódmej, pod nasze domki podjechały dwa czarne busy. W jedynym z nich jechać będą uczestnicy projektu, zaś w drugim montażyści i reszta pracowników.

- Chcesz drożdżówkę? - zapytał Przemo, pakując przy okazji nasze bagaże do środka. - Wyglądasz jakoś niemrawo.

Po nocce spędzonej na składaniu sprzętu i oświetlenia, spałam niecałe trzy godziny. Prawdopodobnie wyglądałam teraz jak zombie.

- Dobra, wsiadajcie już. - poprosił wujas, zamykając bagażnik.

Każdy z pracowników posłusznie udał się do auta, zajmując miejsca. Udało mi się uprosić miejsce przy oknie, za co byłam bardzo wdzięczna. Całą drogę do Zakopanego postanowiłam przespać.

- Czekajcie! - krzyknął Karol, machając nerwowo dłonią. - Macie tam jeszcze jedno miejsce?

- Koło Lili się coś znajdzie, ale będzie musiała siedzieć na środku. - odparł Przemo, patrząc w moim kierunku.

- Jeny. - westchnęłam, przesuwając się na wolne miejsce. - To chociaż rzuć mi jakąś poduszkę.

- Nie będzie ci potrzebna. - odparł Bartek, który momentalnie usiadł obok mnie, a następnie poklepał dłonią swoje ramie.

- Poduszka wystarczy. - mruknęłam, mimo że w głębi duszy marzyłam żeby się w niego wtulić.

Chłopak odpowiedział tylko cichym 'okej'. Wszyscy zapieli pasy i po chwili ruszyliśmy w podróż. Sięgnęłam po telefon i słuchawki, które miałam w kieszeni i włączyłam swoją ulubioną playliste. Następnie oparłam się o zagłówek i poduszkę zasypiając.

Obudził mnie gwałtowny zryw zatrzymywanego samochodu. Otworzyłam leniwie oczy, starając się złapać ostrość. Dopiero po chwili zorientowałam się, że głowa Bartka leży na moim ramieniu. Jego oddech był bardzo spokojny, a dłoń delikatnie trzymała moją rękę.

- Co się stało? - szepnął chłopak, a jego oczy wciąż były zamknięte.

- Jakiś debil mi zajechał drogę. - warknął Przemek, naciskając na klakson. - Co robisz idioto!

- Za ile będziemy na miejscu? - zapytałam, zerkając na ekran telefonu w celu sprawdzenia godziny.

- Jakieś.. pół godziny. - odpowiedział Przemo, ponownie trąbiąc na auto przed nami. - No rusz się zlamasie.

Zaśmiałam się cicho, nie chcąc przeszkadzać Bartkowi w odpoczynku. Wyglądał tak bezbronnie.

- Czuje twój wzrok. - mruknął Bartek, wtulając się w moje ramie.

W sekundę cała moja twarz poczerwieniała. Moje spojrzenie momentalnie wylądowało na przedniej szybie, starając się jak najszybciej zmienić obiekt zainteresowania.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, Bartek jak gdyby nigdy nic, wysiadł z autobusu, nie zwracając na mnie jakiejkolwiek uwagi. Chłopak powędrował w stronę drugiego autokaru, witając się z resztą ekipy.

- Lilia, masz gorączkę? - zmartwił się Przemo, kładąc swoją dłoń na moim czole.

- Nie. - rzuciłam, odpychając rękę chłopaka. - Wszystko git.

Wysiadałam z busa, chowając telefon i słuchawki do kieszeni bluzy. Gdy tylko zobaczyłam nowy dom, nie mogłam wyjść z podziwu. Był wielki.

- Weźcie bagaże ze sobą. - odparł Karol. - Wszyscy będziecie mieszkali w jednym miejscu. Dobierzcie się w pary według uznania. Będziecie ze sobą dzielić pokój. - dodał, otwierając przy tym drzwi wejściowe.

genzie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz