Druga Róża

330 23 8
                                    

Czarny Kot czuł się trochę lepiej po rozmowie z Marinette, choć nadal nie znikało mu poczucie niedowartościowania przez Biedronkę. W ciągu następnych tygodni, kiedy wciąż nie pojawiała się na patrolach, a wieczny brak zainteresowania z jej strony, był męczący, zrezygnował z dalszych prób zainicjowania rozmowy. Skupił się jedynie na zwalczeniu akumy.

W szkole nie potrafił przestać o niej myśleć. Bolało go, że był zupełnie bezradny w tej sytuacji, ale ciągłe myślenie, o tym, w niczym mu nie pomagało, a wręcz przeciwnie — tylko pogarszało jego samopoczucie. Wolał się skupić na przyjemniejszych rzeczach, ale tapeta na telefonie, którą widział za każdym razem, kiedy sprawdzał godzinę, trochę to utrudniała.

Przed południem, kiedy część jego klasy miała okienko, bo akurat nie uczęszczała na zajęcia, usiadł na zielonej ławce pod ścianą, wpatrując się w ślepo w wyświetlacz swojego telefonu. Wzdychał ciężko za każdym razem, kiedy jego myśli docierały głębiej, niż powinny.

W jednej chwili usłyszał huk trzaskanych drzwi, a później dziewczynę, która twardym krokiem zmierzała w stronę schodów.

– Marinette!? – zawołał, machając do niej. Uśmiech skradł mu się na usta, kiedy przypomniał sobie ostatnio miło spędzony wieczór z nią. – Marinette, coś się stało? – spytał, kiedy dziewczyna o mało nie upadła, gdy usłyszała, jak ją wołał.

– C-co? Nie – machnęła niedbale dłonią, marszcząc nos. – Nic się nie stało – dodała, jakby chciała bardziej upewnić siebie niż jego. – A t-ty, c-co tu robisz? – zająkała się, drapiąc po głowie.

Znów poczuła się przy nim niezręcznie, mimo że była pewna, że jej uczucia do Adriena już dawno znikły. Oczywiście, że się myliła.

– Mam okienko – odparł krótko.

– Och, ja tak samo.

– O to świetnie. Może pójdziemy do biblioteki, czy coś? – spytał, chwytając od razu torbę do ręki. – Strasznie nudne jest siedzenie tutaj w samotności. Jakoś zbyt cicho – dodał, śmiejąc się.  – Chociaż, jeżeli wolisz, to możemy iść do stołówki.

– Ty wybieraj – powiedziała. Na samą myśl spędzenia godziny z Adrienem sam na sam, zaczęła się stresować. – Mi naprawdę to obojętne – przeciągnęła słowa, zakładając ręce za siebie.

– No..., dobra.

Zdecydował się na stołówkę, gdzie był pewien, żadne z nich nie zostanie okrzyczane, za zbyt głośne rozmowy — tak, jakby to miało miejsce w bibliotece.

Idąc w stronę stołówki, myślał ciągle, o ostatnim wieczorze. Czuł potrzebę odwdzięczenia się Marinette, choć nie był do końca pewien, jak to zrobić. Myślał nad wieloma opcjami, ale czuł, że żadna, nie wydawała mu się na tyle odpowiednia. Prezenty nie wchodziły w grę, bo byłoby to zbyt podejrzane, skoro nie miała pojęcia, że Adrien, to tak naprawdę Czarny Kot. Odpadały też zwykłe podziękowania, więc pod dłuższych przemyśleniach, wpadł na genialny pomysł.

– Marinette... – zaczął, kiedy siedzieli już w stołówce, a dziewczyna piła napój gazowany w puszce. – Co powiesz na to, żebyśmy spotkali się dziś po lekcjach? Oczywiście, jeśli nie masz żadnych planów.

Marinette dostała skurczu żołądka. Mało brakowało, żeby opluła blondyna napojem. Przełknęła ślinę i cicho wypuściła powietrze.

– My, sami, razem, po szkole – wypowiedziała te słowa w niesamowicie szybkim tempie.

– Znaczy, jeśli tylko masz ochotę i czas, nie narzucam się.

– Ja... – jąknęła się, odkładając puszkę na bok. – Tak, chcę... Znaczy się, mogę iść z tobą.

46 róż ~ MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz