A/N CZESC CZESC! KOLEJNY ROZDZIAL I KOLEJNY POMYSL OD litteAilaEvans
-PETER JEST BIO SYNEM TONYEGO (WIEM, NIE SPODZIEWALISCIE SIE TEGO)
-⚠️TW⚠️ NIE POWIEM JAKIE BO NIE CHCE SPOILEROWAC Z SAMEGO POCZATKUENJOYYYY!!!!!
__________________________POV Tony
Bylo juz grubo po 14. Peter powinien juz dawno byc w domu. Probowalem sie z nim skontaktowac ale niestety bez skutku. Przytlaczajaca atmosfera zaczela ciazyc w pokoju. Niepokoilem sie. Peter nigdy sie nie spoznial. A najgorsze bylo to, ze jego nadajnik nie dzialal. Zaczela wypelniac mnie panika i jak najszybciej zawolalem Bruce'a.
-Bruce! Chodz tu szybko!
-Jestem. Co sie stalo?
Mozesz namierzyc to urzadzenie?
-Tony, co sie dzieje?
-Nie wiem, niepotrafie sie skontaktowac z Peterem i nie moge go namierzyc.
-Dobra sprobuje.Po jakis 2 godzinach w koncu uzyskalismy sygnal. Co dziwne, nadajnik znajdowal sie w opuszczonym budynku, daleko, a nawet bardzo daleko od jego szkoly.
Zebralem ekipe i wszyscy udalismy sie do wskazanego miejsca.
POV Peter
Siedzialem oparty betonowa sciane. Bylo strasznie ciemno i zimno. Przez moje cialo przechodzil bol tak wielki, ze ledwo udawalo mi sie zostac przytomnym. Lezalem w kaluzy swojej wlasnej krwi. Z tego co potrafilem stwierdzic mialem 2 rany klute oraz 3 rany postrzalowe. Oprocz tego moglem wyczuc pelno ciec wzdluz mojego ciala. Zaczalem ciezko oddychac. Zblizal sie. Chcial znowu mnie zabrac. Kolejne eksperymenty. Probowalem skupic sie na swoich myslach, kiedy metalowe drzwi otworzyly sje z czaskiem.
-Witaj Peter. Mam nadzieje, ze cieszysz sie na nasze kolejne spotkanie. Nie martw sie nie bedzie tak zle.
Slone lzy poplynely z moich oczu, mieszajac sie z brudem na twarzy. Juz mial chwycic za lancuch gdy nagle uslyszalem metalowy brzdek i moj oprawca padl na ziemie. Mimo ogromnego bolu skulilem sie jak tylko moglem.
-Pete, hej Pete, wszystko jest ok. To ja tata. Steve i Stephen tez tu sa. Wszyscy jestesmy nie boj sie.
Poczulem jak znajome rece oplataja mnie w pasie. Spojrzalem do gory i zobaczylem Tate. Rozplakalem sie juz calkowicie.
POV Tony
-Juz wszystko w porzadku synu, nic ci nie grozi, nie boj sie.
Podeszlem do niego powoli i go przytulilem. Czulem jak w kacikach zbieraly mi sie lzy. Moj kochany syn cierpial, a ja nie moglem nic z tym zrobic.
-Pete, nie zasypiaj jeszcze.
Wzialem go na rece i udalismy sie do wierzy, gdzie zaopiekowal sie nim Bruce.
381 SLOW
A/N MAM NADZIEJE ZE SIE PODOBALO, DZIEKI ZA CZYTANIE. MOZECIE PODSYLAC ROZNE POMYSLY.
ADIOS 💃
CZYTASZ
Spiderson-Irondad oneshots <3
FanfictionOne-shoty z uniwersum marvela. Wszelkie pomysły możecie przesyłać, a ja postaram się je Zrealizować. Enjoy! <3 Postacie nie należą do mnie. okładkę znalazłam na Pintereście.