Marinette była pewna, że źle usłyszała. To, co powiedział Czarny Kot, było według niej niemożliwie, wręcz nierealne. Przez moment zastanawiała się, czy ze zmęczenia mózg płata jej figle, ale kiedy zamrugała kilka razy powiekami, zrozumiała, że to wszystko działo się naprawdę. Serce zabiło jej mocniej ze stresu i strachu, przed nie wiedzą, co mu odpowiedzieć.
Bo przecież ona nic do niego nie czuła. Nigdy nie czuła i jako Biedronka, i jako Marinette. Ostatniego czego chciała to ponownie zranić jego uczucia.
— Że co? — W jej głosie słychać było niepewność. Zupełnie, jakby się bała, że to, co zaraz usłyszy, może zmienić wszystko.
Jakie było jej ogromne zdziwienie, kiedy Kot zaczął się głośno, naturalnie śmiać. Patrzyła na niego ze zdezorientowaniem, wstrzymując oddech. Nie rozumiała tego, co się działo.
— Żartowałem, spokojnie. Żebyś widziała swoją minę. — Wciąż się śmiejąc, oparł się o ścianę, jakby brakowało mu tchu, a ciało powoli traciło kontrolę. — Przepraszam, Marinette, chciałem cię jakoś rozbawić. Myślałem... — wziął głęboki wdech — że w to nie uwierzysz i również zaczniesz się śmiać.
Pomasowała się palcami po skroni, próbując zrozumieć. Kot żartował sobie z rzeczy, z których, jak uważała, nigdy nie powinno się żartować. Gdyby to samo zrobił jej Adrien, zaszyłaby się w swoim pokoju i już nigdy z niego nie wychodziła.
— Czy ty się dobrze czujesz, Kocie? — spytała z wyraźnymi pretensjami, czując powoli narastającą złość. Być może zmęczenie to potęgowało. — To nie jest zabawne ani trochę. Wręcz, bym powiedziała, że... — zawahała się, zastanawiając, jak dobrać to w odpowiednie słowa. Czuć złość, zażenowanie i irytację równocześnie, ciężko było opisać jednym wyrazem.
— Widziałem, że jesteś zła i uznałem, że w ten sposób jakoś cię rozbawię — powiedział, uznając, że Marinette nie dokończy swojej myśli. — Nie sądziłem, że jeszcze bardziej się tym zdenerwujesz.
Dziewczyna założyła na sobie ręce, marszcząc brwi. Kotu od razu zrzedła mina. Tam, gdzie jeszcze sekundę temu górował uśmiech, teraz pojawiła się jedna prosta linia, sugerująca, że zrozumiał swój błąd. Próbował uratować sytuację, ale miał wrażenie, że przepadło to na dobre. Sądząc po zachowaniu Marinette, chyba już nie mógł polepszyć jej humoru.
Złapał się za głowę, po czym westchnął.
— Zapomnijmy, o tym — powiedział, podchodząc bliżej niej. — Nie chciałem wprawić cię w zakłopotanie, wręcz przeciwnie... Po prostu to zostawmy.
— Zapomnieć? Naprawdę uznałeś, że będzie zabawnie, jak powiesz mi, że ci się podobam, a potem uznasz to za śmieszny żart? — zaoponowała, czując narastającą w niej wściekłość. Już i tak tego dnia się w niej to kumulowało. Widocznie wcześniejszy smutek, sprawił, że teraz odczuwała wszystko podwójnie. — A gdybyś mi się podobał?
Kot uniósł brwi, co było i tak nie widoczne, pod maską, która zdobiła jego twarz. Za to w oczach... W jego zielonych tęczówkach widać było zakłopotanie, takie, którego była pewna, że nigdy w życiu, jeszcze u niego nie widziała.
— Ale ci się nie podobam, prawda? — Zerknął ukradkiem na biurko obok niego i spojrzał na multum zdjęć z jego podobizną. Znaczy się z podobizną Adriena. I choć wiedział, że to wszystko było po prostu jej zainteresowaniem modą, to gdyby nie ten fakt, uznałby, że dziewczyna jest w nim zakochana.
— Gdybyś mi się podobał, powiedział to i zrobił złudne nadzieje? — Nie odpowiedziała na jego pytanie. — Jakbym się potem miała czuć? Jak skończona idiotka — odpowiedziała sama sobie. — Bo ty uznałeś to za świetny żart.
CZYTASZ
46 róż ~ Miraculous
Fanfiction❥ Czarny Kot nie potrafił zrozumieć, dlaczego Biedronka tak dziwnie się zachowuje, a Marinette długo nie potrafiła pozbierać się po rozstaniu z Luką. Kiedy ona i Kot coraz częściej zaczęli ze sobą rozmawiać, zrozumieli, jaki błąd popełniali, nie zau...